Działania Rządu, które w założeniu mają przeciwdziałać kryzysowej sytuacji nie zawsze okazują się trafione. Tym razem dopłacić przyjdzie placówkom finansowanym z budżetów miejskich.
Do wzrostów cen wielu z nas już przywykło, jednak po ostatnich decyzjach władz centralnych, samorządy oraz spółdzielnie mieszkaniowe czeka ogromny wzrost opłat za gaz i prąd. Reakcja władz samorządowych była natychmiastowa. Głos za pośrednictwem Twittera zabrał między innymi zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski.
❗❗❗Ceny gazu dla poznańskich szkół, przedszkoli, żłobków, zakładów i jednostkek budżetowych samorządu miasta, które są w grupie zakupowej, wzrosną aż o
3️⃣2️⃣2️⃣ % w stosunku do ubr. … Prądu zaś o 7️⃣1️⃣ % … Zapłaci za to … budżet mieszkańców Poznania … " #DobraZmiana"— Mariusz Wiśniewski (@MariuszWisniews) January 4, 2022
W odpowiedzi na falę głosów sprzeciwu ze strony samorządowców, Rząd podjął próby załagodzenia podwyżek. Minister Jacek Sasin zapewnia, że sytuacja zostanie unormowana, jednak na konkretne rozwiązanie wciąż musimy poczekać.
Sasin: przygotowaliśmy projekt zakładający, że spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe będą objęte taryfami na gaz, a lokale użytkowe będą odrębnie zgłaszane; myślę, że Sejm przyjmie zmiany w przyszłym tygodniu. pic.twitter.com/Mdc50xhaHa
— PAP (@PAPinformacje) January 4, 2022
Mowa jest o sporych kwotach, które spadły na samorządy zupełnie bez zapowiedzi.
Rozpatrujemy różne możliwości, ale jeśli nic się nie zmieni cięcia wydatków będą nieuniknione. O ile mogliśmy w pewnym stopniu prognozować wzrost cen prądu i się jakoś na to przygotować, to gaz był dla nas zupełnym zaskoczeniem. Roczne wydatki z budżetu miasta związane z gazem, wzrosną z 8 mln. do 22 mln. zł, w przypadku prądu z 57mln. do 97 mln. zł – poinformował nas zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski.
Konsekwencje tak dużych wzrostów cen odbiją się na mieszkańcach miasta. Jeśli rząd nie podejmie obiecanych działań, wówczas samorządy oraz spółdzielnie mieszkaniowe zostaną postawione pod ścianą. Wielu mieszkańców od miesięcy lub lat czeka na przeprowadzenie wielu koniecznych remontów, które jednak prawdopodobnie nie będą mogły się odbyć. Miasto szuka również alternatywnych źródeł pokrycia podwyżki.
Możliwe jest odwołanie wielu inwestycji takich jak budowy lub rewitalizacja chodników czy dróg, wzrost cen biletów na przykład do muzeów, obniżenie standardu czyszczenia ulic lub nawet zadłużenie. Miasto skądś musi te pieniądze wziąć, nie możemy ich sobie dodrukować. Warto pamiętać, że w tym przypadku mówimy o szkołach, przedszkolach czy Domach Pomocy Społecznej, te placówki muszą być ogrzewane. – dodaje samorządowiec.
Sytuacja pokazuje jak duży wpływ na codzienne życie mieszkańców mogą mieć decyzje na każdym szczeblu władzy. A z długofalowymi konsekwencjami obecnych wydarzeń, przyjdzie nam zmierzyć się jeszcze w przyszłości.