Karmi, oferuje pomoc i daje możliwość wyjścia na prostą. Dzięki niej osoby mogą wyjść z kryzysu bezdomności. Teraz Wiola Bogusz, która prowadzi stowarzyszenie Zupa na Głównym potrzebuje jednak pieniędzy, żeby dalej móc pomagać. Jak mówi, sytuacja jest bardzo ciężka.
Pomagają, jak mogą
Wiola Bogusz prowadzi stowarzyszenie Zupa na Głównym. Co sobotę razem z wolontariuszami wydają przy Dworcu Głównym ponad 100 litrów zupy, 150 kanapek i 35 zimnych oraz ciepłych napojów, a czasem również ciasta. Ich działalność nie ogranicza się jednak tylko do wydawania posiłków. We wtorki w siedzibie stowarzyszenie bezdomni mogą skorzystać z usług psychologa, psychiatry czy prawnika i uzyskać wszelkiego rodzaju wsparcie.
– Jeżeli chodzi o wydawanie posiłków, nie warunkujemy, kto od nas dostanie. Nie sprawdzamy nikogo. Zakładamy, że jeśli osoba zje na miejscu, to znaczy, że była głodna. Każdy, kto przyjdzie, dostanie od nas jedzenie. – mówi Wiola Bogusz.
Mogą zaoferować mieszkanie
To jednak nie wszystko. Co środę stowarzyszenie organizuje świetlicę dla pań, gdzie kobiett mogą się umyć, skorzystać z komputera czy wspólnie zjeść śniadanie. Stowarzyszenie dysponuje również dwoma mieszkaniami dla osób, które chcą wyjść z kryzysu bezdomności. Warunkiem jest jednak abstynencja, uczęszczanie na terapię i próba podjęcia pracy zarobkowej.
Ogromne koszty
Utrzymanie mieszkania, świetlicy dla pań i przygotowanie posiłków wymaga jednak środków finansowych. Aktualnie jednak firmy, które wspierały Zupę na Głównym, nie dają już pieniędzy na funkcjonowanie stowarzyszenia. Jedyne stałe wsparcie zapewnia restauracja Whiskey in The Jar, która przekazuje mięso na zupę i do kanapek. Tymczasem, aby móc zapewnić wsparcie osobom w kryzysie potrzebne jest nawet 13 tysięcy złotych miesięcznie.
Największa część tej kwoty to pokrycie kosztów wynajmu mieszkań. Jednio z nich kosztuje 2,5, a drugie 3 tysiące złotych. Osoby, które je zamieszkują, trafiają do nich prosto z ulicy, więc najczęściej nie mają nic. Często bywa też tak, że po otrzymaniu mieszkania osoby te ponownie zaczynają pić, przez co szybko muszą się wyprowadzić. Wolontariusze podkreślają, że wyjście z kryzysu bezdomności to nawet rok pracy.
Czy dalsza pomoc będzie możliwa?
– Żyjemy z miesiąca na miesiąc, a zbiórki nie idą. Zaczęło się psuć kiedy zaczęła się wojna na Ukrainie. Mieliśmy skierowaną pomoc w jedną stronę. Teraz doszła wysoka inflacja. Nie wiem na ile firmy nie mają pieniędzy, a na ile nie chcą ich dawać. – powiedziała Wiola Bogusz.
Do tej pory udało się pomóc ośmiu osobom na stałe wyjść z kryzysu bezdomności.
– Statystyki są bezlitosne. Jedna na 100 osób chce coś zmienić, a jedna na 1000 rzeczywiście coś robi. Powinniśmy pokazywać tym ludziom, że zasługują na inne, lepsze życie. – mówi Wiola Bogusz.
Dalsza pomoc nie będzie jednak możliwa bez wsparcia finansowego. Już teraz Pani Wiola zastanawia się, z czego może zrezygnować, żeby móc dalej pomagać.
czytaj także: Nowe rejestracje w Poznaniu. Samochody pojadą z „MO”