Między innymi Rzecznik Praw Obywatelskich w specjalnym raporcie zarzucił policji zatrzymywanie przypadkowych osób, stwierdził także, że udokumentował ślady pobić na ciałach zatrzymanych. Policja na zarzuty odpowiada nagraniem.
To wpis jaki zamieściła warszawska policja po skargach na działanie policji.
Wobec nieuczciwego posądzania policjantów Komendy Stołecznej Policji o nadgorliwość. Przedstawiamy film, którego celem jest zobrazowanie działań z perspektywy „oczu” policjantów. Jego celem nie jest obraza kogokolwiek, a jedynie prezentacja przyczyn naszych działań. pic.twitter.com/oys71HwGgG
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) August 10, 2020
Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził natomiast, że policja zatrzymała min.osoby wychodzące ze sklepów, które nie miały nic wspólnego z protestami.
Jak wynika z obserwacji KMPT wśród zatrzymanych znalazły się m.in. osoby, które nie uczestniczyły czynnie w zgromadzeniu na Krakowskim Przedmieściu czy ul. Wilczej, a przyglądały się zajściu. Niektóre z tych osób miały tęczowe emblematy (torby, przypinki, flagi). Wśród zatrzymanych były jednak także osoby przypadkowe, które akurat w danym momencie wyszły np. do sklepu i wracały z zakupami.
Obserwatorzy z biura Rzecznika donoszą też o brutalności policji i śladach pobić na ciałach zatrzymanych.
Kilkoro rozmówców zwróciło uwagę na brutalność policji w chwili zatrzymania. Niektórzy mówili o pobiciu w policyjnych samochodach. Część osób posiadała widoczne obrażenia na ciele, które zostały udokumentowane przez przedstawicieli KMPT. Niektórzy zatrzymani wskazywali na nieadekwatne stosowanie środków przymusu bezpośredniego np. zakładanie kajdanek na ręce z tyłu w czasie transportu, rzucenie na ziemie w celu zakucia kajdanek.
Pracownicy biura rzecznika informują też o sporym zamieszaniu w policyjnej akcji.
Wszystkie osoby, które rozmawiały z przedstawicielami KMPT, zwracały uwagę na ogromny chaos panujący wśród funkcjonariuszy Policji. W momencie ujęcia nie podawano im powodów zatrzymania. W raz z upływem czasu jako przyczyny zatrzymania wskazywano na np. naruszenie tzw. ustawy covidowej. Ostatecznie większości z zatrzymanych zarzucono popełnienie czynu z art. 254 Kodeksu karnego, czyli udział w zbiegowisku ze świadomością, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie. Osoby zatrzymane nie miały informacji dokąd zostaną przetransportowane.W wielu przypadkach przewożono te osoby z jednej komendy na drugą. A czas pomiędzy zatrzymaniem i osadzeniem w PdOZ wynosił nawet 12 godzin. Część rozmówców przesłuchiwanych było w nocy. Niektóre osoby trafiały do PdOZ rano, gdzie odsypiały na twardych pryczach, bez koca i materaca, bez jedzenia i wody.
Cały raport dostępny jest – TUTAJ