Burza, która w czwartek wieczorem przeszła nad powiatem poznańskim spowodowała sporo strat. Strażacy mieli pełne ręce roboty.
O tym, jak sytuacja wyglądała w czwartkowy wieczór pisaliśmy na gorąco wczoraj . Najpierw zerwał się silny wiatr a później z nieba spadła ściana deszczu. Tak padało przez kilkadziesiąt minut. Niektóre studzienki nie nadążały odbierać wody i ulice zmieniły się w rwące potoki. Tak było np. na Wildzie.
fot. wpoznaniu.pl
Najbardziej niebezpiecznie było w Strykowie, gdzie padające drzewo raniło mężczyznę. Nieciekawie było także w Stęszewie i Puszczykowie. Tam powalone drzewa uszkodziły sieć energetyczną. Przez nawałnicę doszło do zakłóceń w ruchu kolejowym. Wstrzymano ruch pociągów na trasie Opalenica – Nowy Tomyśl.
fot. OSP Pecyna
W sumie strażacy do interwencji związanych ze skutkami czwartkowej nawałnicy wyjeżdżali w Wielkopolsce blisko pięćset razy. Najwięcej, ponad 150, dotyczyło Poznania i powiatu poznańskiego. Strażacy musieli wypompowywać wodę z zalanych garaży i piwnic. Usuwali też m.in. połamane gałęzie i drzewa, które blokowały ruch na drogach.