Poznańscy policjanci zatrzymali czterech informatyków podejrzanych o uporczywe cyberataki na serwery jednej z firm. Nim wpadli, oferowali jej właścicielowi pomoc w unikaniu… ataków, które sami przypuszczali.
Ta historia przypomina nieco te z lat 90., gdy restauratorzy zmuszani byli do korzystania z usług ochroniarskich. W innym, razie lokal mógł zostać napadnięty, oczywiście przez samych „ochroniarzy”. Trzydzieści lat później podobne procedery mają miejsce w internecie.
– Czterej zatrzymani od listopada zeszłego roku przypuszczali tzw. ataki DDoS na serwer jednej z firm hostingowych – mówi młodszy aspirant Angelika Kostrzewa z poznańskiego Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości.
Poszkodowana firma świadczy usługi hostingowe i odpłatnie udostępnia swój serwer innym przedsiębiorstwom. Te trzymały na nim np. własne skrzynki mailowe. Cyberataki sprawiały, że pokrzywdzona firma nie mogła świadczyć usług na dotychczasowym poziomie i zaczęła tracić klientów.
– Wówczas podejrzani zaoferowali jej właścicielowi pomoc w odpieraniu cyberataków, których sami przecież byli autorami – wyjaśnia policjantka.
Podejrzanym nie udało się jednak świadczyć internetowych usług „ochroniarskich”, bo zostali zatrzymani przez policję. Funkcjonariusze punktualnie o 6 rano zapukali do drzwi podejrzanych w Poznaniu, Warszawie i Malborku.
Jednoczesne zatrzymanie wszystkich zaangażowanych w proceder była bardzo ważne. Żaden z nich nie mógł np. wykasować z komputerów danych, które teraz będą dowodami w sprawie. W tej chwili policja przegląda zawartość zatrzymanych komputerów i gromadzi dowody. Zatrzymani to mężczyźni w wieku od 17 do 30 lat.
Być może w proceder przestępczy zaangażowane były jeszcze inne osoby. Policja nie wyklucza więc kolejnych zatrzymań. Sprawcą grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Czytaj też: 70 prac z XX-wiecznego Paryża w Poznaniu. Gdzie je można obejrzeć?
