Pięć godzin gehenny w samolocie. Dolecieli na zupełnie inną wyspę

Pasażerowie przez ponad 5 godzin siedzieli w dusznym samolocie, w temperaturze 32 st. C. Gdy zmęczeni w końcu wystartowali z poznańskiego lotniska okazało się, że nie trafią na docelową Fuertaventurę, ale na Gran Canarię. Tak rozpoczęły się wakacje z biurem podróży TUI naszej czytelniczki z Gorzowa Wielkopolskiego.

O sprawie informowaliśmy już wczoraj. Po godzinie 20:00 wszyscy myśleli, że dramat pasażerów wreszcie się zakończył. Samolot zaczął kołować i wystartował z lotniska Ławica. Szybko okazało się jednak, że pasażerowie nie dolecą na miejsce swoich wakacji, czyli Fuertaventurę. To m.in. z powodu strajków we Francji samolot linii Enter Air musiał być przekierowany na Gran Canarię. Tym samym start wakacji pasażerów znów został odroczony.

Rozgoryczona sytuacją czytelniczka poinformowała nas o przekierowaniu lotu i jej obecnej sytuacji. Skontaktowaliśmy się więc z przewoźnikiem Enter Air.

– Opóźnienie startu samolotu było spowodowane strajkiem francuskiej kontroli powietrznej. Samolot był przygotowany do startu zgodnie z planem, po czym start był wielokrotnie przesuwany przez kontrolę lotów. W rezultacie jeszcze na lotnisku w Poznaniu konieczna była wymiana załogi, której skończył się czas pracy, a już w trakcie lotu lotnisko docelowe zostało zamknięte ze względu na ograniczenie operacji w godzinach nocnych. Dlatego samolot został ostatecznie przekierowany na Gran Canarię. Wszystkie te zdarzenia były niezależne od przewoźnika i wynikały z dynamicznie zmieniającej się sytuacji – odpowiedziała nam linia Enter Air.

Zapytanie wysłaliśmy również do biura TUI i oczekujemy na odpowiedź.

fot. flightradar

Czytaj także: Kopią i szarpią. Skandaliczne zachowanie na poznańskich dworcach. Czytelnik reaguje | wpoznaniu.pl

Monika Statucka
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl