Trener Niels Frederiksen odmienił styl i jakość gry Lecha Poznań. Mimo to, jedna decyzja zaważyła na tym, że mógłby pożegnać się z poznańską drużyną. Jak informuje portal goal.pl, o Duńczyka miała się upomnieć jego ojczysta federacja piłkarska.
Trudno przecenić to, czego dokonał Niels Frederiksen w Lechu Poznań. Kiedy zaczynał pracę w stolicy Wielkopolski, przejął drużynę pozbawioną nadziei. W poprzednim sezonie zespół prowadzony jeszcze przez Mariusza Rumaka zawiódł oczekiwania kibiców i przegrał na wszystkich możliwych frontach. Nie zakwalifikował się nawet do gry w eliminacjach do europejskich pucharów.
Praca Duńczyka szybko jednak przyniosła efekty. Jego podopieczni od lipca odnieśli 9 zwycięstw. Do tego dołożyli jeden remis i tylko dwie przegrane. Dało im to pierwsze miejsce w tabeli Ekstraklasy, z trzema punktami przewagi nad drugim Rakowem Częstochowa. Łyżką dziegciu była jedynie bolesna porażka w Pucharze Polski z Resovią Rzeszów, która wyeliminowała Lecha z tych rozgrywek.
Te wyniki sprawiły, że kibice puścili w niepamięć rozczarowania i znowu zaczęli tłumnie odwiedzać stadion przy ul. Bułgarskiej.
Praca Frederiksena została doceniona przez jego kolegów po fachu, którzy dwukrotnie zagłosowali za wyróżnieniem go nagrodą trenera miesiąca. Nic dziwnego, że znajduje też uznanie w oczach jego pracodawców w zarządzie Lecha Poznań.
Stanowcza odpowiedź Lecha
Jak donosi portal goal.pl, jeszcze ktoś jest fanem jego dokonań. Po Frederiksena miała zgłosić się jego rodzima federacja piłkarska, która widziałaby go w roli selekcjonera reprezentacji Danii. Wg informacji portalu, który powołuje się także na duńskiego dziennikarza, Johnny’ego Wojciecha Kokborga, zwrócili się oni z takim zapytaniem do władz Kolejorza. Od ich decyzji zależała przyszłość szkoleniowca. Odpowiedzią poznaniaków było jednoznaczne – nie.
Dlatego Niels Frederiksen dalej będzie wypełniał swój kontrakt z Lechem Poznań, a duńską drużynę poprowadzi Brian Riemer, który pracował wcześniej m.in. w Anderlechcie Bruksela i FC Kopenhaga