Nie żyje prof. Wanda Półtawska, wieloletnia przyjaciółka Jana Pawła II. Odegrała istotną rolę w sprawie ujawnienia skandalu w archidiecezji poznańskiej, który dotyczył wykorzystywania seksualnego kleryków przez abp. Juliusza Paetza.
Wanda Półtawska 2 listopada skończyłaby 102 lata. Była lekarzem psychiatrą i byłą więźniarką niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Przez lata przyjaźniła się z Janem Pawłem II.
Informację o śmierci Półtawskiej potwierdził rzecznik kurii krakowskiej, ks. Łukasz Michalczewski. Jak poinformował Polską Agencję Prasową, kobieta zmarła w nocy w swoim domu w Krakowie.
Półtawska urodziła się 2 listopada 1921 r. w Lublinie. Jako młoda dziewczyna została harcerką, a podczas II wojny światowej przystąpiła do walki konspiracyjnej. Została aresztowana przez Gestapo, była więziona, torturowana i przesłuchiwana. Zesłano ją do Ravensbrück, gdzie przeprowadzano na niej eksperymenty pseudomedyczne. Przed zakończeniem wojny wywieziono ją od obozu w Neustadt-Glewe, gdzie przebywała do 7 maja 1945 r.
W 1951 r. ukończyła medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim, uzyskała tam specjalizację i doktorat z psychiatrii. Pracowała jako wykładowca akademicki, w 1967 r. zorganizowała Instytut Teologii Rodziny przy Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie i kierowała nim przez 33 lata.
Sprawa abp. Juliusza Paetza
Nie bez znaczenia jest rola Półtawskiej w sprawie skandalu w archidiecezji poznańskiej. To ona jesienią 2001 r. przekazała Janowi Pawłowi II list ze szczegółami wykorzystywania seksualnego kleryków przez ówczesnego metropolitę poznańskiego abp. Juliusza Paetza.
O sprawie tej mówił m.in. prof. Tomasz Polak (wówczas ks. prof. Tomasz Węcławski, dziekan Wydziału Teologicznego UAM). W rozmowie z „Więzią” opisywał bezskuteczne próby dotarcia do Jana Pawła II. Udało się to dopiero za sprawą Półtawskiej, która według relacji miała przemycić list pod bluzką.
„Pani Wanda Półtawska dwukrotnie dotarła do papieża z informacjami na temat sytuacji w Poznaniu. Po jej drugiej interwencji papież Jan Paweł II zareagował, wysyłając swoich wysłanników, ale mimo to wciąż nic istotnego się nie zmieniło” – wskazywał w rozmowie.
Do sprawy prof. Polak wrócił w rozmowie z naszym portalem. – Zostałem poproszony przez kolegów, zwłaszcza przez ówczesnego rektora seminarium, o włączenie się w sprawę dlatego, że miałem kontakty w Rzymie. Jeździłem tam regularnie na Międzynarodową Komisję Teologiczną. Właśnie wtedy zderzyłem się z pewnymi mechanizmami, które teraz bardziej neutralnie i z dystansu jestem w stanie opisywać. One działały na poziomie wysokourzędniczo-kościelnym. Były kongregacje, później sekretarz stanu kardynał Angelo Sodano, dalej biskup Stanisław Dziwisz, a Jan Paweł II był trochę ponad tym. W przypadku sprawy abp. Paetza nie docierały do niego informacje. Dotarły dopiero za pośrednictwem Wandy Półtawskiej. Wszystko to stwarzało poczucie, że papież jest trochę nieobecny w tym wszystkim, ponieważ jest otoczony ludźmi, którzy tłumią i działają w taki sposób, by go nie martwić. Trochę jak w starej piosence Wojciecha Młynarskiego: „Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy” – wspomniał.