To tzw. elektryczne rowery z manetką. Potężne baterie pozwalają im na jazdę bez pedałowania i to z niemałą prędkością. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby poruszały się po ulicach. Te jednak jeżdżą slalomem między pieszymi na chodnikach.
– To musi skończyć się tragedią – mówią niektórzy przerażeni przechodnie mijani co chwilę nie tylko przez elektryczne hulajnogi, ale i rowery.
– Takie rowery z silnikami to już nie rowery, tylko motorowery i powinny jeździć po ulicach i chodnikach – mówił podczas ostatniej sesji Rady Osiedla Jeżyce jeden z radnych. Zwłaszcza właśnie na ul. Dąbrowskiego. Roi się tu aż od dostawców jedzenia mknących napędzanymi silnikami jednośladami. Te wcale nie potrzebują siły ludzkich mięśni, by jechać z prędkością np. 40 km/h.
Obecni na sesji jeżyccy dzielnicowi mówili, że zwracają uwagę ich kierowcom i udzielają pouczeń. Zaznaczyli też jednak, że nie mają sprzętu do mierzenia prędkości rowerów, by móc określić czy nie jadą zbyt prędko.
Rower z manetką to już w ogóle nie rower
Okazuje się jednak, że przepis pozwalający na jazdę z prędkości nie większą niż 25 km/h dotyczy jednak samych hulajnóg.
– Każdy rower wyposażony w manetkę, która umożliwia samodzielne poruszanie się, sprawia, że nie mamy już do czynienia z rowerem – mówi mł. insp. Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
I faktycznie. Zgodnie z art. 2, ustęp 47 Prawa o ruchu drogowym, rower to pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h. Właśnie dlatego policja zamierza wypowiedzieć chodnikowym piratom wojnę.
– W najbliższym czasie planujemy duże działania, których celem będzie kontrolowanie mknących po chodnikach jednośladów napędzanych silnikami elektrycznymi – zapowiada Borowiak.
Miasto też widzi problem
Również i inne instytucje nie zasypiają gruszek w popiele. Zarząd Dróg Miejskich zainicjował już spotkanie z przedstawicielami firm dostarczających jedzenie na rowerach i innym sprzęcie dwukołowym. W spotkaniu uczestniczyli także przedstawiciele straży miejskiej, policji oraz Biura Miejskiego Inżyniera Ruchu. Miało ono na celu zwrócenie uwagi na problem bezpieczeństwa na chodnikach.
– Kwestie dotyczące ruchu pojazdów elektrycznych na drogach dla rowerów i chodnikach omawiane są na posiedzeniach Komisji Bezpieczeństwa Ruchu przy Miejskim Inżynierze Ruchu, z udziałem jednostek miejskich, policji i straży miejskiej – mówi Łukasz Dondajewski, Miejski Inżynier Ruchu.
– Komisja zwróciła się do policji o zwiększenie intensywności kontroli użytkowników pojazdów elektrycznych na drogach dla rowerów oraz o rozważenie wystąpienia do odpowiednich organów państwowych o postulowane przez policję zmiany w przepisach. Miejski Inżynier Ruchu prowadzi systematyczne działania mające na celu identyfikację miejsc szczególnie niebezpiecznych dla niechronionych uczestników ruchu – pieszych i rowerzystów – oraz poprawę bezpieczeństwa w tych miejscach – dodaje Dondajewski.



fot. Straż Miejska/Łukasz Gdak (archiwum)/PIM