Stoją przed decyzją, czy wrócić do rodzinnego domu, czy żyć w Polsce, kiedy ich rodziny zostały w coraz trudniejszej sytuacji. O czym myślą dziś poznańscy Ukraińcy?
Niesprawiedliwość. To niesprawiedliwe, że ktoś narusza spokój ludzi żyjących na Ukrainie. Zwłaszcza tych, których kocham. Pochodzę z Odessy, słynącej z architektury, różnorodności narodowej i Morza Czarnego. Na razie moja rodzina tam mieszka, a w tej chwili piszę z rodzinnego domu, bo tu przebywam. Ludzie starają się zachować dystans i oczekują, że rząd rozwiąże problem pokojowo. Nie jestem gotowa zobaczyć, jak boją się moi rodzice. Chcę, żeby byli szczęśliwi – mówi Krystyna, która pochodzi z Odessy. Do Doniecka ma 728 km, czyli 10 godzin samochodem.
„Mój chłopak i nasi ojcowie pójdą na wojnę”
Wojna wiąże się z obowiązkowym poborem do wojska. Na front trafią obywatele w każdym wieku – synowie, ojcowie i mężowie. Sofia boi się o swoich bliskich, którzy na co dzień mieszkają w Kijowie.
Jeśli coś się zacznie, to mój chłopak i nasi ojcowie pójdą na wojnę. Bardzo się tego boję. Nie wiem, czego oczekiwać od świata, bo wszystko może się zdarzyć. Ludzie się boją, ale nie ma na razie sytuacji, żeby brakowało produktów w sklepach lub żeby mieszkańcy się przygotowywali. Po prostu śledzimy wiadomości i modlimy się, żeby nie było progresji w wojnie. Świat mówi teraz o wybuchu wojny Ukrainy z Rosją, ale ona trwa już od 8 lat.
Sytuacja lepsza niż w 2014?
Ivan pochodzi z Białopola, które znajduje się 16 km od granicy z Rosją w obwodzie sumskim. Jego rodzina mieszka w tym mieście od ponad 120 lat i nie ma zamiaru się stamtąd wyprowadzać. Pracują, pomagają wojsku. Ivan mieszka w Polsce od 2014 i w przyszłym roku chce wrócić do domu, chyba, że sytuacja będzie wymagać wcześniejszego powrotu.
Wiadomo, że to niepokojąca sytuacja, bo w ciągu godziny wszystko może się zmienić i nie będę mógł wrócić do domu. Cały czas śledzę informacje i wydaje mi się, że umiem je dobrze analizować. Jestem w miarę spokojny, bo dziś nie jest rok 2014, kiedy cały świat milczał, a Ukraina nie była przygotowana. Dziś sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej – jest mocne wojsko, dobra broń, jest wsparcie całego świata. Wróciliśmy na okładki gazet i mediów. Jest mobilizacja ducha, a według statystyk ok. 45% ludności Ukrainy jest gotowe do obrony własnego państwa. Co przekazuje rodzina? Wciąż pracują – najlepsze co mogą zrobić, to kontynuować swoje życie. Płacić podatki, wspierać wojsko, informować ludzi i nie siać paniki – być gotowym na wszelkie rozwiązania. Teraz sytuacja jest napięta najbardziej od 2015 roku, ale od tego czasu wiele się zmieniło. Ukraina uświadomiła sobie, że nie jest postradzieckim państwem, które wymyśliło sobie, że jest niepodległe i suwerenne. Teraz to potężne państwo z potężnym wojskiem. Miejmy nadzieję, że to ostatnia walka stworzona przez Rosję. Musimy pokazać największą siłę, dlatego konieczne jest wsparcie całego świata i postawienie sprawy jasno, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Tylko konsolidacja i wspólne działanie mogą zakończyć tę sytuację.