Wywiad

Marcin Gołek: Poznań potrzebuje również mieszkalnictwa „premium”. Na Malcie będą się działy rzeczy spektakularne

O tym, czy wiceprezydentura to zaledwie krok w drodze do fotela prezydenta miasta i dlaczego Poznaniowi potrzeba mieszkań „premium” rozmawiam z Marcinem Gołkiem, pierwszym zastępcą prezydenta Poznania.

Marek Jerzak: Kiedy ostatnio rozmawialiśmy w marcu, pytałem pana o to, czy widzi się pan w fotelu prezydenta Poznania. Odpowiedział pan, że gdy patrzy pan w lustro to nie widzi w nim prezydenta. Czy wymienił pan już w domu lustro?

Marcin Gołek: Lustro mam to samo. Widzę w nim zastępcę prezydenta, który ma do wykonania konkretne zadania. Na tym się skupiam. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Prezydenta w lustrze nadal nie widzę.

M.J.: Ale jest pan zastępcą prezydenta, czy mimo braku wymiany lustra zmieniła się jakoś optyka patrzenia na miasto?

M.G.: Optyka patrzenia na miasto się nie zmieniła, bo ja mam nadzieję, że to spojrzenie na miasto zawsze miałem dosyć szerokie. Właśnie ze względu na to, że funkcjonowałem przez dziesięć lat zarówno w Urzędzie Miasta współpracując z prezydentem Jaśkowiakiem, jak i w spółce miejskiej (red. Poznańskie Inwestycje Miejskie).

M.J.: To szerokie spojrzenie z różnych perspektyw jest takie ważne?

M.G.: Myślę, że to istotne i w pracy zastępcy prezydenta bardzo potrzebne. Nie tylko z perspektywy urzędu, ale również szerszej – spółek miejskich, współpracy między różnymi jednostkami. Myślę, że był to jeden z elementów, które zdecydowały o powierzeniu mi tej funkcji przez prezydenta Jaśkowiaka. Pełnię ją dopiero od tygodnia, więc trudno już o zmianę perspektywy. 

M.J.: Nim zasiadł pan w fotelu wiceprezydenta z pewnością wcześniej odbył pan wiele rozmów z prezydentem Jaśkowiakiem. Czy wtedy powiedział konkretnie: „Marcin, masz zrobić to, to i to”?

M.G.: Proszę pamiętać o tym, że przez bardzo długi czas było trzech zastępców prezydenta, którzy mieli bardzo szerokie kompetencje i duże decernaty. Taka sytuacja nie mogła trwać dłużej. Zastępcy mieli obiecane, że w końcu ten czwarty zastępca będzie. Tak jak to powinno być w dużym mieście. Prezydent Jaśkowiak, składając mi tę propozycję, zgodził się, że powinny to być obszary, w które w najbliższych latach chcemy mocno inwestować. Przez siedem lat pracy w zarządzie spółki PIM nabrałem bowiem doświadczenia i kompetencji w tym zakresie. Przyglądając się poszczególnym decernatom, zarówno Mariusza Wiśniewskiego, Jędrzeja Solarskiego, jak i Natalii Weremczuk, to w zasadzie te obszary, które miałem przejąć, były dosyć oczywiste. U Mariusza bezpieczeństwo i zarządzanie kryzysowe. Mamy teraz wielkie wyzwania inwestycyjne związane z miejscami schronienia, ale też edukacją i komunikacją w zakresie bezpieczeństwa.

fot. wPoznaniu.pl

Następny ważny temat to mieszkalnictwo. Czekają nas wielkie wyzwania w kontekście nowych ustaw mieszkaniowych, które zresztą przecież wychodzą poniekąd spod pióra pana wiceministra Tomasza Lewandowskiego, radnego miasta Poznania. Widzę w tym ogromną szansę na to, żebyśmy wspólnie zrobili coś bardzo dobrego dla Poznania. Żeby Poznań pozyskał kolejne środki na budownictwo komunalne i socjalne.

Z decerantu Jędrzeja trafiło do mnie Biuro Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta. To komórka odpowiedzialna za pozyskiwanie środków zewnętrznych i nadzorująca największe, najczęściej właśnie te dofinansowane inwestycje.

No i oczywiście sport. Chciałbym, żeby nie był on obszarem pomijanym, w którym próbuje się szukać oszczędności.

M.J.: Czy ten sport ważny jest w kontekście planowanej modernizacji Areny?

M.G.: Pamiętajmy, że to będzie obiekt sportowo-widowiskowy, służący także celom kulturalnym. Jednak sport nie podlega mi ze względu na Arenę. Tę inwestycję realizują bowiem Międzynarodowe Targi Poznańskie. Mamy szereg innych ważnych wyzwań inwestycyjnych w sporcie. Musimy dokończyć budowę pływalni na ul. Taborowej, kontynuować inwestycje w kompleksy sportowe przy Drodze Dębińskiej i na Golęcinie.

Mam wrażenie, że sport często traktowany jest jako „miękka” dziedzina, w której szuka się oszczędności. Chciałbym z tym skończyć. Chciałbym, żebyśmy mieli świadomość tego, że społeczeństwo, które inwestuje w sport, które jest sprawne fizycznie, jest też zdrowsze. A to oznacza również większą odporność społeczną. Sport, zdrowie i bezpieczeństwo są absolutnie ze sobą powiązane. Musimy w to inwestować.

M.J.: Mówimy o Arenie, basenach, boiskach. W co jeszcze chciałby pan inwestować?

M.G.: Mam wrażenie, że przeprowadziliśmy w Poznaniu bardzo udany – może nie będzie to najładniejsze słowo – ale jednak pewnego rodzaju eksperyment społeczny. Pokazaliśmy, że można prowadzić politykę tak, by mieszkańcy doceniali nie tylko wielkie inwestycje, tzw. pomniki. 

M.J.: Trzeba przyznać, że za rządów prezydenta pojawiło się wiele mniejszych inwestycji, takich jak np. parki kieszonkowe.

M.G.: Pan redaktor sam powiedział o zieleni. To jest prawda. Mieszkańcy to doceniają. Tak samo jak modernizację torowisk tramwajowych. Myślę, że nie ma sensu przypominać, jakie środki wydawano na ten cel za czasów poprzednika – Ryszarda Grobelnego, a jakie za prezydenta Jaśkowiaka. Skala tych działań była widoczna i odczuwalna ze względu na zmiany linii tramwajowych, rozkładów jazdy. Pewnie nie wszystkim się to podobało. Mam jednak poczucie, że dzisiaj mieszkańcy doceniają to jadąc cichym, wydzielonym, często zielonym torowiskiem. Doceniają, że mamy w Poznaniu nowoczesny tabor. Gdyby wcześniej zależało to od prezydenta Jaśkowiaka, to bardziej inwestowałby pewnie nie tyle w takie miejsca jak Termy Maltańskie, które są naszą chlubą i ludzie z nich korzystają, ale w baseny takie jak wybudowane na os. Piastowskim, na Winogradach czy za chwilę przy ul. Taborowej. To kwestia rozłożenia środka ciężkości i priorytetów w zakresie finansowych decyzji w mieście.

M.J.: Czy to oznacza, że będzie pan przeciwny rozbudowie Term Maltańskich, o której marzy ich prezes?

M.G.: Moja wypowiedź nie jest absolutnie żadnym sygnałem, że mam coś przeciwko Termom Maltańskim i ich planom inwestycyjnym. Mówię tylko o polityce, w której nie zawsze potrzeba gigantomanii. Termy nie są jej przykładem, ale odniosłem się do tego, ponieważ w mieście inwestujemy dzisiaj w mniejsze obiekty, żeby były bliżej mieszkańca. Ludzie to doceniają. To, że chodnik na ich ulicy jest zrobiony, że pojawił się fajny skwer, że mają blisko do szkoły, przedszkola, żłobka i na basen. Odnosząc się do tego, czy taka polityka się opłaca, uważam, że w Poznaniu udowodniliśmy, że tak. Prezydent Jaśkowiak dostał ponad 70 proc. poparcia w drugiej turze w ostatnich wyborach. To najlepsze świadectwo.

M.J.: Ale mieliśmy do czynienia i z bardziej spektakularnymi niż trawniki inwestycjami. Niektóre wywoływały dyskusje.

M.G.: Jednocześnie przyszedł w Poznaniu czas na to, żeby realizować śmielsze projekty. Bardzo śmiałym projektem są mosty Berdychowskie. Jesteśmy z nich dumni. Przebudowaliśmy de facto całe centrum miasta, łącznie ze Starym Rynkiem, który jest dzisiaj naszą chlubą. Za chwilę ruszamy z Teatrem Muzycznym. Prezydent Jaśkowiak przecież chciałby też, żeby w mieście powstała nowa siedziba Filharmonii Poznańskiej. To spektakularne inwestycje, ale przyszedł taki czas w Poznaniu, że uporaliśmy się z tym, co było najpilniejsze, najbardziej potrzebne, konieczne dla poprawy jakości życia mieszkańców i możemy teraz też myśleć o tego typu inwestycjach.

M.J.: A co dają miastu ładne mosty czy teatr?

M.G.: Podnoszą komfort życia, przyciągają inwestorów, turystów, nowych mieszkańców. To bardzo ważne, bo na wpływach od podatników zbudowany jest budżet miasta. Stąd tak istotne jest, by myśleć o rozwoju zasobu mieszkań komunalnych i socjalnych, ale także mieszkalnictwa, które nazwałbym „premium”. Po to, by chcieli u nas mieszkać ludzie zostawiający w mieście duże podatki. Myślę, że dzisiaj mamy dobry czas na to, by pokazywać, że w Poznaniu można wygodnie żyć, że jest to miejsce bezpieczne. Na tym możemy zbudować naprawdę silne fundamenty atrakcyjnego do zamieszkania miasta, a co za tym idzie również silne fundamenty finansowe. Wówczas, będziemy mogli pozwolić sobie na takie projekty jak filharmonia czy Teatr Muzyczny, ale też dalej skutecznie inwestować w jakość życia wszystkich mieszkanek i mieszkańców Poznania.

M.J.: A jak pan chce budować mieszkania „premium”?

M.G.: Chodzi mi o to, że powinniśmy stworzyć warunki do tego typu inwestycji. Myślę, że dobrym przykładem jest Malta. Już dzisiaj jest świetnym miejscem do spędzania czasu, do rekreacji. Tam naprawdę niebawem będą się działy rzeczy, powiedziałbym, spektakularne. Budowa mostów Berdychowskich też temu, między innymi, miała służyć. Tereny, które mamy wokół Malty, staną się niedługo bardzo atrakcyjnym miejscem do zamieszkania i życia, już się stają. Myślę, że pan redaktor też jest w stanie sobie wyobrazić, że mieszkanie z widokiem na jezioro, z drugiej strony pewnie na rzekę i na panoramę miasta, to może być coś bardzo atrakcyjnego. Musimy jednak prowadzić z deweloperami mądrą politykę – trzymać ich w ryzach, wymagać w ramach umów partycypacyjnych rzeczy dobrych dla miasta. Wymagać od nich dobrych rozwiązań, ale jednocześnie też stwarzać warunki do tego, żeby mieszkania w Poznaniu po prostu powstawały.

fot. wPoznaniu.pl

M.J.: Przejdźmy do polityki. Po ogłoszeniu informacji, że będzie pan wiceprezydentem usłyszałem w gronie dziennikarskim, że w poznańskiej Platformie Obywatelskiej rozpoczynają się prawybory, by już teraz szukać następcy Jacka Jaśkowiaka. Takiego, który mógłby wystartować w kolejnych wyborach. Być może z obecnych wiceprezydentów zostanie wyłoniony kandydat, który będzie się już przygotowywał do roli człowieka, który przyjmie schedę po prezydencie Jaśkowiaku?

M.G.: Ja wiem, że takie decyzje jak ta, którą podjął pan prezydent, powołując mnie na stanowisko zastępcy, rozpalają niektóre głowy. Myślę, że tylko w tych głowach jakieś prawybory trwają. W mojej głowie na pewno się nie toczą. Wiem, do jakich celów zostałem powołany i jakie mam zadania przed sobą. Nie ma w tym żadnego wielkiego politycznego planu, jak się niektórym wydaje. Chcę wykonywać dobrze swoją pracę. Co się stanie po drodze? Ani ja, ani pan redaktor, ani te rozpalone głowy, które prawybory ogłaszają, tego nie wiedzą.

M.J.: Nim dotrwamy do wyborów na prezydenta miasta odbędą się jeszcze wybory parlamentarne. Nie obawia się Pan, że po nich Polska bardziej zbrunatnieje? 

M.G.: Przede wszystkim mam silną nadzieję i bardzo głębokie poczucie tego, że strona demokratyczna wybory w 2027 roku wygra i że dalej Polskę budowała będzie ta właściwa strona. Ta, która dobrze myśli o Polsce i o jej rozwoju. Po pierwsze, zostało jeszcze sporo czasu, a po drugie uważam, że wieści o śmierci Koalicji 15 października są mocno przesadzone i przedwczesne. To nie jest prosta koalicja, ale uporała się już z wieloma problemami. Pamięć ludzka jest troszeczkę za krótka. Wiele osób bardzo szybko zapomniało, że jeszcze niedawno mieliśmy w Polsce Antoniego Macierewicza jako ministra, mieliśmy nieodpowiedzialnych ludzi, którzy rządzili tym krajem, nieudolnego premiera. Dzisiaj mamy premiera, który jest chyba najwybitniejszym politykiem w nowoczesnej historii Polski. Spójrzmy na historię. Nawet PiS, który de facto rządził i dzielił prawie samodzielnie, ścierał się jednak czasami z ugrupowaniem Ziobry, napotykał na, wymuszone co prawda protestami społecznymi, ale jednak, veta swojego Prezydenta. Rządzenie nigdy nie jest proste. Mam wrażenie, że niepotrzebnie wielu z nas popada w bardzo fatalistyczne nastroje.

M.J.: Nie nazwałbym tego fatalizmem. Chodzi o plan na wypadek tego, że gdyby przy czekających nas wyborach parlamentarnych Koalicja Obywatelska władzę straciła, to choćby lokalne media, w dużej części publiczne, trafią do nowego obozu. Doskonale pamiętamy, jak wyglądała ich niezależność jeszcze niedawno. Dołóżmy do tego hejterskie kanały informacyjne w social mediach. Jak wtedy walczyć o władzę w Poznaniu?

M.G.: Jest na to bardzo prosta odpowiedź. Ciężką, dobrą robotą. W Poznaniu musimy kontynuować pracę, którą wykonujemy i którą mieszkańcy dobrze oceniają. Przed chwilą mówiłem o wynikach ostatnich wyborów samorządowych. Prezydent Jaśkowiak po 10 latach podejmowania niezwykle trudnych decyzji politycznych, takich nienastawionych na wzrost słupków poparcia społecznego, zdobył blisko 44 proc. w pierwszej turze, a ponad 70 proc. w drugiej. Koalicja Obywatelska zdobyła ponad 50 proc. i ma bezwzględną większość w Radzie Miasta. Trzeba to kontynuować, żeby też być spokojnym o to, co się wydarzy w przyszłości. Każdy, kto dzisiaj próbuje przewidywać przyszłość polityczną, moim zdaniem wróży z fusów.

M.J.: Media niekiedy wpadają niemalże w ekstazę pisząc, że Poznań z miasta o wizerunku bardzo konserwatywnym nagle stał się miastem bardzo europejskim, nowoczesnym i liberalnym. Czy nie podziela pan takiej obawy, że za chwilę wahnięcie może nastąpić w przeciwnym kierunku nawet tu?

M.G.: Poznaniacy są po prostu niezwykle pragmatyczni. Oczywiście są w mieście ludzie o bardzo różnych poglądach, ale przez wiele lat pokazywali swoją mądrość, również kiedy trzeba było iść głosować. Mówię tu w zasadzie o każdych wyborach. Wiemy doskonale, jaki wynik w Poznaniu miał niedawno Rafał Trzaskowski. Jestem głęboko przekonany, że to się nie zmieni. Poznaniacy są mądrzy, poznaniacy wiedzą, jakich wyborów dokonywać. Doceniają ciężką pracę i jeżeli my czegoś, przepraszam za sformułowanie, nie schrzanimy, bo nagle komuś się odwidzi prowadzenie takiej polityki, jaką prowadzi prezydent Jaśkowiak, to jestem spokojny. Aczkolwiek ma pan rację, że czasy są trudne i niepewne. Wciąż mamy przed sobą niezwykle trudną dyskusję o kondycji mediów. Czasy są trudne, ale rozwiązanie jest tylko jedno – ciężka, konsekwentna robota.

M.J.: Tak, ale jednak te hejterskie profile, o których wspomniałem, cieszą się dużym powodzeniem. Ostatnie wybory pokazały, że ci, którzy zainwestowali bardziej w internet, mieli lepszy wynik niż się można było początkowo spodziewać.

M.G.: Zawsze można zrobić coś lepiej, zawsze można coś poprawić, ale uważam, że miasto Poznań dobrze prowadzi komunikację i ludzie, którzy się tym zajmują w mieście robią to profesjonalnie. Proszę też pamiętać, że żyjemy w czasach, w których informacje ludziom bardzo szybko migają na ekranach telefonów. Czytają nagłówki i znowu możemy wrócić do tego, jak dzisiaj jest. Zbudowany system medialny. Są media takie jak wasze, które chcą pisać rzetelnie, chcą pisać o ważnych sprawach, ale wszyscy jesteśmy zakładnikami dzisiaj tego, że musi być fajny tytuł. Najlepiej krzykliwy, żeby się klikało. Trudno dziś przebić się z informacją o tym, jak świetny budżet miasta przygotowaliśmy. Wie pan, że to karkołomne zadanie. A tak naprawdę to o tym powinniśmy głównie rozmawiać. Pewnie przyzna mi pan rację, że rekordów klikalności temat ten nie zdobędzie.

Jest chyba taki jeden profil hejterski, który też bardzo upodobał sobie moją osobę. Nie wiem, czy komuś zawdzięczam więcej niż tym hejterom. Jeżeli chodzi o reklamowanie i budowanie mojej rozpoznawalności, są bardzo skuteczni. Ale jednocześnie uważam, że tam w nazwie powinno być „…amator”, bo dostali zlecenie i fundusze, żeby zaszkodzić prezydentowi, a Jacek Jaśkowiak uzyskał 70 proc. poparcia w wyborach. Jest to więc po prostu totalna amatorszczyzna. Mam głębokie poczucie i wierzę w to, że dobra robota się obroni i że pragmatyczny poznaniak zawsze rozpozna hejt i dezinformację. Oczywiście trzeba mu w tym pomagać – dobrze komunikować. Też tam, gdzie dzieją się rzeczy przekraczające granice, już nawet nie krytyki, ale hejtu, gdzie uderza się w dobre imię ludzi, trzeba stanowczo reagować i to absolutnie jest konieczne.

M.J.: Na koniec wróćmy jeszcze do Areny. Czy jest pan optymistycznie nastawiony do tej inwestycji? Czy ma ona szansę szybko ruszyć?

M.G.: W zeszłym tygodniu byliśmy z prezydentem Jaśkowiakiem u nowego ministra sportu Jakuba Rutnickiego. Towarzyszył nam też wiceprezes MTP Marcin Bilik. Rozmowa była bardzo wielowątkowa, ale też niezwykle konkretna. Pan minister pytał zarówno o sam projekt oraz przewidziane w nim rozwiązania, jak i o kwestie związane z wnioskiem o dofinansowanie. Jestem optymistą, głównie dlatego, że pan minister bardzo otwarcie mówił o tym, że rozumie i wie, jak ważna jest to inwestycja dla Poznania, ale też dla całej Wielkopolski.

fot. wPoznaniu.pl

Czytaj także: Kaczyński wyzywa ludzi od „śmieci”. Wielkopolska posłanka chce go ukarać

Marek Jerzak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl