Lewica chce zmian w komunikacji publicznej. Jak podkreślają politycy, osoby z niepełnosprawnościami wciąż mają ogromne problemy, żeby dostać się do pracy, do lekarza czy do innego miasta. Według nich zmiana powinna być systemowa.
Czołgała się po podłodze autokaru
Podczas konferencji prasowej członkowie Lewicy przywołali historię pani Moniki z Kępna sprzed ponad tygodnia. Wybrała się ona w podróż autokarem do Warszawy. Jak opowiedziała, bilety kupiła miesiąc wcześniej i poinformowała przewoźnika, że jest osobą z niepełnosprawnością. Na bilecie miała przypisane miejsca najbliżej kierowcy i wyjścia z pojazdu. Kiedy jednak miała wejść do autokaru, kierowca nie pomógł jej z załadowaniem wózka do bagażnika i przydzielił jej miejsca w połowie pojazdu. Pani Monika musiała czołgać się po podłodze autokaru, żeby dostać się do wyjścia.
– W XXI wieku nie powinniśmy upominać się o prawa naszych współobywateli do tego, żeby mogli normalnie podróżować komunikacją publiczną, dostać się do pracy, do lekarza czy na spotkania. Jak się okazuje, to jest naprawdę gigantyczne wyzwanie dla osób z niepełnosprawnościami — powiedziała Paulina Matysiak, posłanka Lewicy.
Obowiązek, który tylko utrudnia życie?
Lewica chce, aby do takich sytuacji więcej nie dochodziło. Politycy zauważają problem nie tylko w infrastrukturze, ale także w systemie. Zgodnie z procedurami PKP Polonus, jak i PKP Intercity osoba z niepełnosprawnością powinna zgłosić podróż z wyprzedzeniem. Jak twierdzi Łukasz Garczewski, zapowiedzenie podróży nie sprawia, że spółki podstawiają inny pojazd, ani że zmienia się jego personel.
Paulina Matysiak, posłanka Lewicy skierowała interwencję do prezesa zarządu PKS Polonus. Chce się dowiedzieć, jak wyglądają procedury oraz jak doszło do sytuacji, której doświadczyła pani Monika. Posłanka złożyła również interpelację do ministra infrastruktury. Paulina Matysiak chce dowiedzieć się, co minister robi, aby każdy obywatel w Polsce mógł podróżować transportem publicznym na równych prawach.
– Często mówi się w takich sytuacjach o tym, że zabrakło empatii. Empatii możemy oczekiwać od współobywateli, ale od spółek skarbu państwa i od podmiotów dostarczających usługi publiczne oczekujemy przestrzegania prawa i konwencji zapisów konwencji o prawach osób z niepełnosprawnościami — dodał Łukasz Garczewski, radny z Rady Osiedla Rataje.
Potrzebne są zmiany
Jak zauważają politycy, infrastruktura powoli zmienia się na potrzeby osób z niepełnosprawnościami. Chcą jednak, aby każdy pracownik spółek transportu publicznego przechodził szkolenie. Co więcej, według członków Lewicy nie powinno być obowiązku zapowiadania podróży przez osoby z niepełnosprawnościami. Zdarzają się bowiem sytuacje, kiedy podróży nie da się zaplanować.
– Ten wymóg oznacza, że osobie z niepełnosprawnością nie można się spóźnić na przejazd. Zgodnie z regulaminem przewoźnik może nie wpuścić takiej osoby na pokład kolejnego najbliższego połączenia — wyjaśnił Łukasz Garczewski i dodał — Chcemy zmiany systemowej. Nie zależy nam na ukaraniu tego konkretnego pracownika.
Czytaj także: Budowlańcy odkryli zabytek z XV wieku. Między deskami znaleziono monety