Lech zdemolował rywali. Nie przeszkodziły nawet błędy sędziego

Lech Poznań nie pozostawił złudzeń i rozbił Breiðablik aż 7:1 w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Hat-trick Mikaela Ishaka, ofensywny koncert Kolejorza i kontrowersje z udziałem arbitra – przy Bułgarskiej działo się naprawdę dużo.

Cztery zmiany względem ligowego starcia z Cracovią, a przede wszystkim powrót Afonso Sousy do wyjściowego składu – tak Lech rozpoczął bój o fazę grupową Champions League. Od pierwszego gwizdka Kolejorz ruszył z impetem i nie zostawił rywalom z Islandii nawet cienia nadziei.

Już w 4. minucie po dośrodkowaniu Pereiry z rzutu rożnego do siatki głową trafił Antonio Milić. Lech grał bardzo wysoko i agresywnie, z imponującym pressingiem oraz szybkim odbudowywaniem ustawienia. Breiðablik przez kilkanaście minut praktycznie nie wychodził z własnej połowy.

Zespół Frederiksena raz po raz zagrażał bramce rywali – znakomite okazje mieli Sousa, Szymczak czy Ishak. I gdy wydawało się, że Lech szybko zamknie mecz, sędzia zaserwował pierwszą kontrowersję – w 26. minucie podyktował rzut karny dla gości po starciu Milicia z rywalem. Decyzję podtrzymał VAR, a Gunnlaugsson zamienił jedenastkę na bramkę.

Lech zdemolował rywali

Chwilę później kolejna sporna sytuacja – faul na Ishaku, który wychodził sam na sam. Początkowo żółta kartka, potem po interwencji VAR – czerwona dla Margeirssona. W 38. minucie Lech odzyskał prowadzenie – tym razem to Pereira był faulowany w polu karnym, a Ishak z „wapna” się nie pomylił. Kilka minut później na 3:1 podwyższył Joel Pereira po dośrodkowaniu Gurgula.

Zaraz po tej akcji boisko opuścił kontuzjowany Sousa, co może być jedynym poważnym zmartwieniem po tym meczu.

Jeszcze przed przerwą Lech dorzucił kolejne dwa gole. Najpierw Ishak trafił ponownie z karnego po zagraniu ręką obrońcy (45+2’), a chwilę później Bengtsson wykorzystał świetną akcję z Kozubalem (45+6’). Do przerwy było już 5:1.

W drugiej połowie Lech nieco spuścił z tonu, ale dalej dominował. Trener Frederiksen dokonywał zmian – pojawił się m.in. Ouma, a w 72. minucie po długiej przerwie na murawie zameldował się Ali Gholizadeh.

W 77. minucie fenomenalnym uderzeniem z dystansu popisał się Filip Jagiełło. Ustalił wynik spotkania na 6:1. Na 7:1 wynik ustalił Ishak – po raz trzeci w meczu trafił z rzutu karnego, tym razem po faulu na Pereirze. Hat-trick szwedzkiego kapitana z samych jedenastek to rzadki widok, ale idealnie oddaje skalę dominacji Lecha.

Lech Poznań – Breiðablik 7:1 (5:1)
Bramki:
1:0 Milić 4’
1:1 Gunnlaugsson (k.) 26’
2:1 Ishak (k.) 38’
3:1 Pereira 42’
4:1 Ishak (k.) 45+2’
5:1 Bengtsson 45+6’
6:1 Jagiełło 77’
7:1 Ishak (k.) 84’

Czerwona kartka: Margeirsson (Breiðablik) – 29’

Czytaj także: Śledczy twierdzą, że zabiła współlokatorkę. Oskarżona winą obarcza… psy

Erwin Nowak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl