– Podczas katastrofy cała ludzkość powinna się zjednoczyć i wzajemnie sobie pomagać. Bez patrzenia na to, czy ktoś jest Polakiem, Kenijczykiem, Anglikiem, czy Arabem. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Jeśli przetnę siebie i ciebie, to krew popłynie tak samo. Po zbadaniu ich nikt nie powie: to krew afrykańska, a to Polska – mówił król plemienia Pokomo, Makaronim Mungase VII, który przyjechał do Poznania.
Delegacja z Kenii i Włoch w Poznaniu
Spotkanie przedstawicieli z Kenii i Włoch, na czele z królem plemienia Pokomo, Makoranim Nungase VII odbyło się w Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka w Poznaniu. Fundacja od kilku lat jest zaangażowana w rozwój ekonomii społecznej na terenie Kenii.
– Przyjechałem przede wszystkim, żeby złożyć hołd mojemu zmarłemu przyjacielowi, bratu i towarzyszowi, Tomaszowi Sadowskiemu. Był członkiem naszej społeczności Pokomo. Niestety, kiedy zmarł, nie zdążyłem przyjechać ze względu na podróże po całym świecie – mówi nam król Makaronim Mungase VII.
Kenijczycy do swojej rady przyjęli po raz pierwszy białego człowieka. Jak uważał Tomasz Sadowski: „Polska może być dla nich dobrym wzorcem, gdyż, tak jak Afryka, ma postkolonialną przeszłość, począwszy od rozbiorów, poprzez wojny, skończywszy na PRL. Nasz kraj jest więc najlepiej przygotowany mentalnie do bezpośredniej pracy ze wspólnotami afrykańskimi”.
– Tomasz Sadowski był członkiem starszyzny tego plemienia. Został zaproszony w podziękowaniu za zasługi dla kenijskiej społeczności. Wspierał on – a my jego dzieło kontynuujemy –dzieci, by mogły pójść do szkoły, finansowo, a także Centrum Integracji Społecznej – mówi Ewa Sadowska, dyrektorka Barki w Anglii i Irlandii, po czym dodaje: – Barka, diaspora afrykańska w Anglii i plemię Pokomo współpracują i się przyjaźnią. Tomasz uważał, że Polska i Europa są przygotowane, żeby zrozumieć różnice mentalne i problemy pokolonialne Afryki.
Król Makaronim Mungase VII mówił, że pomimo straty przyjaciela, cieszy się, że jego dziedzictwo i spuścizna dalej rozkwita, zgodnie z planami społecznika.
– Większość ludzi myśli o pieniądzach, własnych portfelach, on taki nie był. Dbał o innych, dawał im przykład i zarażał ich pozytywną energią. Dlatego dzisiaj są tu ludzie z Polski, Afryki i Włoch – kontynuuje Mungase VII i dodaje: – Przyjechałem też dla Fundacji Barka, która przetrwała, wbrew różnym przeciwnościom. Do tych silnych, wspaniałych ludzi, którzy tutaj działają. Oddałbym moją prawą rękę, by tu przyjechać i ożywić przyjaźń, która powstała w 2015 roku. Byłoby wstydem, gdybym tu dzisiaj nie był i się nie przywitał z moimi przyjaciółmi.
W spotkaniu udział wzięli też przedstawiciele Lampedusy, którzy współpracują z Barką w związku z napływem do Polski dużej liczby uchodźców z Ukrainy. Carlo de Marco, sekretarz generalny Sieci Miast Przybrzeżnych i Wysp, doradca burmistrza Lampedusy, Pietro Pinto, kierownik Projektów (Sieć Miast Przybrzeżnych i Wysp) wraz z małżonką, a także ojciec Giovanni z parafii Mistretta na Sycyli i Antonio Turco, włoski dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną.
– Włosi zainteresowali się Barką w zeszłym roku ze względu na naszą pomoc Ukraińcom w czasie wojny, ale też tego, co robiliśmy wcześniej. Bo jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę, fundacja wspierała imigrantów zarobkowych z Ukrainy – mówi Ewa Sadowska i dodaje – Barka została członkiem Sieci Przybrzeżnych Wysp ze względu na nasze podejście do pracy z osobami wykluczonymi i uchodźcami.
Podczas spotkania rozmawiano o tym, jak inne Podmioty Ekonomii Społecznej wspierają uchodźców z Ukrainy.
– Przyjechaliśmy z Lampedusy, gdzie pomagamy migrantom z Afryki, ale też biedniejszym mieszkańcom tego regionu. Naszym celem jest stworzenie sieci pomocowej między stowarzyszeniami władz lokalnych. Współpracujemy z Afryką i Europą. Pomagamy też m.in. Ukraińcom i ludziom bezrobotnym – mówił Pietro Piento i dodał: – Nasza sieć przygranicznych miast wyspiarskich współpracuje z władzami lokalnymi i naciska na rząd, aby prowadził więcej działań politycznych i solidarnościowych, a także angażował do pomocy obywateli.
Czytaj też: Protest w Poznaniu. „Uwolnijcie Poczobuta”
Nierówności społeczne w Europie i Afryce
– W społeczności Pokomo ważne jest połączenie międzyludzkie. Ja żyję, bo ty żyjesz, ty żyjesz, bo ja żyję. Musimy razem działać. Tym jest człowieczeństwo. W naszym społeczeństwie każdy musi pełnić swoją funkcję. Mamy różne rady; królewską, starszyzny, do której należał Tomasz, a także specjalną radę kobiet, która ma swoją władzę. Każda rada ma znaczenie. Pomoc społeczna jest dla nas bardzo ważna – mówi nam król Mungase VII.
Zauważa też, że duża część ludzi ucieka w hedonizm i konsumpcjonizm.
– Nie żyją dla drugiego człowieka, a wyłącznie dla siebie. Ludzie tracą życia i domy podczas trzęsień ziemi, powodzi, uciekają przed wojną. Ich powinno się wspierać. Niecodziennie coś im dawać, ale uczyć ich, jak wyjść z kryzysu. Podczas katastrofy cała ludzkość powinna się zjednoczyć i wzajemnie sobie pomóc. Bez patrzenia na to, czy ktoś jest Polakiem, z plemienia Pokomo, Anglikiem, Arabem itd. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Jeśli przetnę siebie i ciebie, to krew popłynie tak samo. Po zbadaniu ich nikt nie powie: to krew afrykańska, a to polska.
Z kolei Pietro Piento wspomina, że obecnie największym problemem jest wojna i nierówna dystrybucja bogactwa na poziomie globalnym. Nie tylko między Europą a Afryką, ale też wewnątrz Europy.
– Zasoby nie są rozdzielane równo między ludźmi, przez to jest wiele osób w potrzebie: bezbronnych w obliczu kryzysów. Nie tylko mówię o wojnie w Ukrainie, ale też o wielu wojnach w Afryce, które powodują migracje. Jedynym sposobem na poradzenie sobie z tym jest solidarność między miastami, społeczeństwami, stowarzyszeniami, ponieważ politycy na wysokim szczeblu tego problemu nie rozwiążą – mówi Piento.
Zachwyciła go też solidarność i zaangażowanie Polaków w pomoc Ukraińcom. Wspomniał, że jest pozytywnie zaskoczony tym, jak dużo udało się osiągnąć polskiemu społeczeństwu w tak krótkim czasie.
– Bardzo angażujecie się w pomoc Ukraińcom. My w historii Włoch wiemy, jak ważna jest pomoc uchodźcom. Pomagaliśmy już wcześniej imigrantom z Afryki, ale teraz Włosi też bardzo ochoczo goszczą Ukraińców. Musimy jednak pamiętać, że uchodźca to uchodźca, bez rozróżnienia na lepszego i gorszego, białego i czarnego – dodaje Pinto.