Po meczu Lecha ze Stalą Mielec, w którym Kolejorz wygrał i przerwał złą passę z tym rywalem, kibice chwalili Kristoffera Velde. Jednak nie zabrakło też słów krytyki.
W zgodnej opinii fanów Lecha i komentatorów Kolejorz pokonał Stal 2:1 dzięki współpracy duetu Velde-Marchwiński. Obaj piłkarze strzelili po golu, świetnie rozumieli się na boisku. Wtórował im jeszcze Afonso Sousa, natomiast mimo że Norweg zakończył mecz z trafieniem, otrzymał nie tylko pochwały.
Częsty brak koncentracji Kristoffera Velde?
Kolejny raz Velde (sylwetka TUTAJ) bowiem udowodnił, że jest graczem nieobliczalnym. Bywa, że nie potrafi zachować zimnej krwi i wybiera na boisku rozwiązania, które nie są właściwe. Można podtrzymać opinię, że zdecydowano zbyt często zauważalna jest u niego dekoncentracja, zbytnia nonszalancja. Tym razem, choć strzelił gola, nie wykazał się w innych sytuacjach instynktem snajperskim.
Miał dostać „po łbie”
Po meczu lider linii pomocy Lecha Radosław Murawski w rozmowie z reporterem Canal+Sport zażartował, że Kristoffer Velde dostanie w szatni „po łbie” za kilka zmarnowanych okazji, bo to sprawiło, że Kolejorz musiał martwić się do samego końca o wynik. Tym razem to była okazja, by pożartować, ale nie zawsze tak musi być. Faktem jest, że Norweg mógł zakończyć ten mecz z hat-trickiem, a zdobył tylko jedną bramkę.
Kristoffer Velde w tym sezonie ligowym w siedmiu meczach strzelił 2 gole i zaliczył jedną asystę. Kibice Lecha, mimo że czasami krytykują go za brak odpowiedniej koncentracji na boisku, liczą, że będzie grał pierwsze skrzypce do końca rozgrywek, tak jak w minionym sezonie robił to Michał Skóraś, obecnie gracz Brugii. Mają zatem wobec niego sporą dawkę wyrozumiałości, niemniej chcą, by skrzydłowy ze Skandynawii wreszcie nabrał ogłady na boisku.
Kolejne wyzwanie czeka Velde i zespół Lecha już w czwartek. Wtedy zobaczymy, jak Norweg zaprezentuje się na tle mocnego rywala, bo do Poznania przyjedzie mistrz Polski – Raków Częstochowa.