Poznański grafficiarz Kawu po raz kolejny ruszył za Lechem Poznań. Tym razem dotarł aż do Islandii, gdzie Kolejorz mierzy się z Breiðablikiem w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Na miejscu zostawił swój znak rozpoznawczy – nielegalne graffiti z Koziołkiem Matołkiem w niebiesko-białych barwach.
Choć nie gra w piłkę, regularnie pojawia się na stadionach rywali Kolejorza. Poznański artysta uliczny Kawu, znany z charakterystycznych graffiti z bohaterami kreskówek i odniesieniami do Lecha Poznań, nie odpuszcza żadnej okazji, by dopingować swój klub – również z puszką sprayu w dłoni.
Tym razem Kawu pojawił się w Kópavogur – islandzkim mieście, gdzie Lech mierzy się dziś z Breiðablikiem w eliminacjach do Ligi Mistrzów. W swoim stylu pozostawił ślad obecności kibiców z Poznania, malując Koziołka Matołka w barwach Lecha, jak zawsze w sposób nielegalny.
To nie pierwszy raz, gdy jego twórczość przekracza granice Polski. Wcześniej jego prace pojawiały się już m.in. na stadionach w Azerbejdżanie, Norwegii czy we Włoszech. Kawu dokumentuje swoje działania w mediach społecznościowych, gdzie zyskał niemałą popularność.
W samym Poznaniu jego graffiti można spotkać w wielu miejscach – często przedstawiają one postacie z filmów animowanych, takie jak Shrek, Tom i Jerry czy Simpsonowie, zawsze z unikalnym lokalnym twistem. To właśnie połączenie popkultury z miłością do Lecha wyróżnia jego styl.
Dziś Lech rozgrywa rewanżowy mecz z Breiðablikiem w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Po wygranej 7:1 w Poznaniu Kolejorz ma już praktycznie zapewniony awans. Tymczasem Kawu już zadbał o to, by kibicowski ślad został na Islandii na dłużej.