Dla KKS Kalisz awans do półfinału Pucharu Polski to była kolejna odsłona piłkarskiego święta. Oczywiście zdecydowanym faworytem była Legia Warszawa, z którą los skojarzył kaliszan. Wojskowi ostatnio pokonali pewnie zmierzający po mistrzostwo Raków i z tą drużyną prawdopodobnie zagrają w finale. Stołeczny zespół wygrał 1:0 po golu Igora Strzałka. Ale drużyna z Wielkopolski stawiła czoła potentatowi.
Już przed meczem przypominano, jak wiele do tej pory osiągnął KKS Kalisz w krajowym pucharze w obecnym sezonie. To rewelacja tych zmagań.
Legia zaczęła ten mecz znakomicie, od gola już w 2. minucie. Josue świetnie przerzucił piłkę do Filipa Mladenovicia, który od razu zgrał do Yuriego Ribeirgo. Ten wbiegł w pole karne i wycofał do Igora Strzałka. Młody pomocnik strzałem pod poprzeczkę pokonał Macieja Krakowiaka.
Gospodarze nie przestraszyli się Legii, ale w pierwszej fazie spotkania byli chaotyczni, a pierwszy celny strzał oddali w 28. minucie. Mateusz Wysokiński kopnął po ziemi zza „szesnastki”. To uderzenie nie stanowiło jednak wielkiego wyzwania dla bramkarza Legii Cezarego Miszty. Gdy dwie minuty później Filip Mladenović chciał wybić piłkę po dośrodkowaniu rywali, futbolówka odbiła się od głowy Piotra Giela i niewiele zabrakło, by Legia straciła gola w tak feralny sposób.
Kaliszanie ruszyli odważnie do ataków po przerwie. Szczególnie aktywny był Hiszpan Nestor Gordillo. A gospodarzy do boju zagrzewali kibice, którzy odpalili race:
Analityk Emil Kot, który komentował ten mecz na Twitterze, zwracał uwagę na dobre przygotowanie do tego spotkania kaliszan, co skutkowało tym, że mimo iż Legia gra w wyższej klasie rozgrywkowej, gospodarze niwelowali tę różnicę. Ba, można stwierdzić, że stawili większy opór legionistom niż Raków Częstochowa ostatnio w lidze.
KKS miał szansę w 75 min., gdy Głaz stanął przed Misztą i po jego strzale piłkę wybił Augustyniak. Gorąco zrobiło się w 87 min., wtedy bowiem poprzeczka uratowała Legię! Kaliszanie mieli rzut rożny, po którym piłka odbiła się od Augustyniaka i trafiła w poprzeczkę. W końcówce zrobiło się nerwowo. Żółtą kartkę obejrzał gwiazdor Legii Josue, a potem arbiter pokazał czerwień będącemu już na ławce Zawistowskiemu.
KKS Kalisz przegrał z Legią tylko 0:1, ale stawił opór bitemu faworytowi tej rywalizacji. Piękny sen Kalisza się kończy, ale to będą wspomnienia na lata.