Nie wytrzymują konkurencji z dyskontami. Prezydent Jacek Jaśkowiak chce ratować poznańskie targowiska. Zajmie się tym jednak najprawdopodobniej nowy wydział w Urzędzie Miasta, a nie jak dotychczas spółka „Targowiska”.
– Po pierwsze, widzimy, jakie są wyniki spółki „Targowiska”. Widzimy też, jak zmienia się rynek i to pomimo naszych prób wspierania kupców. Mam na myśli zniesienie opłaty targowej czy podejmowane inwestycje – mówi Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. Jego zdaniem kupcy przegrywają z logistyką Biedronki czy Lidla.
– Wiele osób dokonuje zakupów już w godzinach popołudniowych, po pracy, kiedy targowiska są już zamknięte. Musimy więc szukać nowych rozwiązań, bo handlujących jest coraz mniej – dodaje Jaśkowiak.
Rzemieślnicze sery i eko pomidory?
Co jego zdaniem mogłoby się okazać receptą na uratowanie słynnych poznańskich rynków, ale i mniejszych targowisk jak to na Świcie?
– Będziemy szukali nowych rozwiązań. Chcielibyśmy, aby na rynkach sprzedawane były głównie wyroby regionalne, a w szczególności wyroby lokalnych producentów żywności – podaje przykład prezydent Jaśkowiak. Tych faktycznie ze świecą szukać w dużych sieciach handlowych.



Prezydent zwraca uwagę, że nie można nie reagować na zmieniające się realia, bo nikt nie chce, by podobny los co targowisko przy Bema, spotkał także i inne targi.
Kto jednak będzie wprowadzał te zmiany i od kiedy?
– Jesteśmy już w trakcie pewnych działań. Nie chciałbym wyprzedzać pewnych kroków. Mogę jednak powiedzieć, że poznańskie targowiska zarządzane będą w ramach naszej struktury miejskiej – podsumowuje Jacek Jaśkowiak.



Rynek Rozmaitości Jeżyckich / fot. RO Jeżyce / E. Hnatiuk