Wojna na Ukrainie spadła jak grom z jasnego nieba. Uchodźcy wyjechali ze swojego kraju, a wraz z ich przybyciem do Polski, społeczeństwo zyskało kolejny powód do kłótni. Martwić może fakt, że tym razem rodacy nie jednoczą się już w walce ze wspólnym wrogiem.
WOJNY BYŁY, SĄ I BĘDĄ ?
W 2015 roku znany izraelski naukowiec, Yuval Noah Harari, w swojej książce, „Homo Deus. Krótka historia jutra” przekonywał, że na początku trzeciego tysiąclecia naszej ery ludzkość opanowała trzy odwieczne plagi.
W ciągu ostatnich dziesięcioleci udało nam się poskromić głód, zarazę i wojnę. Oczywiście nie rozwiązaliśmy tych problemów całkowicie, ale przestaliśmy o nich myśleć jak o niezrozumiałych i nieposkromionych siłach natury. – pisał na pierwszych stronach swojej książki znany historyk i myśliciel.
Pomimo tego, że za tezą Harariego stoją poważne przesłanki, izraelski profesor przedwcześnie ogłosił sukces. Polski czytelnik, w rodzimym języku, mógł zapoznać się z treścią książki dopiero w 2018 roku, kiedy wydano ją nad Wisłą po raz pierwszy. Rok później świat ogarnęła pandemia COVID-19, której efekty odczuwamy do dzisiaj. Zanim w Polsce zniesiono stan epidemii, w Europie, która po przeżyciu dwóch wielkich wojen miała już nigdy nie ujrzeć rozlewu krwi, w XXI wieku wybuchła wojna, otwarty konflikt zbrojny wywołany rosyjską inwazją na Ukraińców. Przez pierwsze godziny, dni a nawet tygodnie wiele osób nie mogło uwierzyć, że to co widzą na ekranach telewizorów i smartfonów, dzieje się naprawdę.
W WYBUCH WOJNY WIERZYŁO NIEWIELU, A NAWET CI WOLELIBY SIĘ MYLIĆ
Początek tego roku był wyjątkowo pracowity dla przedstawicieli polskiej dyplomacji. Członkowie rządu, prezydent i inni politycy odbywali w tym czasie wiele zagranicznych wizyt i rozmów. Przez Polskę z zachodu na wschodnią granicę zmierzały wojskowe transporty. Z czasem zaczęły pojawiać się doniesienia, mające pochodzić od agencji wywiadowczych krajów NATO, o tym, że Rosjanie gromadzą wojsko wzdłuż granicy z Ukrainą. W mediach można było zobaczyć zdjęcia wojskowych obozów. W drugiej połowie lutego pojawiły się informacje, że Rosja gromadzi na granicy już nie tylko sprzęt i żołnierzy, ale również zapasy krwi – a potrzeba uzupełniania tego bezcennego płynu, oznacza jego rozlew.
Jednak na początku roku w otwartą wojnę wierzyło niewielu. Często mówiono o wywieraniu nacisku ze strony Rosji na NATO, rzadziej powtarzaną opinią było to, że Rosjanie zajmą jedynie dwa ukraińskie obwody, Doniecki i Ługański, który zresztą od dawna okupowali partyzanci wspierani przez administrację kremla.
Rosyjskie wojska faktycznie weszły na teren wspomnianych republik 22 lutego, a rząd Putina uznał ich „niepodległość”. Ruch agresora wywołał pierwsze duże fale uchodźców, jednak nawet wówczas większość osób nie wierzyła w wybuch konwencjonalnej wojny.