Wywiad

Jacek Jaśkowiak: „Pokażmy, jaki Poznań jest piękny”. Czym najpierw zajmie się prezydent?

Chce inwestować w kulturę, komunikację oraz pokazywać światu, jak wyjątkowym miastem jest Poznań. O tym, jak ma wyglądać ostatnia kadencja w fotelu prezydenta, rozmawiamy z Jackiem Jaśkowiakiem. A jakie ma plany na czas po prezydenturze?

Marek Jerzak.: Czas wyborów za nami. Po ciężkiej kampanii czas na, jak liczą mieszkańcy, ciężką pracę. Czym Pan zamierza zająć się w pierwszej kolejności?

Jacek Jaśkowiak: Pierwszym krokiem, który został już zrobiony, było powołanie zastępców. Odbyło się już też ślubowanie. Miasto i urząd nie mogły przerwać pracy, wszystkie procesy się oczywiście toczą. Ale musimy podjąć szereg decyzji, by je usprawnić, także personalnych. Punktem wyjścia jest tutaj określenie priorytetów i celów, jakie chcemy osiągnąć. Do tego musimy dostosować dalsze działania.

M.J.: W jakim kierunku będzie zmierzać trzecia kadencja Jacka Jaśkowiaka?

J.J.: Bardzo ważnym obszarem będzie kultura. Dlatego moim pierwszym zastępcą został Jędrzej Solarski, który za to odpowiada. Podjąłem już działania, by wzmocnić i rozwijać Poznańską Nagrodę Literacką. Chciałbym zwiększyć budżet tego projektu do miliona złotych. Być może mecze piłki nożnej budzą większe zainteresowanie i emocje. Ja uważam jednak, że to właśnie kultura może być najlepszą promocją Poznania i przyciągać do naszego miasta wartościowych turystów.

M.J.: Czy postawienie na Solarskiego ma znaczenie także w kontekście budowy nowej filharmonii?

J.J.: Chciałem w sposób symboliczny pokazać, co będzie dla nas ważne w nowej kadencji. Zatem nie tylko sama filharmonia, która ma być najlepsza w Europie, ale także i sprawy społeczne czy zdrowie. Prezydentowi Solarskiemu podlegają przecież również szpitale miejskie czy POSUM. W wymiarze promocyjnym chcę jednak stawiać na Poznań w kontekście kultury. Cieszę się, że mamy takich ambasadorów jak Leszek Możdżer, który ponownie organizuje w Strzeszynku Enter Enea Music Festival. To wielkie święto jazzu, na które serdecznie zapraszam. 

M.J.: Teraz właśnie z muzyką Poznań ma być jeszcze bardziej kojarzony?

J.J.: Tak, chcemy również bardzo wzmocnić konkurs Wieniawskiego. Zależy mi na tym, by zwiększyć budżet na to wyjątkowe w skali świata wydarzenie. Nasze plany dotyczące nowej infrastruktury – budowa filharmonii, nowoczesnego teatru muzycznego, remont Areny – idą w parze z projektami kulturalnymi, które chcemy realizować czy rozwijać.

M.J.: Dziś rozmawiałem z agentem pana Zenona Laskowika, który ma żal, że miasto do tej pory nigdzie nie umieściło tablicy, że na przykład w tym miejscu mieścił się kabaret TEY. To część naszego dziedzictwa i rzekłbym wręcz DNA miasta.

J.J.: To jest słuszna uwaga. Mamy co prawda na ul. Rybaki pomnik Bohdana Smolenia, ale kabaret TEY! był w historii poznańskiej kultury czymś wyjątkowym. Podobną rolę odgrywał też w PRL-u Teatr Ósmego Dnia, co było pochodną kontaktów artystów z zagranicą. Wówczas powietrze z Zachodu płynęło do Polski właśnie przez Poznań. Jestem więc na takie inicjatywy otwarty, a teraz po kapitalnym remoncie Poznania, jest na  to najlepszy moment.

Jacek Jaśkowiak rozpoczyna trzecią kadencję / fot. Łukasz Gdak

Marek Jerzak: Kultura jest bardzo ważna, ale na co dzień poznaniacy marzą o szybkiej komunikacji. Zacznijmy może od taboru. W zeszłym roku była mowa na temat tego, że będziemy starali się kupić używane tramwaje z Bonn. Czy to aktualne? Czy jednak kupować będziemy nowe?

Jacek Jaśkowiak: To złożony temat. Z Bonn chcieliśmy kupić tramwaje dwukierunkowe. Zapotrzebowanie na nie związane jest z konkretnymi inwestycjami i obsługą określonych odcinków.

M.J.: Mówi się jednak teraz, że budowa drugiego etapu tramwaju na Naramowice ma być odłożona. Może więc te tramwaje dwukierunkowe nie mają teraz już sensu?

J.J.: Wymieniliśmy już naprawdę bardzo dużą część taboru na nowoczesny tabor niskopodłogowy. Mieliśmy tylko 60 proc. nowoczesnych tramwajów. Ok. 40 proc. stanowiły przestarzałe konstrukcje. Teraz jest ich już jedynie 14 proc. I te 14 proc. możemy wymienić, wykorzystując środki z Krajowego Planu Odbudowy. Stary tabor możemy modernizować, ale nigdy nie będzie on w pełni nowoczesny. Lepiej kupić nowe tramwaje. Z powodu opóźnienia w dostępie do środków z KPO, co jest konsekwencją działań rządu PiS-u, mamy niestety mniej czasu na wykorzystanie tych funduszy. Pewnych inwestycji nie zrealizujemy w tak krótkim czasie. Nową trasę trzeba byłoby wybudować w zaledwie dwa lata. Najważniejsze w tym przypadku jest jednak przygotowanie inwestycji. Dzięki temu jej późniejsza realizacja może przebiegać sprawniej. Taki sposób zarządzania i planowania pozwala uniknąć scenariuszy bardzo częstych za czasów mojego poprzednika, czyli przedłużających się inwestycji i ich zwielokrotnionych kosztów, czego symbolem jest remont Kaponiery. Trwał on aż sześć lat. Budżet przebudowy miał wynosić 120 mln zł, a kosztowało to ostatecznie trzy razy więcej.

Kiedy my robimy tego typu inwestycje, to mamy tak naprawdę ściśle zdefiniowany grafik. Dlatego najpierw zakończyliśmy remont estakady katowickiej, a dopiero potem rozpoczęliśmy przebudowę ronda Rataje. Planujemy to w ten sposób, by mieć zakładki czasowe na poziomie trzech miesięcy. Jedna inwestycja się kończy, wchodzi następna. Dlatego nie możemy teraz ryzykować budowy tramwaju na Naramowice, bo najpierw musimy przeprowadzić remont mostu Chrobrego.

M.J.: A kiedy miałby się rozpocząć ten remont mostu?

J.J.: Inwestycja ta jest w trybie bardzo intensywnego przygotowywania i chcemy to zrobić jak najszybciej. Staramy się mieć w szufladzie jak najwięcej gotowych projektów. Dzięki temu, gdy pojawia się finansowanie, możemy je szybko wyciągnąć i zrealizować. Tak było ostatnio w przypadku budowy trasy rowerowej wzdłuż linii Poznańskiego Szybkiego Tramwaju. Z tego względu chcemy też mieć w najbliższym czasie gotowy projekt budowy tramwaju do stacji Poznań Wschód.

M.J.: Skoro na wydanie pieniędzy z KPO mamy dwa lata, a w tym czasie nie uda się zbudować żadnej trasy tramwajowej, na co chcemy wydać te pieniądze?

J.J.: To, co mamy przygotowane, co mamy właściwie w blokach startowych, to przede wszystkim inwestycje w poznańskich szpitalach miejskich. Bardzo ważnym projektem jest tutaj oddział rehabilitacji po operacjach kardiochirurgicznych, po wylewach czy udarach. Chcemy też rozwijać chirurgię małoinwazyjną w szpitalu im. F. Raszei. Jeżeli można dzięki odpowiedniemu oprzyrządowaniu zoperować kogoś tak, by maksymalnie skracać zarówno jego pobyt w szpitalu, jak i okres rehabilitacji i dojścia do pełnego zdrowia, to musimy w to inwestować. Zdrowie mieszkańców jest dla mnie bardzo ważne.

Jacek Jaśkowiak o zawiadomieniu do prokuratury. "Kontekst polityczny jest oczywisty"
fot. Łukasz Gdak/wpoznaniu.pl

Marek Jerzak: Na co jeszcze mogą pójść pieniądze z KPO?

Jacek Jaśkowiak: Na przykład na termomodernizację budynków komunalnych. Ale też na wspomnianą już wymianę tramwajów i autobusów. Myślimy już także o kolejnych inwestycjach w rozwój infrastruktury rowerowej tak, by korzystanie z niej było jak najbardziej bezpieczne i komfortowe. Są też projekty związane z retencją. Pracują teraz nad tym specjaliści z Aquanetu. Wykorzystanie deszczówki przy zmianach klimatycznych jest dla nas wręcz kluczowe. I to są te nasze priorytety. W tej kadencji chciałbym przyjrzeć się też spółkom miejskim. Terlan i Tormel to spółki o bardzo dużej wartości. Być może właściwym dalszym krokiem byłoby np. wprowadzenie tych spółek na giełdę papierów wartościowych, by uzyskać w ten sposób środki np. na inwestycje w zakresie retencji.

M.J.: Wróćmy jednak do komunikacji, tym razem samochodowej. Ryszard Grobelny myślał o trzeciej ramie komunikacyjnej. Powstały nawet estakady w ciągu ul. Grunwaldzkiej i Bukowskiej, jednak pod nimi nie biegnie żadna droga. Czy widzi Pan sens, by powrócić choćby częściowo do wizji swego poprzednika?

J.J.: W mojej ocenie należy wyciągać wnioski z doświadczeń innych miast. Przykładem może być tu Rotterdam, ale też miasta amerykańskie, gdzie działania mające poprawić ruch samochodowy, doprowadziły do tego, że tak naprawdę tych samochodów przybyło i ten system i tak się zatkał. Nowoczesna polityka komunikacyjna nie powinna zachęcać do przyjeżdżania do miasta samochodami po nowo budowanych drogach. Bardziej zachęcałbym do korzystania z Poznańskiej Kolei Metropolitalnej i inwestował w transport zbiorowy czy rowerowy. Reasumując, gdy wtedy podjęto decyzję o budowie trzeciej ramy, mielibyśmy dziś bardziej zakorkowane i zadłużone miasto. Budowa ta kosztowałaby bowiem krocie.

M.J.: W momencie publikacji naszej rozmowy w Poznaniu trwał będzie akurat Impact. Do czego jest nam potrzebna ta konferencja?

J.J.: To jest przede wszystkim najlepsza forma promocji miasta. Czerpiemy z doświadczeń liderów w zakresie marketingu terytorialnego. Mam tu na myśli Davos, słynne z racji organizowanej tam konferencji o budżecie na poziomie bodajże 300 milionów franków. Tam podejmowane są najważniejsze decyzje dotyczące przyszłości Europy i świata. W podobny sposób promować będzie się też Poznań. Stąd takie osobistości jak Michelle Obama, Valerie Jarret, Harrari czy Ivan Krastev. Obecność tak wybitnych przedstawicieli nauki to oczywiście po pierwsze możliwość wysłuchania ciekawych rozmów i wystąpień, ale też ogromne wzmocnienie marki Poznania. Dodatkowo możemy gościom pokazać nasze miasto po kapitalnym remoncie, nowy Stary Rynek i całe centrum, zieleń, wszystkie atrakcje i piękno Poznania. Druga rzecz to fakt, że konferencja przekłada się potem na inwestycje biznesowe. Nie jest łatwo ściągnąć i zaprosić do Poznania szefów takich firm jak Google, Microsoft, Santander czy Mastercard.

M.J.: Czy to się faktycznie przekłada na inwestycje?

J.J.: Oczywiście, że tak. A skąd decyzja o ulokowaniu w Poznaniu jednego z szesnastu na świecie komputerów kwantowych? To ustalenie zapadło właśnie podczas Impactu. Imprezie patronują ministrowie, dzięki czemu przyjeżdżają tu osoby decyzyjne na poziomie krajowym. Ale w konferencji uczestniczą też ambasadorowie wielu krajów: USA, Szwajcarii, Ukrainy. W efekcie do Poznania trafiają takie inwestycje jak centrum serwisowania Leopardów i Abramsów, uruchomione niedawno w poznańskich WZMot-ach.

M.J.: Co jeszcze zyskujemy?

J.J.: Impact to też ogromny impuls dla lokalnej gospodarki. Korzystają przedsiębiorcy wielu branż: hotelowej, gastronomicznej, eventowej czy targowej. Proszę spojrzeć chociażby na obłożenie hoteli w czasie konferencji. Trudno znaleźć w tym czasie wolny pokój. Ale doceniam też to, że Impact stawia na poznańskie firmy, które mają w organizacji tej konferencji bardzo duży udział: budują stoiska, świadczą usługi gastronomiczne czy transportowe. Jest też w tym wszystkim miejsce dla poznańskiej kultury czy organizacji pozarządowych. Coraz mocniejsze zaangażowanie Impactu w życie miasta bardzo mnie cieszy.

M.J.: Czas szybko mija. Przed Panem jeszcze cała kadencja. Co po niej będzie robił Jacek Jaśkowiak? Czy będzie już emerytem?

J.J.: Moim marzeniem byłoby zająć się wnukami. Natomiast to jest kwestia tak naprawdę mojej przydatności dla społeczeństwa. Jeżeli w tym zakresie otrzymam propozycję, żeby robić coś w takim czy innym wymiarze, no to się oczywiście nad tym zastanowię. To będzie zależało też od stanu mojego zdrowia. Póki co, lekarze, którzy mnie badają twierdzą, że mogę jechać na igrzyska olimpijskie. Na razie nie jest więc źle.

Jacek Jaśkowiak na Starym Rynku / fot. Łukasz Gdak

Czytaj też: „Studźmy emocje” – mówi kandydatka Lewicy do europarlamentu

Marek Jerzak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl