Z prezydentem Poznania rozmawiamy o tym, czy rosnące ceny energii mogą spowodować wzrost cen biletów ZTM, o tym, które nowe trasy tramwajowe powinny powstać w pierwszej kolejności, o perspektywie zakończenia remontów i o tym, czy podjąłby inne decyzje dotyczące remontów, gdyby mógł dziś cofnąć czas.
Jan Józefowski: Rząd wrócił do retoryki antymigracyjnej, utożsamia osoby o innym kolorze skóry czy wyznaniu, z zagrożeniem. Czy obawia się pan, że może się to przełożyć na wzrost agresji w stosunku do tych osób, także w Poznaniu? Mieliśmy już takie incydenty.
Jacek Jaśkowiak: Takie hejtowanie, czy to wobec migrantów, czy środowiska LGBT, czy kogokolwiek innego, zawsze przekłada się na agresję. A jak mówił Edelman, najpierw jest agresja słowna, potem rękoczyny, a po nich morderstwa.
Jan Józefowski: Czy miasta mogą robić coś, by się tej stygmatyzacji części mieszkańców czy gości przeciwstawiać?
Jacek Jaśkowiak: Mogą pokazywać, że wszyscy ludzie są równi, promować tolerancję, zarówno w szkołach – poprzez zajęcia, jak i poprzez udział w wydarzeniach mających na celu walkę z homofobią czy z hejtem wobec innych. I Poznań to robi. Ale ważne jest też, by każdy z nas reagował stanowczym sprzeciwem na język nienawiści. Wiele zależy od braku zgody, który może wyrazić każdy z nas, w zwykłych rozmowach. Sam, słysząc na treningach sportów walki ludzi o naprawdę negatywnym stosunku do „innych”, włączam się w rozmowy i próbuję ich przekonywać, że wszyscy mają równe prawa, że szacunek należy się każdemu, że demokracja to różnorodność.
Jan Józefowski: Czy ta bardzo głośna i opisywana na świecie fala rządowego ataku na migrantów, czy inne mniejszości, pokazywanie w filmikach przez posłów osób czarnoskórych i określanie ich jako zagrożenia, może też mieć kontekst ekonomiczny?
Jacek Jaśkowiak : Stosunek do różnorodności w Unii Europejskiej czy Stanach Zjednoczonych, jest skrajnie inny niż naszych rządzących, niż Łukaszenki, Putina czy Orbana. I ja mam tu bardzo konkretny przykład. Jeden z dużych graczy, który przeniósł biura do Poznania, poinformował mnie, że jednym z parametrów inwestycyjnych było to, że wziąłem udział w marszu równości, o czym przeczytał w niemieckich mediach. A ponieważ mają wśród swoich pracowników też osoby o innym kolorze skóry, czy orientacji seksualnej, to było dla nich po prostu bardzo ważne. Ten wymiar symboliczny, przełożył się na konkretne pieniądze dla Poznania, więc on ma znaczenie.
Jan Józefowski: Za kilka miesięcy wybory parlamentarne. Jak pan ocenia stan przygotowania poznańskiej Platformy Obywatelskiej i zarządzania poznańską platformą, jej gotowość do walki wyborczej?
Jacek Jaśkowiak: Muszę powiedzieć, że jestem tym zbudowany. Zawsze oczywiście jest tak, że mogą pojawiać się pewne napięcia między strukturą polityczną, a prezydentem miasta, z jego sporą autonomią i obowiązkami, wybranego w wyborach bezpośrednich. Te napięcia z władzami regionu czy miejskimi partii są nieuchronne. Jestem jednak bardzo zbudowany tym, jak działa teraz nasza organizacja i widać to było chociażby w głosowaniu dotyczącym studium zagospodarowania przestrzennego dla Poznania. To był pokaz siły i jedności, choć z pewnymi emocjami. Bartosz Zawieja, który może mieć pewien uraz emocjonalny w związku z tym, w jaki sposób go potraktowałem – bo trzeba przyznać, że brutalnie, czy Rafał Grupiński ze względu na moje niektóre być może zbyt ostre wypowiedzi, mogli to politycznie rozgrywać na swoją korzyść. Dlatego bardzo cieszę się, że te historie z przeszłości nie stanęły na drodze do osiągnięcia kompromisu i głosowanie w sprawie Studium, najważniejsze w mojej prezydenturze, przebiegło tak pomyślnie. Oczywiście, niezależnie od tego, politycy mają prawo się po prostu zwyczajnie nie lubić. W sprawach tak istotnych jak obecnie, potrafimy jednak współpracować, bo ważny jest Poznań, ważne jest dobro regionu i ważna jest polska racja stanu.
Jan Józefowski: A kto pana zdaniem powinien być jedynką Platformy w wyborach do sejmu?
Jacek Jaśkowiak: To leży w kompetencjach władz krajowych PO. Mam swój typ i przypuszczam, że jest on trafny. Natomiast, tego typu komunikaty muszą być wydawane przez władze partii politycznych, szczególnie, że w moim przekonaniu, będzie jednak jedna lista. Mam bardzo dobre relacje z Donaldem Tuskiem. One wynikają po części z mojego szacunku dla jego mądrości i postawy, która jest w polityce nie aż tak znowu częsta. Donald Tusk mógłby w tej chwili wieść spokojne życie na emeryturze, właściwie mógłby mieszkać w każdym dowolnym kraju Unii Europejskiej. Tym bardziej szanuję to, że dla niego liczy się jednak polska racja stanu. On był gotów do pewnego poświęcenia, do zaryzykowania całej swojej kariery politycznej, wszystkiego, co tak naprawdę osiągnął, by w tym momencie działać na rzecz kraju. Wielokrotnie z nim rozmawiałem i jestem naprawdę pod wrażeniem przenikliwości jego umysłu, ale również mądrości politycznej.
Jan Józefowski: Wracamy do Poznania. Dyrektor Festiwalu Malta obchodzi, długi festiwalu zostają. Malta bardzo chciałaby być teraz uratowana przez miasto, co pan o tym sądzi?
Jacek Jaśkowiak: Malta ma wielkie zasługi dla Poznania, za co szanuję pana Merczyńskiego. Doceniam to, że potrafił zastawiać swój prywatny majątek, by ta impreza się odbywała. Wspieramy i zawsze wspieraliśmy Maltę, także wówczas gdy odwracali się inni, najpierw ministerstwo kultury, potem nawet najwierniejsi sponsorzy i mecenasi, tacy jak Ministerstwo Kultury Flandrii i Grażyna Kulczyk. Jest to natomiast niezależna instytucja, a rolą samorządu nie jest spłacanie zobowiązań finansowych zewnętrznych podmiotów. To byłoby moim zdaniem ewidentną niegospodarnością. Nie ma żadnych formalnoprawnych podstaw do tego.
Dla mnie kluczowe znaczenie dla przyszłości tego festiwalu ma to, czy znajdzie się jakaś grupa osób, które będą miały pomysł na Maltę. Bo zazwyczaj jest tak, że firmy nie jest w stanie podnieść z upadku ten, kto ją do niego doprowadził. Sytuacja Malty też ma jakieś przyczyny.
Szukamy więc po pierwsze ludzi, po drugie pomysłu, a po trzecie formuły na festiwal, który nie będzie zaprogramowany na wydarzenia wysoko budżetowe i co za tym idzie skierowane do jakiejś wąskiej elity, a na takie dostępne dla mieszkańców. To jest dla mnie kluczowe. Ewentualne wykupienie praw autorskich do Malty jest sprawą drugorzędną.
Oczywiście docierają do mnie głosy osób związanych z festiwalem, które chcą byśmy wyłożyli – nie wiem – trzy, pięć, sześć milionów, spłacili ich długi, kupując prawo do marki, a potem poszli siedzieć. Tak po prostu się nie da. Ja nie jestem bojaźliwy, ale zakup praw do nazwy Malta Festival od fundacji, nie jest rozwiązaniem, które biorę pod uwagę. Chyba że od syndyka.
Jan Józefowski: Wspominał pan prezydent o studium, opinie radnych były podzielone. Radny Sowa je chwalił, radny Matuszak krytykował, co pan sądzi o tym studium, jaką ono jest strategią?
Jacek Jaśkowiak: Jest to strategia zapewniająca zrównoważony rozwój Poznania, uwzględniająca obecne wyzwania. Jednym z nich są z pewnością skutki zmian klimatycznych. Dlatego bardzo ważnym priorytetem w pracach nad projektem Studium była ochrona przyrody i terenów zielonych, które dzięki przyjętym rozwiązaniom zwiększą się o 416 hektarów, a także poprawa jakości powietrza, którą od kilku lat monitorujemy dzięki czujnikom smogu zamontowanym na budynkach szkół w Poznaniu i okolicznych gminach. Z pomiarów tych wynika, że ona systematycznie się poprawia. Kolejnym wyzwaniem jest wzrost zamożności poznaniaków, a co za tym idzie także ich oczekiwań w zakresie standardu mieszkania. Dzisiaj średnia zarobków Polaków stanowi 80% średniej unijnej, a jeszcze w latach 90-tych, było to zaledwie 40 procent. Na jednego mieszkańca przypadało wówczas 14 m² powierzchni mieszkalnej – dzisiaj są to już 24 m² wobec 34 m² w bogatych krajach UE. Chcemy mieszkać bardziej komfortowo, sądzę więc, że ta wartość będzie rosła. Jako władze miasta musimy szukać rozwiązań, które pozwolą nam odpowiedzieć na te oczekiwania. Istotny jest nie tylko większy metraż. Ogólna liczba mieszkań musi być większa, byśmy mogli przyjąć nowych mieszkańców Poznania. To jest bardzo ważne dla rozwoju naszego rynku pracy i całego miasta. Udało się zatrzymać trend rosnącego odpływu poznaniaków. Ostatni spis powszechny pokazał, że mieszkańców jest więcej o 16 tysięcy niż wynikało to z wcześniejszych danych demograficznych. Zmieniła się też struktura wiekowa. Jeszcze kilka lat temu problemem było to, że w Poznaniu pozostawały osoby starsze, a młodzi przeprowadzali się do ościennych gmin. Dzisiaj widzimy, że Poznań młodnieje. Wystarczy pójść na Łazarz, na Jeżyce, na Wildę, by zobaczyć, jak to się zmieniło. Bardzo mnie to cieszy, że nasze historyczne dzielnice tak odżyły i stały się atrakcyjne dla młodych ludzi.
Oczywiście, zawsze, szczególnie w przypadku tak strategicznego dokumentu, jakim jest studium, opinie mogą być różne. To jest demokracja. Tym bardziej cenny i ważny jest kompromis, jaki udało nam się osiągnąć. Nie było to oczywiście łatwe. Mieliśmy m.in. protesty działkowców, którzy sprzeciwiali się relokacji ich ogrodów. W swojej argumentacji podnosili kwestię ochrony zieleni i jej znaczenia dla środowiska i jakości powietrza. Tymczasem podczas moich spotkań z mieszkańcami bardzo często słyszę, że największym problemem zimą jest zanieczyszczenie powietrza generowane przez tych, którzy na te działki przyjeżdżają lub nawet na stałe na nich mieszkają i palą nie wiadomo czym. Dla mieszkańców Poznania ROD-y nie są wartością, z której czerpią korzyści, bo są to miejsca dla nich niedostępne. Odczuwają więc głównie związane z ich funkcjonowaniem uciążliwości. Poza tym, jest to też gra interesów, bo inwestorzy szukający nowych terenów pod swoje projekty, też mają tu swoje cele. Wspierają niektóre stowarzyszenia, czasami nawet milionem złotych i próbują wywierać różnego rodzaju presję. Ja jestem już do tego przyzwyczajony, cieszę się, że radni nie dali się zaszantażować.
Jan Józefowski: A jakie są dziś priorytety Poznania związane z komunikacją? Jakie nowe trasy tramwajowe mają priorytet?
Jacek Jaśkowiak: Na pewno drugi etap tramwaju na Naramowice. Na pewno Poznań Wschód, gdzie znajduje się ponad 80 hektarów świetnego terenu inwestycyjnego, z dobrą infrastrukturą, dworcem kolejowym, dostępem do szkół, terenów rekreacyjnych. Jeżeli ta dzielnica będzie się rozwijała, to musimy to tak zabezpieczyć, żeby nie było sytuacji, jak na Naramowicach, że najpierw jest 30 000 mieszkańców więcej, którzy przez lata stoją w korkach, a dopiero potem powstaje tramwaj. To trzeba zsynchronizować i podjąć te działania wyprzedzająco, mając też na względzie wzrost liczby poznaniaków, który – jak zakładam – może przyspieszyć.
Będziemy też kontynuować działania związane z remontami torowisk, dbając o to, by były utrzymane w dobrym stanie. To zawsze są trudne inwestycje, bo wiążą się z szeregiem uciążliwości dla mieszkańców – nawet jeżeli to trwa tylko miesiąc, jak np. obecna wymiana szyn na Głogowskiej. Ale to trzeba robić, bo to po prostu kwestia bezpieczeństwa.
Jan Józefowski: W ostatnich latach drastycznie wzrosły ceny energii elektrycznej, paliwa , a cena biletów komunikacji miejskiej się nie zmienia. Jak to się spina finansowo?
Jacek Jaśkowiak – Mieliśmy to szczęście – i tutaj znowu podziękowania dla radnych za odważne decyzje – że zrobiliśmy to kilka lat temu. Było to konieczne, ponieważ przez blisko dekadę ceny pozostawały na niezmienionym poziomie, a koszty funkcjonowania komunikacji rosły, stanowiąc coraz większe obciążenie dla miejskiego budżetu. Musieliśmy to zracjonalizować i cieszę się, że radni się na to zgodzili. Obecnie nie rozważamy nawet podwyższenia cen biletów z uwagi chociażby na uciążliwości związane z remontami. Widzę pewien rozjazd między cenami przejazdów a cenami energii, natomiast my zakładamy, a nawet już w tej chwili widzimy, wzrost liczby pasażerów, co przekłada się na wzrost wpływów ze sprzedaży biletów. W kwietniu były one wyższe niż zakładaliśmy i za maj znów jest znacząca różnica in plus. Rosnące wpływy ze sprzedaży mogą nam więc część tej dysproporcji zrekompensować. Dodatkowo musimy optymalizować rozkład jazdy w taki sposób, by pojazdy nie jeździły puste.
Jan Józefowski: Kiedy skończą się remonty w centrum?
Jacek Jaśkowiak: Te najbardziej uciążliwe? Stary Rynek na pewno do końca roku, a Święty Marcin jeszcze wcześniej. Natomiast drobne remonty, takie jak wymiana torowisk, gdy okażą się one zbyt zużyte i niebezpieczne, nie skończą się nigdy, bo takie prace trzeba wykonywać. Unikanie ich byłoby olbrzymią porażką władz miasta.
Jan Józefowski: A gdyby Modertrans zbudował Wehikuł Czasu, taki Moderus Czasus Gama, mógłby pan cofnąć się w czasie, zrobił pan coś z remontami inaczej?
Jacek Jaśkowiak: Największą moją porażką jest to, co się stało na ulicy 27 Grudnia. Naprawdę dobry projekt został wysadzony w powietrze przez osoby, które nazywają siebie społecznikami, a które społecznie, dla mieszkańców, nic nie zrobiły. Przynajmniej ja nic takiego nie odnotowałem. Nie kojarzę żadnej inicjatywy, którą ta grupa osób, nazywająca siebie społecznikami zrealizowała. Ich działalność koncentruje się wokół lobbowania na rzecz swoich interesów. Stąd próba wysadzenia tej inwestycji w powietrze. Tu nie chodziło o żadną zieleń. Oni po prostu chcieli bronić swoich interesów, bo ewentualny remont mógł wpłynąć negatywnie na prowadzone przez nich firmy i zyski z posiadanych kamienic.
Stowarzyszenie Plac Wolności niczego innego nie zrobiło przez te 8 lat poza narzekaniem i mówieniem o wielkości swoich przodków. Może po tym wywiadzie pochwalą się jakąś swoją działalnością dla miasta. Zobaczymy. Problemem, który widzę, jest sponiewieranie tytułu społecznika. Media z automatu obdarzają tym tytułem różnego rodzaju hejterów, których aktywność sprowadza się do ataków na Facebooku. Ubolewam nad tym, bo jest wiele osób, które naprawdę działają społecznie i które robią bardzo wiele dobrych rzeczy. Także w centrum. Bardzo pozytywnym przykładem są stowarzyszenia ze Świętego Marcina, które realizują ciekawe projekty ożywiające przestrzeń, przyciągające tam ludzi. Moją porażką jest tutaj to, że nie potrafiłem przekonać poznaniaków i poznanianek do pierwotnego projektu 27 grudnia. Dzisiaj widać, że był on zdecydowanie lepszy niż to, co będzie teraz. Musiał jednak zostać zmodyfikowany po decyzji RDOŚ, która też mogła wynikać z nacisków politycznych i w efekcie mamy projekt znacznie gorszy niż moglibyśmy mieć. Część poznaniaków już to widzi i chciałaby powrotu do poprzedniej wersji, ale to nie jest już możliwe. A najbardziej widoczne będzie to za klika lat, gdy nowe drzewa urosną i będą się rozwijały, a pozostawione leszczyny tureckie będą już tylko marniały z czasem, bo nie mają tam dobrych warunków do wzrostu.
Niczego innego bym nie zmienił. Wolę, żeby Stary Rynek został wyremontowany i służył poznaniakom przez pokolenia, nawet gdybym miał stać się przez to niewybieralny. Ja się nie boję powrotu do biznesu. A dzięki tym decyzjom będziemy mieć świetną wizytówkę miasta. Nie żałuję też tramwaju na Naramowice, czy postawienia na ruch rowerowy, który wzrasta w bardzo szybkim tempie, na transport publiczny, który ogranicza nam emisje CO2. Wie pan, jak słyszę takie płomienne mowy różnych ludzi – na przykład jakiegoś polityka lewicy, który jeździ suvem i emituje tego CO2 tyle, że około 1000 drzew musi przez rok pracować, by to zneutralizować – pochylających się z wielką troską nad kilkoma drzewami, to jest to dla mnie przykład zakłamania, zacofania oraz tego, co w polityce uważam za wstrętne.