Lech Poznań zremisował na wyjeździe z Rakowem Częstochowa 0:0. W ostatnich minutach meczu komiczne pudło zaliczył nowy nabytek Lecha.
Ten mecz był określany mianem hitu IV kolejki PKO BP Ekstraklasy. Niestety mecz kibiców chyba rozczarował, ponieważ nie zobaczyli oni żadnej bramki. Co prawda jedna padła. Ante Crnac w drugiej połowie wpakował piłkę do siatki Lecha, ale sędzia Szymon Marciniak dopatrzył się spalonego.
Lech też miał swoją 100% okazję. W ostatnich minutach meczu, nowy nabytek Lecha, który chwilę wcześniej wszedł na boisko z bliskiej odległości skiksował. Bryan Fiabema otrzymała po dośrodkowaniu idealną piłkę, ale Norweg źle dostawił głowę i nie trafił nawet w bramkę.
Na pewno obie drużyny nie są usatysfakcjonowane wynikiem, ale w perspektywie całego spotkania 0:0 wydaję się jak najbardziej sprawiedliwe.
– Normalnie powiedziałbym pewnie, że jeśli nie możesz wygrać spotkania, to trzeba je zremisować. Tak właśnie było dzisiaj. Niewątpliwie to był dla nas trudny mecz, było w nim dużo walki, szczególnie o drugie piłki, było też dużo pojedynków. Na tym to starcie się skupiało. Druga połowa była trudniejsza niż pierwsza. Powinniśmy lepiej kontrolować grę i lepiej panować nad boiskowymi wydarzeniami. To, co mi się podobało, to to, jak zespół reagował mentalnie na to trudne spotkanie, jak dźwignęli ten mecz moi piłkarze. Było widać jeden za jednego i to, jak każdy z zawodników wspierał się nawzajem. To niezwykle ważne dla nas. Niesprawiedliwym byłoby jednak powiedzieć, że byliśmy bliżej wygranej – powiedział po meczu Niels Frederiksen trener Lecha Poznań.