Gorąco w spółdzielni na Piątkowie. Odwołano niewygodne członkinie rady nadzorczej

Chciała stworzyć komisję kontrolującą wydatki, jakie ponosi Poznańska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Nie stworzyła, ale usunięto ją z rady nadzorczej spółdzielni. W kwietniu prokuratura postawiła zarzuty jej przewodniczącemu. Co dzieje się w spółdzielni na Piątkowie?

– Chciałam stworzyć komisję finansową, żeby sprawdzić wydatki. Znam się na tym, ale stale miałam rzucane kłody pod nogi – mówi Ewa Gawrońska odwołana członkini rady nadzorczej Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Twierdzi, że domagała się dostępu do dokumentów, do których jej zdaniem powinna mieć wgląd, a nie miała. Odwołana została także Krystyna Kaczmarek, której zdaniem w spółdzielni nie dzieje się dobrze. O powody odwołania zapytaliśmy w samej spółdzielni. Odpowiedział nam zastępca przewodniczącego rady nadzorczej Maciej Kula:

– Propozycja odwołania Pani Krystyny Kaczmarek i Pani Ewy Gawrońskiej-Ratajczak ze składu Rady Nadzorczej PSM była propozycją grupy członków Spółdzielni – pisze w odpowiedzi Maciej Kula. Jego zdaniem wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi procedurami.

Co jednak było powodem takiej decyzji rady nie informuje.

­– Organy spółdzielni nie są uprawnione do publicznego podawania treści uzasadnienia uchwał, w których wskazane były przyczyny odwołania każdej z Pań. Przyczyny te mogą wskazać same zainteresowane osoby, które zwróciły się do Pana redaktora w tej sprawie – wyjaśnia Kula. Jedna z Pań faktycznie zdradza okoliczności jej odwołania.

Bo same spotkały się z biegłą rewident na dworcu

– Zarzuca mi się, że spotkałam się sama na dworcu z biegłą rewident. Tak brzmi uzasadnienie odwołania – mówi odwołana Krystyna Kaczmarek.

– I jest to prawda. Spotkałyśmy się z panią rewident, ale nie było to żadną tajemnicą. Na to spotkanie zaproszeni byli bowiem wszyscy członkowie rady nadzorczej. Nikt z nich poza mną i drugą odwołaną koleżanką na to spotkanie się nie pokwapił – wyjaśnia. To, że do spotkania doszło akurat na dworcu tłumaczy zmianą planów i wcześniejszym wyjazdem biegłej rewident z Poznania.

Co jednak jest powodem zainteresowania biegłej rewident?

– Przedmiotem zainteresowania była poszerzona kontrola w związku z tym, że zarząd spółdzielni nie poinformował na czas o tym, że wpłynęło postanowienie z prokuratury odnośnie do dwóch osób. Zostały uznane za podejrzane i miały być odsunięte od pełnionych w spółdzielni funkcji – mówi Kaczmarek.

Prokuratura prowadzi śledztwo

Przypomnijmy. W kwietniu poznańska prokuratura postawiła zarzuty niegospodarności i wyrządzenia szkody majątkowej o wielkich rozmiarach przewodniczącemu rady nadzorczej spółdzielni oraz przewodniczącej komisji rewizyjnej. Zdaniem prokuratury członkowie spółdzielni-mieszkańcy mieli stracić pół miliona złotych. Doszło do teg ow związku z zawarciem niekorzystnych umów z firmą obsługującą monitoring na osiedlu. Podejrzani mieli odmówić składania wyjaśnień w tej sprawie. W związku z tym prokuratura zastosowała środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia ich w obowiązkach.

Śledztwo zostało wszczęte za sprawą samych członków Spółdzielni. Ci napisali też pismo do Prokuratora Generalnego prof. Adama Bodnara. Proszą w nim go o podjęcie nadzoru osobistego nad postępowaniem przygotowawczym prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową Poznań–Stare Miasto. Pod tą prośbą podpisała się też m.in. odwołana właśnie z rady nadzorczej Krystyna Kaczmarek.

Czytaj też: Chcesz zobaczyć zorzę polarną? Dziś będzie ku temu okazja

Marek Jerzak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl