Lech Poznań wygrał kolejne spotkanie i umocnił się na pozycji lidera Ekstraklasy. Choć mecz nie należał do najłatwiejszych, trener Kolejorza jest zadowolony z trzech punktów.
Lech Poznań rozprawił się wczoraj z Radomiakiem Radom 2:1 i umocnił swoją pozycję lidera w tabeli Ekstraklasy. Mecz, choć z pozoru należał do tych łatwiejszych, wymagał od zawodników dużego skupienia i dobrej mentalności. Wynik już w 17. minucie otworzył Joel Pereira, umieszczając piłkę w siatce po dobrze rozegranym rzucie wolnym. Na pomeczowej konferencji Niels Fredriksen przyznał, że takie wykonanie rzutu wolnego zawodnicy trenowali dzień wcześniej.
– Takie rozegranie wolnego wymyślił jeden z moich asystentów odpowiedzialny za stałe fragmenty gry. Piłkarze trenowali to wczoraj. Jedyna różnica jest taka, że Joel strzelał wtedy fatalnie. Ani razu nie trafił w światło bramki. Zastanawiałem się, czy ustawić w tym miejscu kogoś innego, ale na szczęście tego nie zrobiłem – skomentował trener.
Decyzje trenera
Decyzją, która mogła zaskoczyć niektórych kibiców, było wystawienie w wyjściowej jedenastce Aliego Gholizadeha. Irańczyk w ostatnich spotkaniach głównie wchodził z ławki rezerwowych, kiedy Lech zmieniał swój styl gry. Według Frederiksena Ali dobrze wpasował się pod grę Radomiaka.
– Decyzja o tym, kto powinien grać od początku a kto nie, jest ciężka. Czasami zależy to od pracy na treningach, czasem od występu w poprzednim meczu, czasem uzależniam to od tego, jak według mnie będzie wyglądać spotkanie. Na dzisiejsze starcie założyłem, że często będziemy przy piłce. Dlatego zdecydowałem, że Gholizadeh dobrze odnajdzie się w tego typu grze. Później, gdy styl trochę się zmienił wprowadziłem Fiabemę i Ba Louę, którzy dysponują sporą szybkością – stwierdził Duńczyl.
Strata bramki
Kolejorz momentami tracił koncentrację i pozwalał na swobodne rozgrywanie akcji przez rywali. Gra Lecha najgorzej wyglądała na kilkanaście minut przed i po przerwie. To również po rozpoczęciu drugiej części Kolejorz stracił bramkę wyrównującą. Egzekutorem był Ouattara.
– Oglądając mecz, widziałem, że mogliśmy stracić gola również w końcówce pierwszej części, a nie tylko na początku drugiej połowy. Momentami traciliśmy kontrolę, nie potrafiliśmy dobrze wyprowadzić akcji. Najważniejsze jest to, że udało nam się odzyskać panowanie nad grą. W przerwie rozmawialiśmy o tym, że musimy w drugiej połowie strzelić bramkę na 2:0 – powiedział Frederiksen.
Dobra mentalność
Finalnie jednak to Lech zdobył drugą bramkę i zgarnął pełną pulę za spotkanie. Według trenera ważna była dobra mentalność zawodników.
– Najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Myślę, że dobrze zaczęliśmy miecz i mieliśmy pełne panowanie nad grą. Utraciliśmy to w końcówce pierwszej połowy i również źle zaczęliśmy drugą. Potem odbiliśmy się po stracie wyrównującej bramki. Pokazaliśmy dobrą mentalność. Nie był to najpiękniejszy mecz, ale pokazaliśmy, że jesteśmy lepsi i zasłużyliśmy na wygraną – powiedział trener.