Podczas konferencji prasowej przed meczem Lecha Poznań z Lausanne-Sport obok trenera pojawił się kapitan Mikael Ishak. Obecność kapitana na spotkaniu z dziennikarzami może świadczyć, że drużyna podchodzi do pojedynku bardzo poważnie. Zarówno trener, jak i napastnik Kolejorza są optymistycznie nastawieni do meczu.
Jedno z pytań skierowanych do trenera Lecha Poznań dotyczyło pogody i podejścia do niej Luisa Palmy oraz Pablo Rodrigueza, zawodników, którzy w swoich rodzinnych stronach śnieg znają głównie z książek i internetu. Frederiksen opowiedział, przytaczając sytuację sprzed porannego treningu.
„Kiedy Pablo wszedł dzisiaj rano do szatni, był spóźniony może jakieś trzy minuty. Inni piłkarze zaczęli żartobliwie pytać go: ‘Jak się dzisiaj czujesz, Pablo?’ A on odpowiedział: ‘To najgorszy dzień mojego życia. Mammamia!’. Myślą, że jest bardzo zimno” – odpowiedział Frederiksen.
W dobrym nastroju był również kapitan Lecha Poznań. Mikael Ishak uważa, że zła passa, przerwana podczas ostatniego spotkania z Radomiakiem, była nieco rozdmuchana przez osoby spoza klubu.
– Pomimo trudnych chwil nie zmienialiśmy podejścia do gry. Panika nie brała się z wewnątrz, a z zewnątrz. Towarzyszyła nam ciężka praca. Przygotowaliśmy się do meczu z Radomiakiem i było widać efekty. Bo zagraliśmy dobry mecz w niedzielę – wyjaśniał Ishak.
Kapitan poznańskiej drużyny zdradził również, że czuje się odpowiedzialny za grę drużyny. Takie podejście miał od pierwszego dnia w Lechu Poznań. Zaznaczył, że jako napastnik wie, że to na nim spoczywają oczekiwania dotyczące zdobywania goli. Ishak spodziewa się, że mecz ze Szwajcarami nie będzie łatwy. Szwed zaznacza jednak, że on i jego koledzy będą patrzeć na siebie i na swoją grę, i bardzo cieszy się na kolejny mecz w europejskich pucharach.
Kolejorz rozegra mecz z FC Lausanne-Sport 27 listopada. Pierwszy gwizdek zabrzmi na stadionie przy ulicy Bułgarskiej o godzinie 18.45. Dla piłkarzy z Poznania to szansa na przełamanie. Dwa poprzednie mecze w rywalizacji Ligi Konferencji zakończyły się dla nich porażką. Pierwsza z nich to upokarzający blamaż na Gibraltarze. Potem Lech zaliczył wpadkę podczas meczu z hiszpańskim Rayo. Pomimo dwubramkowej przewagi to gospodarze z Hiszpanii ostatecznie zdobyli trzy punkty. Decydującą bramkę zdobyli w doliczonym czasie gry.




fot. wpoznaniu.pl





