Jest reporterem i autorem wielu publikacji na temat architektury. Filip Springer dostrzega pewną zmianę w centrum Poznania. Uważa ją za pozytywną.
Swoje zdanie na temat przestrzeni publicznej jaką stanowi zmodernizowane niedawno centrum Poznania dziennikarz i pisarz opublikował w mediach społecznościowych.
– W Poznaniu poszli po rozum do głowy i uznali, że w mieście to kierowcy samochodów powinni uważać na pieszych, a nie odwrotnie. Bo to samochody stanowią większe zagrożenie w mieście. Dlatego na wielu skrzyżowaniach w centrum miasta najpierw wyłączono sygnalizację świetlną, a na niektórych w ogóle ją zlikwidowano. Same skrzyżowania uczyniono równorzędnymi, a na wielu ulicach dopuszczono ruch rowerowy pod prąd. Spora część miasta, bo ponad 250 km ulic, została też objęta strefą Tempo 30 – pisze Filip Springer i dodaje, że spędził w sobotę kilka godzin „gapiąc się na te skrzyżowania i fotografując je”.
– Wiele z nich podniesiono do poziomu chodnika, co jest jasnym komunikatem dla kierowców, że to oni wkraczają w strefę zdominowaną przez pieszych, a nie na odwrót. Na niektórych z tych skrzyżowań nie ma nawet pasów, więc ludzie chodzą po nich jak chcą, we wszystkich kierunkach, rowerzyści jadą tam, gdzie im się podoba. Czyli jest tak, jak powinno być w normalnym mieście dla ludzi. Nikt się nie boi ulicy. A kierowcy? Muszą po prostu zwolnić i bardziej uważać – zwraca uwagę fascynat architektury – Filip Springer.
Czytaj także: Łódź miała kupić 30 tramwajów z Poznania. Transakcja wisi na włosku