Zespół sędziowski Cesara Soto Grado po raz kolejny nie popisał się przy prowadzeniu spotkania. Tym razem arbiter liniowy nie zasygnalizował ewidentnego spalonego, po którym padła bramka za 1:3.
Bez woli walki
Lech Poznań w meczu rewanżowym ze Spartakiem Trnawa nie pokazał waleczności, między innymi, dzięki której dostał się w zeszłym sezonie do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Kolejorz roztrwonił przewagę ze spotkania przy Bułgarskiej i w kompromitującym stylu przegrał 1:3 na wyjeździe. Tym samym niebiesko-biali zakończyli swoją przygodę z europejskimi pucharami.
Hiszpański sędzia
Arbitrem spotkania był Cesar Soto Grado. Jeszcze w poniedziałek informowaliśmy o tym, że sędzia popełnił wiele błędów w niedzielnym starciu między FC Barceloną a Getafe. Również w meczu Lecha Poznań ze Spartakiem Trnawa nie zabrakło kontrowersji. Bramka na 1:3, która zabrała Kolejorzowi możliwość gry w dogrywce i walki o awans, padła po ewidentnym spalonym.
Czytaj więcej: Mnóstwo kontrowersji wokół sędziego meczu Lecha ze Spartakiem Trnava
Ewidentny spalony
Mowa o sytuacji z 74. minuty. To wtedy drużyna Spartaka wychodziła z kontratakiem. Obrońca gospodarzy Lukas Stetina najpierw odebrał futbolówkę, a chwilę później zagrał ją w kierunku dwóch kolegów z zespołu. Marco Djuricin nie był na pozycji spalonej, natomiast Erik Daniel złamał linię. To właśnie Daniel zwolnił, przyjął piłkę i zagrał ją dalej na skrzydło.
W tym momencie sędzia liniowy powinien podnieść chorągiewkę i zasygnalizować pozycję spaloną. Tego jednak nie zrobił, więc arbiter główny Cesar Soto Grado nie odgwizdał nieprzepisowego zagrania. Akcja trwała, a chwilę później po fatalnym błędzie obrońców Lecha w polu karnym, padła bramka z przewrotki. W fazie eliminacyjnej nie ma systemu VAR. Gdyby sędziowie mieli dostęp do tej technologii, arbiter liniowy nie musiałby podnosić chorągiewki, obawiając się o błędną decyzję. Byłaby możliwość nieuznania bramki.