Posłanka Prawa i Sprawiedliwości i kandydatka w okręgu poznańskim, Jadwiga Emilewicz skomentowała obecność na listach wyborczych jej ugrupowania Roberta Bąkiewicza i Łukasza Mejzy. – Koalicje polityczne to nie są małżeństwa z miłości, ale raczej związki z rozsądku – stwierdziła.
W środę, 6 września Jadwiga Emilewicz była gościem programu „Rozmowy Piaseckiego” w TVN24. Wiceminister funduszy i polityki regionalnej odniosła się do swojego startu w wyborach do Sejmu.
„Logika partii”
W nadchodzących wyborach wystartuje z trzeciego miejsca, choć cztery lata temu otworzyła poznańską listę PiS. W jej ocenie jest to „zgodne z logiką partyjną, którą rozumie i akceptuje”.
W trakcie rozmowy posłanka Emilewicz komentowała też start w wyborach byłego prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, Roberta Bąkiewicza i zdymisjonowanego z funkcji wiceministra Łukasza Mejzy.
– Koalicje polityczne to nie są małżeństwa z miłości, ale raczej związki z rozsądku – wskazała.
Podkreśliła również, że Bąkiewicz jest kandydatem Suwerennej Polski. – To jest wybór koalicjanta, kogo wstawia na listy. Podobnie jak pan Mejza jest wyborem koalicjanta. Małego, bo małego, ale koalicjanta – tłumaczyła.
Bąkiewicz został wystawiony w Radomiu. W ocenie Emilewicz radomska lista jest „bardzo atrakcyjna”. – Jest z kogo wybierać. Nie musimy głosować na pana Bąkiewicza w tym okręgu, ani na pana posła Mejzę w innym okręgu – przekonywała. – To są osoby znajdujące się na dalekich miejscach na listach. Jest w kim wybierać i ja się nie wstydzę listy radomskiej, bo tam są naprawdę bardzo dobrzy kandydaci obozu Zjednoczonej Prawicy – dodała.