Coraz więcej pracowników oddaje jedynie minimum wysiłku w miejscu pracy. Zjawisko to znane jako „quiet quitting” stało się plagą współczesnego świata zawodowego. Raport Gallupa „State of the Global Workplace 2023” alarmuje, że aż 86 proc. Polaków pracujących wykazuje brak lub całkowity brak zaangażowania w wykonywane obowiązki. Ekspertka z Poznania wyjaśnia, że robi tak nie tylko najmłodsze pokolenie wchodzące obecnie na rynek pracy.
Według analizy przeprowadzonej przez dr hab. Bahę Kalinowską-Sufinowicz, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu wzrost zjawiska tzw. quiet quitting może wynikać z narzucania pracownikom coraz większej liczby obowiązków. W sytuacji, gdy pracodawca nie może zatrudnić dodatkowej liczby pracowników, stawia na intensyfikację pracy obecnych. To zjawisko nie tylko głębiej się zakorzenia, ale w niektórych przedsiębiorstwach przeradza się w strategię. Pracodawca stwierdza, że jeśli nie można znaleźć nowych pracowników, wymaga więcej od tych, którzy już są zatrudnieni.
Przemęczenie a wysoki wskaźnik pracy
Zjawisko „quiet quitting” nieuchronnie prowadzi do zniechęcenia pracowników, a sytuacja jest krytyczna w kontekście polskiego rynku pracy. Polska może poszczycić się jednym z najwyższych wskaźników czasu pracy w Europie. To bezpośrednio przekłada się na zmęczenie i apatię pracowników. Prof. Kalinowska-Sufinowicz podkreśla, że Polacy mają pełne prawo czuć się przepracowani, zwłaszcza biorąc pod uwagę obiektywny kontekst polskiego rynku pracy.
Rozczarowanie po studiach: wyższe wykształcenie a rynek pracy
Kolejnym czynnikiem prowadzącym do „quiet quitting” jest rozczarowanie rzeczywistością po ukończeniu studiów. Mimo wzrostu liczby osób z wyższym wykształceniem nie zawsze znajdują one zatrudnienie zgodne z kierunkiem studiów. Absolwenci, których kierunki trudno integrować z rynkiem pracy, doświadczają ogromnego rozczarowania, podejmując pracę niezwiązaną z ich wykształceniem. Zjawisko to zauważa prof. Kalinowska-Sufinowicz wskazuje na dysproporcje między profilami nauczania a potrzebami rynku pracy.
Pandemia a zmiana mentalności pracowniczej
Ostatnim czynnikiem pogłębiającym zjawisko „quiet quitting” jest wpływ pandemii na mentalność i postawy pracowników. Praca zdalna, choć przynosiła pewne korzyści, jednocześnie wprowadzała chaos związany z domowymi obowiązkami. Pracodawcy, nie będąc w stanie ocenić na odległość zaangażowania pracowników, mogli wymagać nadmiernie dużo. Brak możliwości wykazania się postawą asertywną ze strony pracowników doprowadzał do wstępnych objawów obniżonego nastroju, a nawet depresji.
Zjawisko „quiet quitting” staje się coraz bardziej zauważalne w polskim społeczeństwie, będąc symptomem wyzwań współczesnego rynku pracy. Wraz z narastaniem obowiązków, brakiem perspektyw dla absolwentów i wpływem pandemii, pracownicy zaczynają rezygnować nie tylko z wysiłku, ale również z zaangażowania w swoje miejsce pracy.
– Pandemia zrobiła swoje w naszej mentalności i postawach. Z jednej strony pracując w domu, rozpraszani byliśmy przez różnego rodzaju domowe obowiązki, co burzyło nasz dzień pracy. Z drugiej strony, pracodawca nie był w zwykle w stanie na odległość ocenić, na ile jesteśmy zaangażowani w dane przedsięwzięcie i ile nam czasu zajmuje wykonanie takiego czy innego zadania. Gdy szef – często być może nawet nieświadomie – wymagał od pracownika zbyt wiele, a ten nie potrafił wykazać postawy asertywnej, u pracownika mogły pojawić się wstępne objawy obniżonego nastroju, czy nawet depresji – podkreśla prof. Kalinowska-Sufinowicz.
Czytaj też: Hotel nad Maltą jednak nie powstanie? Budowa może zostać zablokowana