Dyrektor zoo żąda przeprosin. Radna Jemielity odpowiada: „Czekam na pozew”

Radna Ewa Jemielity złoży zawiadomienie do prokuratury oraz Głównego Inspektora Weterynarii. Zdaniem polityk z PIS-u, dyrektor zoo ukrywa przed nią dokumenty i źle zarządza ogrodem. Radną wspiera poseł Bartłomiej Wróblewski.

Nie cichnie zamieszanie wokół poznańskiego zoo. Dyrektor Piotr Przyłucki opublikował w Internecie fragment nagrania z monitoringu. Na sześciosekundowym filmie widać upadek słonicy Kingi. Dugeruje, że do złego stanu zdrowia zwierzęcia, przyczyniła się wcześniejsza zła opieka. Szef zoo opublikował również pismo, które skierował do radnej Ewy Jemielity. Domaga się przeprosin podczas sesji Rady Miasta.

„Wzywam Panią, aby przeprosiła mnie Pani na najbliższej sesji Rady Miasta poprzez wskazanie, że nie dysponuje Pani wiedzą merytoryczną dotyczącą ogrodów zoologicznych i nie jest Pani w stanie samodzielnie zweryfikować żadnej pozyskanej przez Panią informacji na temat poznańskiego ogrodu.” – czytamy w piśmie podpisanym przez dyrektora Przyłuckiego.

Radna nie zamierza przepraszać. Uważa też, że to mieszkańcy Poznania powinni być przeproszeni za to, że Piotr Przyłucki wciąż kieruje instytucją. Ewa Jemielity wymienia szereg nieprawidłowości, które miała wykryć podczas kontroli w zoo. Jednocześnie zaznacza, że niektórych kluczowych dokumentów nie udało jej się zobaczyć, bo w trakcie jej kontroli miał je przy sobie dyrektor. Mężczyzna ma wyjeżdżać z ogrodu podczas każdej kontroli. Ewa Jemielity podkreśla, że jeśli dyrektor uważa, że radna nie ma racji, to może ją pozwać.

– Im więcej pozwów tego pana, tym więcej okazji dla mnie, żeby udowodnić, że ten pan na tę funkcję się nie nadaje. Czekam na pozew – deklaruje Ewa Jemielity.

Radną popiera poseł Bartłomiej Wróblewski. Parlamentarzysta uważa, że za zaniedbania odpowiedzialny jest nie tylko dyrektor zoo, ale również urząd miasta wraz z Jackiem Jaśkowiakiem na czele. Prezydent miasta wielokrotnie podkreślał, że ufa Piotrowi Przyłuckiemu, w przeciwieństwie do jego poprzedniczki. Zapowiadał też, że nie planuje odwoływać szefa ogrodu.

Pracownicy Zoo podzieleni

Głos w sprawie zabrała jedna z pracownic zoo. Kobieta poinformowała, że dostała wypowiedzenie po tym, jak poinformowała miasto o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić w instytucji.

– Oprócz paru pochlebców, którzy mają się jak pączki w maśle, wielu pracowników było zastraszanych. Grożono im pozwami, grzywnami, a nawet więzieniem. To są metody stosowane przez pana dyrektora. Gdy tylko ktoś domaga się zmian w zoo, on nazywa to hejtem przeciwko pracownikom – mówi Karolina Witczak.

Kobieta wytyka byłemu szefowi, że ten często zajmuje się prywatnymi sprawami w godzinach pracy. Jej zdaniem w zoo miało być lepiej, ale tak naprawdę niewiele się zmieniło na lepsze po odejściu Ewy Zgrabczyńskiej. Zdaniem pani Karoliny wielu pracowników boi się zabrać głos. Wcześniej pracownicy zoo rozesłali do mediów list otwarty, w którym bronili nowej dyrekcji, miało go podpisać ponad 100 pracowników ogrodu.

Wszystkie strony sporu zgadzają się chyba tylko w jednej kwestii – zoo potrzebuje zmian. Na tle innych ogrodów zoologicznych ten poznański jest zaniedbany. Dyrektor i część pracowników uważa, że modernizacja przebiega pomyślnie, tylko wymaga czasu i zaufania ze strony mieszkańców. Zdaniem radnej Jemielity procesem już teraz powinien pokierować ktoś inny.

Czytaj także: Wybiera się do Pacanowa? Poznańska koza zbiegła z „aresztu”

Franciszek Bryska
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl