Bartosz Mrozek wrócił do Lecha z wypożyczenia do Stali Mielec, gdzie bronił znakomicie w minionym sezonie. To sprawia, że kibice Kolejorza zastanawiają się, jak będzie przebiegać rywalizacja o miejsce między słupkami. Mrozek rzuci wyzwanie Filipowi Bednarkowi.
Poprzedni sezon zaczął się źle dla Lecha od klęski w Azerbejdżanie w europejskich pucharach, antybohaterem wtedy był Artur Rudko. Ukraiński bramkarz okazał się ogromnym rozczarowaniem. Ale do nowego sezonu Lech przystępuje wzmocniony na tej pozycji.
Trener Lecha niczego nie jest pewien
John van den Brom niczego nie przesądzą jeśli chodzi o obsadę bramki, będzie przypatrywał się obu zawodnikom, którzy jego zdaniem prezentują dużą jakość w swoim fachu. Bednarek, który do tej pory był różnie oceniany przez kibiców Lecha z uwagi na niepewność w wyjściach na przedpole, w ostatnich miesiącach czynił regularne postępy.
22 czyste konta Bednarka
Dowód? W 22 meczach minionego sezonu Lech z nim w składzie nie stracił gola. To wynik godny uznania. O tych czystych kontach Polaka trener Kolejorza wspominał zresztą na pierwszej konferencji przed nowym sezonem ligowym.
Obaj rozegrali tyle samo minut
W letnich sparingach obaj bramkarze rozegrali 135 minut, co każe sądzić, że ich rywalizacja będzie niezwykle zacięta. Fani Lecha wprawdzie, mając w pamięci udane występy Mrozka z ostatniego sezonu. Często uważają, że to on musi zostać „jedynką” między słupkami, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Wiemy za to, że w kadrze poznańskiej drużyny na zbliżające się rozgrywki został uwzględniony nieoczekiwanie 16-letni Mateusz Pruchniewski. Ten młokos ma uczyć się od obu bramkarzy, jako trzeci zawodnik na tej pozycji w Lechu.
Czytaj także: 16-latek w kadrze Lecha na nowy sezon. Nowa gwiazda?