Wywiad

Czy koalicja rządząca przetrwa? Jacek Jaśkowiak: Powstrzymać ego, skupić się na współpracy

Dlaczego poznaniacy oddali na Rafała Trzaskowskiego niemal trzykrotnie więcej głosów niż na Karola Nawrockiego, choć to on w skali kraju zwyciężył? O wynikach wyborów prezydenckich w Poznaniu i w Polsce rozmawiam z prezydentem Poznania Jackiem Jaśkowiakiem (PO)

Marek Jerzak: Panie prezydencie, co się stało? Jak Pan tłumaczy przegraną Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich?

Jacek Jaśkowiak: Po pierwsze chciałbym podziękować poznaniakom za frekwencję. Prawie 80% to naprawdę dużo. Rafał Trzaskowski zrobił w Poznaniu imponujący wynik, chyba najlepszy ze wszystkich dużych miast, bo ponad 72 proc. To naprawdę nokaut. Po pierwsze, trzeba przeanalizować dane dotyczące tego, jak głosowały osoby w kontekście ich wykształcenia czy miejsca zamieszkania – czy to wieś, czy małe lub duże miasto. Wybory dla każdej formacji politycznej są doświadczeniem, z którego należy wyciągać wnioski. Musimy przeanalizować dane dotyczące tego, jak głosowały poszczególne grupy wiekowe, przyjrzeć się sytuacji politycznej i oczekiwaniom wyborców wobec kandydatów. Wygrana Karola Nawrockiego na poziomie bodajże 369 tys. głosów wcale nie jest taka mała. Jeden proc. to też jednak nie jakaś wielka różnica. Jakbyśmy spojrzeli matematycznie przez pryzmat ostatniego roku, to widzimy, że formacje prawicowe zyskały całkiem sporo zwolenników. Nie jest to zaskakujące w skali ogólnopolskiej, ale z perspektywy Poznania może zaskakiwać, bo tutaj jesteśmy do innych proporcji przyzwyczajeni.

M.J.: No właśnie. Czy Poznań coraz bardziej odpływa reszcie Polski? Trzaskowski zdobył u nas niemal trzykrotnie więcej głosów niż kandydat wspierany przez PiS, choć w skali kraju przegrał.

J.J.: Ostatnie dziesięć lat w Poznaniu to okres poważnych inwestycji, wymagających trudnych politycznie decyzji, których jednak się nie baliśmy. Nie była to kwestia wyłącznie mojej determinacji, ale również wielkiej odwagi radnych. Okazało się, że nawet przy dolegliwościach, które się z tymi inwestycjami wiązały, zrobiliśmy coś, czego ludzie oczekiwali.

Jaśkowiak
fot. wpoznaniu.pl

Wydaje mi się, że to, co się udało w Poznaniu zrobić i to, co warto byłoby implementować w układzie ogólnopolskim, to szczerość z wyborcami. W naszym mieście nie udajemy, nie uciekamy i nie boimy się trudnych tematów. To w mojej ocenie przełożyło się na wynik, jaki zdobył Rafał Trzaskowski w Poznaniu, ale też wcześniej świetny wynik w wyborach samorządowych czy parlamentarnych. Kluczem jest to, że potrafimy znaleźć równowagę pomiędzy dyskusją na jakiś temat a sprawczością. Tego właśnie oczekują ludzie.

Gdy rozmawiam z kolegami z innych krajów, również i oni zwracają uwagę, że zbyt dużo jest dyskusji, a zbyt mało konkretnej pracy i jej efektów. Tłumaczenia sobie demokracji wyłącznie konsultacjami społecznymi i dyskusjami przekłada się na brak efektywności. Niekiedy trzeba po prostu podjąć decyzję, nawet jeżeli część mieszkańców czy mediów się z nią nie zgadza.

M.J.: Jaki jest największy problem, przed którym stoi demokracja w Polsce?

J.J.: Ostanie wybory w Stanach Zjednoczonych oraz w Polsce wskazują na jedno kluczowe zdarzenie. Czwarta władza, czyli tradycyjne media były do tej pory gwarantem demokracji i sensownych decyzji wyborczych. Dzisiaj media te przeżywają kryzys. Mamy duży problem z dezinformacją, z różnego rodzaju trollami, czy botami.

„Niestety część wyborców czerpie swoją wiedzę o świecie, o kraju właśnie z niesprawdzonych źródeł w internecie.”

Powstaje pytanie, jak przywrócić wiarygodność mediów lub jak nakłonić ludzi, by czerpali wiedzę ze sprawdzonych źródeł zweryfikowanych informacji. Musimy ten negatywny trend przezwyciężyć w obronie demokracji. To największe wyzwanie.

M.J.: Czy koalicja, która dzisiaj rządzi Polską, dotrwa do końca swojej kadencji?

J.J.: Zakładam, że wyniki wyborów przełożą się na odpowiedzialność liderów formacji politycznych, które tworzą koalicję. To, co się stało, będzie impulsem do cięższej pracy, ale również do tego, by rządzący jeszcze lepiej byli w stanie wsłuchać się w potrzeby wyborców. Wierzę, że będą też lepiej potrafili komunikować swoje sukcesy. W mojej ocenie to bardzo ważne. Mamy nie tylko niskie bezrobocie, ale i wiele innych osiągnięć. Rząd musi o tym informować. Utrudnia to fakt, że za poprzednich rządów media publiczne były tubą propagandową PiSu i straciły wiarygodność. Mimo to, trzeba szukać sposobów, by z tym pozytywnym komunikatem do ludzi docierać. 

Rozmawiam z ludźmi z różnych regionów kraju i często sygnalizują mi, że brakuje im informacji o tym, co rządzący robią tak naprawdę.

Zakładam, że jeżeli liderzy skupią się na współpracy, zapominając o swoim ego, to nie będzie problemów w koalicji. Wszystko zależy więc wyłącznie od liderów.

M.J.: Kogo ma pan na myśli?

J.J.: Mam tu na myśli nie tylko lidera największej formacji – premiera Donalda Tuska, ale też wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, marszałka Hołownię czy Włodzimierza Czarzastego. Na tę chwilę to dla nich niełatwe doświadczenia, zwłaszcza dla startującego w ostatnich wyborach Szymona Hołowni. To nie są proste sprawy, ale wszystko zależy od tego, czy te doświadczenia będą dla rządzących impulsem do ciężkiej pracy.

Czytaj także: „Witajcie w naszej bajce”. Bartłomiej Wróblewski komentuje wynik wyborów prezydenckich

Marek Jerzak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl