Radio Merkury, następnie Radio Poznań, to z jednej strony instytucja wpisana w historię Poznania, słynąca kiedyś z profesjonalizmu i rzetelności, dziś natomiast smutna ilustracja upadku do jakiego może doprowadzić medium publiczne władza, która wykorzystuje media jako swoje partyjne narzędzie. O obecnym stanie radia i pomysłach na jego naprawę, rozmawiamy z byłym wiceprezesem Radia Merkury Ryszardem Ćwirlejem.
Ryszard Ćwirlej. Fot: Adam Ciereszko
W jakim stanie jest Radio Merkury, dziś Radio Poznań, po 8 latach rządów PiSu?
Ryszard Ćwirlej: Wizerunek rozgłośni został zdewastowany przez kolejne pisowskie zarządy i ich politykę programową. A ta była dokładnie taka jak tego chciała partia, która namaszczała swoich aparatczyków na funkcję prezesa zarządu.
Pierwszy prezes nominowany przez pisowską władzę, Filip Rdesiński zaczął od zaaresztowania książki, którą Radio wydało z okazji jubileuszu swojej działalności, bo znalazło się tam zdanie na temat jego działalności radiowej. Chodziło o to, że Rdesiński został kilka lat wcześniej usunięty z Radia decyzją Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, za działanie na szkodę spółki. Ta informacja zawarta w książce sprawiła, że partyjny nominat schował w magazynie cały nakład już wydanej książki.
Nowy pisowski prezes postanowił też zerwać z tradycją i zmienił nazwę stacji. Radio Merkury, czyli rozgłośnia z którą utożsamiali się słuchacze w Poznaniu i Wielkopolsce zmienił na Radio Poznań. Ta operacja wizerunkowa miała jeden cel, zerwanie z tym co było i otwarcie na nową, dobrozmianową rzeczywistość. Z punktu widzenia ekonomicznego nie miała kompletnie żadnego sensu, bo nie tworzyła nowej jakości na poznańskim rynku medialnym. Zresztą za to posuniecie NIK postawiła Rdesińskiemu zarzuty niegospodarności finansowej i wydania ponad 3 milionów złotych, między innymi właśnie na rebranding. Z tego powodu rozgłośnia miała stracić płynność finansową. Kontrolerzy NIK złożyli w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
Popularny Merkury zniknął z anteny, a wraz z tą zmianą odeszli słuchacze, którzy nie dość, że nie mogli odnaleźć własnej stacji, to jeszcze zabrano im radiowe głosy, których słuchali od lat. Pisowska władza w krótkim czasie pozbyła się wszystkich prowadzących, którzy nie gwarantowali realizacji partyjnej linii propagandowej. Z Radia odeszli uczciwi i rzetelni dziennikarze, między innymi Andrzej Ogórkiewicz, Kalina Olejniczak, Jędrzej Świerczyński, Agnieszka Zdanowska, Mariusz Kwaśniewski, Agnieszka Gulczyńska, Wojtek Biedak, Agnieszka Maciejewska, Nina Nowakowska, Maciej Kucharski. Ich miejsce zajęli ludzie, którzy zgodzili się tworzyć radio partyjne, tacy jak walczący na antenie radiowej z mniejszościami LGBT Roman Wawrzyniak, który, jak wyliczyła członkini rady programowej radia Anna Dolska w ciągu dwóch miesięcy przeprowadził 36 rozmów wymierzonych w tę społeczność. Wszystko to przy milczącym przyzwoleniu obecnego prezesa radia Macieja Mazurka, człowieka który niejednokrotnie wypowiadał się publicznie na temat jego zdaniem „tęczowej zarazy”.
Co sprawiło, że politykom udało się tak łatwo podporządkować sobie to radio, dlaczego jego dziennikarze w ogromnej większości przystali na sytuację, którą stworzyła partia?
Radio Poznań po przejęciu przez pisowskich aparatczyków szybko stało się ziemią obiecana i azylem dla tzw. dziennikarzy wyklętych, współpracujących dotąd z niszowymi prawicowymi pismami, czy rozgłośniami. To pseudo dziennikarze i propagandyści partyjni, którzy w czasach przed pisowskich nie potrafili odnaleźć się w obiektywnych, uczciwych mediach, gdzie najważniejsze było kryterium doboru kadr na zasadzie kompetencji. Tu mogli się wreszcie wykazać, tworząc partyjny przekaz, który nie relacjonował wydarzeń, ale je wyjaśniał, zgodnie z prawicowo populistycznym widzeniem świata. Partia dała też możliwości awansu ludziom, którzy uważali, że byli dotąd niedoceniani i nie mogli rozwinąć wcześniej skrzydeł. W nowej rzeczywistości zajęli kierownicze stanowiska.
Stworzono więc warunki cieplarniane dla miernych, biernych, ale wiernych, gotowych do wszelkich poświęceń, w imię zachowania swoich stołków. Oni zdają sobie dobrze sprawę, że w rzetelnym, obiektywnym i uczciwym radiu nie będzie dla nich miejsca.
W Radiu zostali również dziennikarze z dawnej ekipy wywodzącej się z czasów Merkurego. Często nie zgadzali się z poglądami nowych radiowych władz, jednak zostali, bo nie odnaleźli w sobie dość siły żeby się przeciwstawić czy sprzeciwić nowym porządkom. Chcieli przeczekać, nie wychylając się, bojąc się utraty pracy. Dziesiątki razy słyszałem od tych którzy zostali w mediach publicznych, że kredyty, że rodzina, że brak możliwości znalezienia pracy w zawodzie na lokalnym rynku. Rozumiem tę argumentację, ale jej nie podzielam. Zostając w radiu stali się, czy to im się podoba czy nie współtwórcami pisowskiej machiny propagandowej.
Czy radio tak jednoznacznie służące interesom partii, da się odbudować, czy wymaga likwidacji i powołania nowego podmiotu? Mam na myśli to, na ile da się zmienić instytucję głęboko zdeprawowaną, bo działającą niezgodnie z prawem, choćby z ustawą zmuszającą medium publiczne do równego stosunku do wszystkich partii.
Gdy pracowałem w Radiu, co jakiś czas przygotowywaliśmy sprawozdania dla KRRiT w których wyszczególnialiśmy, co do sekundy czas antenowy, który rozgłośnia przeznaczała dla poszczególnych partii politycznych. Zliczaliśmy w tabelkach wszystkie wypowiedzi posłów i samorządowców i po zsumowaniu mieliśmy czytelny obraz, świadczący o tym, czy któraś z partii nie jest nadmiernie promowana. Chciałbym zobaczyć takie tabelki z ostatnich kilku lat. Ale nawet nie zaglądając do dokumentów można powiedzieć, że Radio Poznań faworyzowało partię rządzącą, a partie opozycyjne traktowane były jak zło konieczne. Mówiono o nich, owszem, ale tylko wtedy, gdy trzeba było przedstawić je w negatywnym świetle. Jeśli Radio Poznań ma dalej funkcjonować w przestrzeni publicznej trzeba moim zdaniem je zreformować, zaczynając od powrotu do dobrych tradycji pluralizmu w informowaniu o polityce. Ale to nie wszystko, z głośników radiowych musi płynąć głos ludzi, którzy nie są skompromitowanymi wyrobnikami propagandowego słowa. A dyskurs polityczny musi polegać na równym traktowaniu wszystkich jego uczestników, niezależnie od tego, czy to się komuś podoba czy nie. Musi nastąpić powrót do korzeni, by radio znów było instytucją taką, jak za czasów prezesa Piotra Frydryszka, który przez wiele lat był gwarantem dobrych radiowych standardów apolityczności i pluralizmu.
Czy publiczne radio, po tym, co ze sobą zrobiło przez ostatnich 8 lat, ma w ogóle sens?
Radio Publiczne w Poznaniu to tradycja, która sięga początków polskiej radiofonii. Powstało w 1927 roku ze składek gmin i powiatów Wielkopolski, jako publiczne radio samorządowe. Była to trzecia po Warszawskiej i Krakowskiej rozgłośnia radiowa w Polsce To instytucja która na stałe wpisała się w tradycję polskiej radiofonii. Wystarczy przypomnieć, że to właśnie w Poznaniu przeprowadzono pierwszą transmisje piłkarskiego meczu pomiędzy Wartą Poznań a Philipsem Eindhoven, transmisję mszy swietej, wprowadziła poranną gimnastykę i kursy języków obcych. Niedługo będziemy obchodzić piękny jubileusz stulecia rozgłośni. Radio Poznań powinno działać nadal, ale tworzyć je muszą ludzie uczciwi, którzy wiedzą, na czym polega misja mediów publicznych i służba społeczeństwu. Nie można niszczyć takiej instytucji, bo to tak jakby wyprzedać rodowe srebra. Radio poznańskie to dziedzictwo wspólne wszystkich Wielkopolan, które musi zostać zachowane. Osiem lat rządów aparatczyków politycznych nie jest w stanie zniszczyć całej chlubnej historii. To tylko epizod, o którym powinniśmy pamiętać i robić wszystko, żeby się nie powtórzył, ale trzeba iść dalej i tworzyć dobre, uczciwe radio
Jak Pana zdaniem można odpolitycznić Radio Poznań? Jakich narzędzi można użyć, jakie mechanizmy wprowadzić?
Odpolitycznienie jest bardzo prostym zabiegiem. Należy antenę Radia oddać ludziom uczciwym, prawdziwym dziennikarzom, którzy nie mają problemów ze zrozumieniem, że służba publiczna nie jest tożsama z posłuszeństwem wobec partii rządzącej. Dziennikarzowi nie wolno mylić etosu z serwilizmem. Kto tego nie rozumie nie powinien pracować w mediach publicznych. Myślę że odpolitycznienie zacznie się samo w momencie, w którym będzie już pewne, że zmieni się zarząd radia. Propagandyści nagle zaczną sami przypominać sobie na czym polega dziennikarski obiektywizm.
Poza tym trzeba zbudować takie mechanizmy, które już nigdy nie pozwolą na zawłaszczenie rozgłośni przez polityków. Odpolityczniona Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji musi na drodze konkursów wyłonić Rady Nadzorcze spółek medialnych, złożone z ludzi nauki i kultury a nie z partyjnych nominatów. Takie rady nadzorcze muszą na drodze konkursów wyłonić zarządy spółek, takich jak Radio Poznań, spośród specjalistów mających doświadczenie medialne i wiedzę o współczesnym medialnym rynku i procesach na nim zachodzących, a do tego gwarantujących apolityczność i nieuleganie wpływom. Myślę, że politycy opozycji demokratycznej, przez osiem lat atakowani w bezwzględny i haniebny sposób przez pseudodziennikarzy z pisowskich mediów wiedzą, że sterowanie radiem czy telewizją nie prowadzi do niczego dobrego, a posiadanie mediów wcale nie jest gwarancją wygranych wyborów.
Nowa władza rozważa, wynika z publicznych zapowiedzi, różne scenariusze oczyszczenia mediów publicznych. Rozważane są powolne, ewolucyjne zmiany oraz gwałtowna wymiana zarządów i szybki powrót do przyzwoitości. Który z tych scenariuszy byłby Pana zdaniem lepszy dla przyszłe jakości publicznych mediów?
Zmiany w mediach publicznych trzeba potraktować jako proces dwufazowy. Każda z tych faz musi rządzić się własną dynamiką. Pierwsza z nich to wymiana kadr. Tę zmianę trzeba dokonać błyskawicznie, czyli powołać nowe zarządy i odwołać te upolitycznione, z nadania partii. Ich zadaniem powinno być jak najszybsze przywrócenie status quo ante, czyli najprościej mówiąc powrót do przeszłości. Ta szybka zmiana sprawi, że zamiast informacyjnego ścieku słuchacze otrzymają znowu uczciwy i rzetelny przekaz informacyjny. I z tą zmianą nie można czekać, bo słuchacze muszą mieć nieograniczony dostęp do prawdy, a nie do pisowskich kłamstw. Ludzie przekonają się, że obraz świata kreowany przez medialnych propagandystów jest zupełnie inny od tego, jaki przedstawiać im będą prawdziwi dziennikarze.
Druga faza zmian musi nastąpić, po tej pierwszej. Ona powinna być zmianą ewolucyjną. To przebudowa mediów publicznych, ich restrukturyzacja i dostosowanie do potrzeb medialnych współczesnego świata. Zacząć się powinna od wprowadzenia mechanizmów gwarantujących apolityczność, a potem na tworzeniu nowoczesnych rozgłośni radiowych i telewizyjnych. Moim zdaniem bardzo dobra jest koncepcja tworzenia regionalnych spółek medialnych, na bazie lokalnych rozgłośni radiowych i telewizyjnych, tworzących jeden wspólny organizm. Poznańskie radio i telewizja w jednym budynku, z jednym newsroomem i jednym zespołem reporterskim obsługującym serwisy telewizyjne, radiowe i internetowe, to świetny pomysł, który jest całkiem poważnie rozważany przez specjalistów od mediów. Dla nas w Poznaniu, to tak naprawdę powrót do korzeni, kiedy to powstająca przed stu laty poznańska rozgłośnia radiowa była niezależną od Warszawy spółką.
Poziom słuchalności Radia Poznań jest dziś dramatyczny. Jak Pana zdaniem poznańskie radio mogłoby przekonać do siebie z powrotem słuchaczy?
Nie wiem czy da się wrócić do nazwy Radio Merkury i najwyższej na poznańskim rynku słuchalności. Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie potrzebne są rzetelne badania rynku i rozpoznawalności marki, której od ośmiu lat już nie ma. Dla młodych ludzi ta nazwa nie kojarzy się już z niczym, a dla starszych być może, to byłby to tylko sentymentalny powrót do dawnych czasów. Kluczowa jest odpowiedź na pytanie – do kogo będzie to radio skierowane? Nie można tworzyć skansenu ani ścigać się z internetowymi stacjami z muzyka hiphopową. Uniwersalne radio w dzisiejszych czasach, to rozgłośnia która jest rzetelna informacyjnie, daje ciekawą publicystykę i mądre audycje społeczno-kulturalne. Ale radio dzisiaj, to nie tylko nadawanie analogowe przez całą dobę. W dzisiejszych czasach, to także radio internetowe, które sowim odbiorcom daje możliwość wyboru adekwatnych do zainteresowań treści w dowolnym czasie i miejscu. Dlatego obok programu nadawanego na radiowej antenie ważne jest rozwijanie świetnego serwisu internetowego. Radio powinno walczyć o słuchalność, tak samo jak o liczbę pobrań treści radiowych, a więc możliwość dotarcia do jak największej liczby odbiorców z muzyką, programem i relacją filmową, czy podcastem na dobrym, rzetelnym poziomie z pełną gwarancją apolityczności.
I jeszcze jedno, książka o poznańskim radiu skazana bez procesu na osiem lat, musi zostać uwolniona z pisowskiego więzienia.