Po zdobyciu mistrzostwa Polski w 2022 roku i świetnej kampanii w Lidze Konferencji Europy z poprzedniego sezonu, zakończonej na ćwierćfinale rozgrywek, kibice poznańskiego Lecha byli głodni kolejnych sukcesów. Tymczasem otrzymali sezon godny jedynie zapomnienia. Co poszło nie tak?
Transfery
Dużą bolączką dla trenera Johna van den Broma mogło być odejście Michała Skórasia do Club Brugge. Młody skrzydłowy był bowiem sprawcą 16 bramek i ośmiu asyst dla Lecha we wszystkich rozgrywkach sezonu 2022/2023. Doraźnie pomógł on klubowi w walce w Lidze Konferencji, między innymi w starciu z Villarrealem. Dobrą stroną odejścia 24-latka było jednak 6 milionów euro, które trafiło do klubowej kasy.
Oprócz niego z zespołu odeszli również Lubomir Satka, Pedro Rebocho i wypychany z klubu Joao Amaral. Transfery tych piłkarzy nie zasiliły jednak budżetu Kolejorza. Mimo wszystko zarząd miał do wydania niemałą sumę.
Lukę na lewej obronie wypełnił Elias Andersson, który na przestrzeni rozgrywek stał się ważnym elementem układanki Lecha Poznań. Jego transfer kosztował 400 tysięcy euro. Do klubu za darmo definitywnie przyszedł również sprawdzony już Filip Dagerstal. Defensywę wzmocnił także Miha Blazić, który w obliczu kontuzji innych obrońców, okazał się kluczowym piłkarzem Kolejorza.
Słoweniec został sprowadzony bez opłaty transferowej, podobnie jak kolejne wzmocnienie — Dino Hotić. Skrzydłowy mimo dobrego wejścia w ligę, miał marginalny wkład w grę drużyny. Zanotował jedynie jedną bramkę i trzy asysty, a przez pół sezonu był kontuzjowany. Największe pieniądze, bo aż 1,8 miliona euro zarząd wydał na Aliego Gholizadeha. Irańczyk w momencie transferu leczył kontuzję, a na boisku pierwszy raz pojawił się dopiero w listopadzie. Okazał się jednak dużym rozczarowaniem. Skrzydłowy wystąpił jedynie w 10 spotkaniach, nie zdobywając żadnej bramki ani asysty. Aktualnie ponownie jest niezdolny do gry z powodu urazu.
Kontuzje
Oprócz wspomnianych skrzydłowych często niedysponowany był również czołowy strzelec Lecha. Ze względu na kontuzję łącznie dziewięć meczów w tym sezonie opuścił Mikael Ishak. Szwed jest najskuteczniejszym i jednym z najważniejszych i piłkarzy Kolejorza. W tym sezonie zaliczył jednak jedynie 10 trafień. Pod jego nieobecność rolę napastnika miał przejąć Filip Szymczak, który jednak tylko trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Problemem mógł być również uraz kolana Artura Sobiecha, który mimo tego, że nie jest pierwszym wyborem trenerów, miał za zadanie odciążać podstawywch napastników.
Prawie połowę sezonu opuścił także Afonso Sousa. Portugalczyk jednak nawet wtedy, kiedy grał, nie mógł popisać się dobrą formą. Młody pomocnik zanotował zaledwie jedną asystę w tych rozgrywkach. Jego rolę w zespole przejął Filip Marchwiński, który uzbierał dobre liczby. Polak ma na koncie 11 goli i sześć asyst.
Spore problemy Lech miał również w skonstruowaniu bloku defensywnego. Kibice mogli już zapomnieć o Filipie Dagerstalu, który praktycznie cały sezon przesiedział na trybunach ze względu na stłuczenie stawu skokowego. Z kolei Bartosz Salamon do gry wrócił dopiero w grudniu po zawieszeniu za doping. Można więc śmiało powiedzieć, że niedyspozycja tak dużej liczby piłkarzy miała spory wpływ na wyniki Kolejorza w tych rozgrywkach.
Europejskie puchary
Po tak udanej poprzedniej kampanii w Ligi Konferencji Europy kibice oczekiwali co najmniej powtórzenia wyniku i dojścia do ćwierćfinału rozgrywek. Chyba nikt nie spodziewał się jednak, że przygoda Lecha w Europie skończy się tak szybko, zwłaszcza że droga wcale nie miała być wyboista. Lech zaczynał przecież od drugiej rundy eliminacji, gdzie całkiem sprawnie poradził sobie z Żalgirisem Kowno.
Następny Kolejorz miał szybko rozprawić się ze Spartakiem Trnawą i poszybować do finału eliminacji. Po trudnym meczu wygranym tylko 2:1 na własnym stadionie zaczęto jednak patrzeć na formę niebiesko-białych z niepokojem. Nastroje w Poznaniu błyskawicznie się pogorszyły, kiedy w rewanżu Lech skompromitował się, przegrywając 1:3. Dodajmy, że kadra Spartaka jest wyceniona na prawie cztery razy mniej, niż kadra Lecha.
John van den Brom
Po kompromitacji w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy apetyt kibiców na trofeum na krajowym podwórku tylko wzrósł. Zespół Johna van den Broma prawie niczym nie przypominał jednak ekipy z poprzedniego sezonu. Jedynym, co pozostało niezmienne, była nieskuteczność. W ciągu 20 kolejek Ekstraklasy Lech zdobył 30 bramek. Liczba ta mogła być jednak o wiele wyższa, biorąc pod uwagę wykreowane sytuacje.
Co więcej, Kolejorz wygrał tylko dwa z ośmiu wyjazdowych spotkań, nie licząc meczu z Wartą Poznań, rozgrywanego na stadionie przy Bułgarskiej. Zespół stracił w tym czasie 13 goli, zdobywając zaledwie osiem. Wyróżnić należy również kompromitującą porażkę 0:5 z Pogonią Szczecin. Niebiesko-biali od piątej do 19. kolejki znajdowali się poza topową trójką ligi.
Mariusz Rumak
Pod koniec roku zarząd postanowił pożegnać Holendra. Jego miejsce przejął Mariusz Rumak, który trenował Kolejorza w sezonach 11/12-14/15. Trener zaliczył naprawdę obiecujący początek kadencji. Lech Poznań wygrał 2:0 z Zagłębiem Lubin, pokonał pierwszą w tabeli Jagiellonię Białystok 2:1, a później zremisował z silnym Śląskiem Wrocław 0:0. Po tych trzech spotkaniach Kolejorz awansował na trzecie miejsce w tabeli.
Dobre nastroje w Poznaniu nie utrzymały się jednak na długo. Zaraz po dobrych pierwszych trzech spotkaniach nadszedł blamaż aż 0:4 z Rakowem Częstochowa. Co więcej, w międzyczasie niebiesko-biali odpadli rozgrywek Pucharu Polski na etapie ćwierćfinału z Pogonią Szczecin.
Mimo ponownego spadku formy Kolejorz wciąż miał szansę nawet na zdobycie mistrzostwa Polski. Zwłaszcza że pozostałe drużyny walczące o ten tytuł, zaczęły słabo punktować. Zaczęła się gra, często nazywana przez fanów Ekstraklasy jako „Mistrzostwo Parzy”. Ku niezadowoleniu kibiców dołączył do niej także Lech.
Przegrana walka o honor
Zespół Mariusza Rumaka nie dość, że nie osiągał dobrych wyników, to dodatkowo był apatyczny w ofensywie i swoją grą po prostu usypiał. Kolejorz w niezwykle ważnej końcówce sezonu przegrał Puszczą Niepołomice, Ruchem Chorzów i zremisował z Cracovią Kraków. Na tym etapie jedynym, co mogło uratować honor w tym sezonie, było zajęcie miejsca gwarantującego grę w eliminacjach do europejskich pucharów.
W spotkaniu praktycznie o trzecie miejsce w tabeli Lech przegrał jednak na własnym stadionie z warszawską Legią. Kompromitujący występ podsumować mogą dwie bramki samobójcze, które obrońcy niebiesko-białych strzelili jeszcze w pierwszej połowie meczu. Tę porażkę na stadionie przy Bułgarskiej oglądało ponad 40 tysięcy kibiców.
Teoretycznie Lech miał jeszcze matematyczne szanse na zajęcie miejsca na podium. Aby tak się jednak stało, Legia musiałaby jednak przegrać z Wartą Poznań. Klub ze stolicy swoje spotkaniu wygrał. Jak się jednak okazało, Kolejorz postanowił zakończyć walkę jeszcze przed końcem sezonu, remisując z Widzewem Łódź. Tym samym w przyszłym sezonie w Poznaniu nie będzie europejskich pucharów.
Zmiany
W nowych rozgrywkach w Kolejorzu nie będzie już także Mariusza Rumaka. Na stanowisku trenera zastąpił go Duńczyk Niels Frederiksen. Według doniesień medialnych szkoleniowiec ma zacząć od czystek w składzie. Z zespołu mają odejść między innymi Nika Kvekveskiri i Adriel Ba Loua. Co więcej, Lech może pożegnać się także z Barry Douglas i Artur Sobiech. Wciąż aktualny pozostaje temat zarobienia na Kristofferze Velde i Filipie Marchwińskim. Kolejorz może jednak nie dostać tak dużych pieniędzy za Polaka, na jakie liczył, ze względu na jego słabą formę.
Spodziewać można się w takim razie kilku nowych twarzy w przyszłym okienku transferowym. Nie wiadomo jednak, jaką realnie kwotą będzie dysponował zarząd. Miejsce poza topową trójką, wczesne odpadnięcie z europejskich pucharów oraz z Pucharu Polski nie zasili budżetu dużą kwotą. Sporych pieniędzy można spodziewać się za Velde. Zastąpienie Norwega nie będzie jednak należało do łatwych zadań. Jedno jest pewne. Lecha czeka niemała rewolucja.