Dźwiękiem gwizdków, dudnieniem bębnów i głośnym skandowaniem swoje niezadowolenie wyrażali członkowie OM NSZZ „Solidarność” PKP Cargo S.A. z Poznania. Grożą im masowe zwolnienia.
Około 30 proc. wszystkich pracowników PKP Cargo S.A. w Polsce (a jest ich łącznie ok. 20 tysięcy) jest wysyłanych na przymusowe 12-miesięczne nieświadczenie pracy z zachowaniem wynagrodzenia w wysokości 60 proc. ich pensji. Na taką sytuację nie zgadza się OM NSZZ Solidarność, która wzywa zarząd do rozmów.
„Dialog tak, dyktatura nie”
Trzymane przez pikietujących transparenty głosiły hasła o chęci dialogu i braku zgody na obecną sytuację w zakładzie. Wśród nich byli nie tylko pracownicy z Poznania, ale z zakładów z całej Polski. Mieczysław Cykman, przewodniczący PKP Cargo SA Zachodni Zakład Spółki, zaznaczył, że z całej spółki ma zostać zwolnionych 4142 pracowników, a w Poznaniu, z ponad 1400 pracowników, zwolnionych ma zostać aż 426 osób.
– Nie możemy pozwolić, by nasze miejsce pracy przejęły prywatne spółki. Sami nie wiemy, jak to możliwe, że spółka, która na początku roku wykazywała 80 mln zł zysku, w kwietniu wykazywała 118 mln zł strat. Nie rozumiemy, jak w tak krótkim czasie mogły zostać poniesione tak duże straty. Przecież my wszyscy pracujemy – powiedział Cykman.
Mężczyzna zwrócił też uwagę, że aktualnie w spółce nie ma żadnej ochrony.
– Zwalniane są matki, pracownicy w wieku przedemerytalnym, którzy będą mieli trudność ze znalezieniem pracy na kilka lat przed planowaną emeryturą. Tak nie było od czasów komuny – powiedział.
Zarząd zapewnia głodowe stawki
Głos w pikiecie zabrał także Jarosław Lange, przewodniczący wielkopolskiej „Solidarności”.
– Nie ma naszej zgody na zwolnienia. Nie ma naszej zgody na przymusowe nieświadczenie pracy. 30 proc. zatrudnionych ma otrzymywać przez 12 miesięcy 60 proc. wysokości wynagrodzenia. W spółce wielu pracowników zarabia minimalną krajową. Policzyłem tę kwotę. Po odjęciu podatków to zaledwie 1956 zł netto. Za to nie da się utrzymać rodziny. „Solidarność” mówi temu głośne: nie! – oznajmił.
Podczas pikiety wspomniana została także kwestia ekologii. Składy kolejowe mają być bowiem zamienione na transport drogowy.
– W dobie rozmów o zielonych rozwiązaniach, produkcji samochodów elektrycznych, nie rozumiemy, jak można proponować zmianę kolei na samochody – powiedział Lange.
Członkowie „Solidarności” są gotowi do rozmów z zarządem PKP Cargo. Obawiają się, że brak odpowiedzi ze strony spółki zakończy się protestem na torach.
Czytaj także: Tłumy chciały zobaczyć internetowego idola