Podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, droższe bilety do ZOO, Palmiarni Poznańskiej, wzrost opłat za parkowanie samochodów a nawet możliwe opłaty za miejskie żłobki tak będzie wyglądał rok 2020 w Poznaniu. Prezydent Jacek Jaśkowiak przedstawił dziś budżet miasta na przyszły rok.
Największym ciosem dla przyszłorocznego budżetu miasta są zmiany dotyczące podatku PIT. Pod koniec 2019 roku rząd obniżył go o 1 procent i uchwalił zerowy podatek dla młodych. To oznacza, że do miejskiej kasy trafi w przyszłym roku aż o 175 mln zł mniej.
Drugim palącym problemem jest zbyt małe dofinansowanie do oświaty. Tu również rząd dokręca samorządom śrubę. Od lat Poznań dostaje z budżetu państwa kwotę, która nie pokrywa wydatków. W 2020 roku ta różnica będzie rekordowo duża – miasto będzie musiało dołożyć aż 572 mln zł. To aż 43,2 proc. potrzebnej na sfinansowanie oświaty kwoty.
– Przedstawiciele rządu powtarzają, że subwencja wzrasta, jest najwyższa od lat, więc miasto ma więcej pieniędzy na oświatę. Owszem, ale wydatki rosną znacznie szybciej. W Poznaniu subwencja wzrosła o 4,9 proc, a wydatki o 7,8 proc – mówi Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
Przyszłoroczne wydatki miasta zaplanowano na ponad 4,9 mld zł, a dochody na poziomie 4,3 mld.
Najwięcej pieniędzy miasto wyda na drogi i komunikację zbiorową – ponad 1,46 mld zł. To niemal jedna trzecia wszystkich wydatków. Niewiele tylko mniej, bo 1,32 mld zł pochłonie oświata. Trzecią pod względem wielkości pozycją są pieniądze na politykę społeczną, zdrowotną i rodzinną – tu wydatki wyniosą ponad 1 mld zł.
Ponad 234,5 mln zł miasto wyda na ochronę środowiska i gospodarkę komunalną, a ponad 164 mln zł na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego. Gospodarka przestrzenna, gospodarka nieruchomościami i rewitalizacja pochłoną ponad 133 mln zł, a sport – prawie 92 mln zł.