Warcie Poznań remis w ostatnich sekundach meczu uratował … bramkarz Adrian Lis, który strzałem głową wpakował piłkę do siatki Górnika Łęczna.
Mecz nie był ciekawy, a strzałów na bramkę obu drużyn było tyle, że można by je zliczyć na palcach jednej ręki. Warta mogłaby prowadzić już w pierwszej połowie, ale gol Adama Zreľáka nie został zaliczony, bo sędziowie VAR dopatrzyli się spalonego.
Druga połowa meczu – pomimo kilku zmian w obu drużynach – nie przyniosła nic ciekawego. Piłkarze grali niemrawo. Dopiero w 57. minucie gola dla Górnika Łęczna przewrotką zdobył Bartosz Śpiączka. Przy tym golu zawiniła bramkarz Zielonych. Warciarze mimo kilku groźnych akcji nie potrafili doprowadzić do remisu i wydawało się, że pierwszy mecz rudny wiosennej Zieloni będę musieli wpisać na straty.
W doliczanym czasie gry – na 30 sekund przed końcem meczu – Warta wykonywała rzut rożny. Piłkę dośrodkował Łukasz Trałka. W pole karne piłkarzy z Łęcznej wbiegł bramkarz Zielonych Adrian Lis i efektownym szczupakiem zdobył wyrównującego gola.
Po chwili sędzia odgwizdał koniec spotkania i mecz zakończył się wynikiem 1-1. Po tym remisie Warta cały czas jest w strefie spadkowej i z siedemnastoma punktami na koncie zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli.