Joao Amaral już dzisiaj ma podpisać dwuletni kontrakt z nową drużyną. Wbrew doniesieniom medialnym, Portugalczyk nie przeniesie się do japońskiego Urawa Red Diamonds. Wybrał ligę turecką.
Niechciany w Lechu
John van den Brom podczas konferencji prasowej przed meczem ze Spartakiem Trnawa odpowiedział na pytanie o Joao Amarala. Szkoleniowiec Lecha potwierdził, że Portugalczyk wraz z agentem pracują nad transferem. Sam Holender trzyma kciuki za to, że ofensywny pomocnik odejdzie z zespołu. Ostatni raz Amaral znalazł się w wyjściowej jedenastce 12 listopada ubiegłego roku w meczu z Jagiellonią Białystok. Zagrał wtedy 57 minut. Co więcej, od początku sezonu tylko raz znalazł się jedynie na ławce rezerwowych. W pozostałych spotkaniach był poza kadrą.
Miał trafić do Japonii
Wcześniej mówiło się o przenosinach Portugalczyka do japońskiego Urawa Red Diamonds. Taki transfer z pewnością byłby atrakcyjny dla Amarala. Trenerem ubiegłorocznego tryumfatora Azjatyckiej Ligi Mistrzów jest bowiem Maciej Skorża. Pod wodzą polskiego szkoleniowca pomocnik przeżywał najlepsze chwile w Poznaniu i to z nim sięgnął po mistrzostwo Polski. Wszystko wskazuje jednak na to, że piłkarz wybierze inny kierunek.
Druga liga turecka?
Jak poinformował turecki portal Ozgur Kocaeli, Amaral zdecydował się na przenosiny do drugoligowego Kocaelisporu. Dziś Portugalczyk ma podpisać dwuletni kontrakt. Przypomnijmy, że piłkarz ma już 31 lat. Spadek formy zawodnika odnotował nie tylko van den Brom, ale także piłkarscy eksperci. Portal Transfermarkt wycenia go na zaledwie 600 tysięcy euro. W szczycie swojej formy w Lechu Amaral był warty około trzech milionów euro.
Czytaj także: Satka zamiast rodzimej Trnawie, będzie kibicował Lechowi. „Jestem posłuszny sercu”