Najbliższy czas będzie kluczowy dla przyszłości jeżyckich podwórek. Choć plotki o blokach mających powstać między ulicami Galla i Kadłubka nie są potwierdzone, sytuacja zmienia się dynamicznie. Niektórzy mieszkańcy nawołują do oprotestowania projektowanego planu zagospodarowania przestrzeni, tymczasem Rada Osiedla zaopiniowała go pozytywnie, choć z uwagami. Czy słusznie?
Wiele czytelniczek i czytelników pamięta pewnie zielone podwórko między blokami przy ulicy Kadłubka. Tam, gdzie wcześniej rozciągał się niezaburzony widok na przestrzeń zieloną dziś stoi szaro-pomarańczowy blok. Wygląda trochę nieprawdopodobnie, na tle pozostałych budynków sprawia wrażenie wklejonego w Photoshopie. Powstał szybko i niespodziewanie, pozbawiając osiedle boiska. Nic więc dziwnego, że pogłoski o potencjalnych inwestycjach – zwłaszcza trudne do zrozumienia pojęcie planu zagospodarowania – budzą niepokój.
Ten niepokój – a wręcz nieufność – omal nie zdominował ostatniego spotkania. Zorganizowany przez Radę Osiedla spacer miał służyć zebraniu uwag do tworzonej obecnie wizji przyszłości tych terenów. Zainteresowanie przerosło oczekiwania. Przyszły rodziny, kobiety i mężczyźni, młodsi i starsi, choć z przewagą tych ostatnich. Była lokalna właścicielka, była mieszkanka, która regularnie odwiedza sesje Rady Osiedla i byli też ci, którym słownictwo urbanistyczne jest całkiem obce. Z początku nie skrywali niechęci, jednak po wyraźnym zapewnieniu o wspólnym celu nastroje nieco się uspokoiły.
Wspólne przejście przez kolejne podwórka – od wspomnianego placu na Kadłubka, z przystankiem przy pawilonie mieszczącym aptekę „Zakątek” do podwórka przy ulica Galla – pokazało, że choć niektóre interesy są słuszne, grupa ma wspólny cel. Jedni tęsknią za możliwością gry w piłkę, inni obawiają się o wpadające do okien światło, jeszcze innych niepokoi wizja zagęszczenia ruchu, wszyscy jednak zdecydowanie nie chce tu nowego budownictwa. I chcą upewnić się, że ono nie powstanie.
„Oprotestujmy ten plan!” to powracający motyw spotkania. Rada Osiedla przyszła jednak z inną propozycją. Otóż brak planu zagospodarowania nie jest sytuacją optymalną. Gdy teren nie ma wyraźnego przeznaczenia rekreacyjnego czy społecznego, obowiązuję tak zwane zasady dobrosąsiedzkiej zabudowy. Nakazują one minimalne odstępy między budynkami, odległość okien, nie chronią jednak przed przekształceniem boiska w sklep czy budynek mieszkalny. „Tu mogą powstać trzy bloki” – prowadzący spotkanie wskazuje na teren placu. Deweloper, chcąc postawić budynek, musi jedynie przedstawić plan budowlany i otrzymać pozwolenie. Sytuacja diametralnie się zmienia gdy miasto stworzy Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, czyli dokument opisujący jakie zabudowania mogą pojawić się na danym terenie a jakie są wykluczone. Projekt uwzględniający dodatkowe bloki nie przesądza o ich istnieniu, jednak otwiera taką drogę. Projekt przewidujący tereny rekreacyjne ją zamyka. Aktywne działanie w obronie terenu nie musi więc być oprotestowaniem istnienia planu. To, co ma szansę zadziałać to udział w jego kształtowaniu – tak, by odzwierciedlał uwagi mieszkańców.
Niestety, możliwość składania uwag nie jest równoznaczna z ich rozpatrzeniem. Pokazał to przystanek przed apteką „Zakątek”. Mieszkańcy dowiadują się tu, że mamy dwie opcje. Jedna to bezkompromisowe postulowanie wizji, która jest atrakcyjna dla większości zebranych, czyli zachowania obecnej zabudowy. To – zdaniem prowadzącego spotkanie radnego – nie ma szans na rozpatrzenie. „To niezgodne ze sztuką urbanistyczną” – mówi. Pierzeje placu powinny bowiem mieć równą wysokość. Propozycją radnego jest zgoda na budynek o planowanej wysokości, ograniczenie jedynie jego długości. Przekonuje, że można wtedy zagwarantować wysoki parter na usługi i handel. „Czyli możemy głosować czy budynek będzie miał 5 czy 7 pięter?” – dopytuje mieszkanka. „Mówi pan, jakby to już było postanowione” – zarzuca inna. „To nam się ma podobać, a nie tym w biurze” – mnożą się głosy oburzenia. Nasuwa się tu retoryczne pytanie o to, kto jest ekspertem od ulicznej codzienności – zamknięci w biurze urzędnicy czy mieszkańcy osiedla? Pewne jest to, że warto obserwować projekty dotyczące najbliższej przestrzeni i nie pozwolić, by decyzje były podejmowane za nas. Jak? Instrukcja poniżej.
Co możesz zrobić? Garść informacji
– To nie Rada Osiedla a miasto, a konkretnie Miejska Pracownia Urbanistyczna pracuje nad Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego
– Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego jest dokumentem, który określa co potencjalnie może się znaleźć na danym terenie. Zanim cokolwiek powstanie, konieczne jest jeszcze pozwolenie na budowę, który musi być zgodne z obowiązującym planem.
– W przypadku omawianego terenu to Rada Osiedla „wywołała” temat. Jak deklaruje, chce w tej sposób chronić tereny zielone.
– Obecnie trwa etap przygotowania projektu. Rada Osiedla zaopiniowała już jego wstępną wersję. Pozytywnie – gdyż nie chce zatrzymywać prac nad projektem, jednak z uwagami, które pociągną za sobą drastyczne zmiany. Uwagi dotyczyły między innymi ochrony zieleni.
– Po zakończeniu prac nad projektem, miasto ogłosi, że projekt jest wyłożony do wglądu i można zgłaszać uwagi do niego. Zrobi to Rada Osiedla, jednak każda mieszkanka i mieszkaniec ma co tego prawo a częstotliwość zgłoszeń może być argumentem przeważającym o rozpatrzeniu wniosków. To będzie kluczowy moment – na tę procedurę mieszkańcy mają kilka dni.
– Miasto rozpatruje uwagi. Jest możliwe, że podda go głosowaniu bez rozpatrzenia wszystkich z nich.
Autorka – Krystyna Lewińska