Z różnych miejsc kraju – Wielkopolski, Ziemi Lubuskiej, Podkarpacia, a nawet z Suwalszczyzny, docierają informacje o pojawieniu się pierwszych bocianów. – Tak, mamy już do czynienia z pierwszą falą przylotu – potwierdzają ornitolodzy.
Informacje przekazywane przez członków Grupy Badawczej Bociana Białego wskazują, że ciągle są to jednak tylko pojedyncze ptaki, najczęściej bez obrączek. Nie mona wykluczyć, że to osobniki, które zamiast lecieć na zimowiska do Afryki, to albo przezimowały w Polsce, najczęściej z pomocą gospodarzy, albo na przykład w Bułgarii – gdzie od lat powiększa się grupa bocianów, która tam zimuje.
Wygląda na to, że w tym roku ptaki przylecą nieco później i wielu ornitologów zastanawia się, dlaczego? Myśli wielu sięgają wojny na Ukrainie, ale to zapewne nie ta przyczyna – uspakaja poznański badacz bocianów prof. Piotr Tryjanowski.
– Wiele bowiem ptaków, w tym nasze z nadajnikami zakładanymi przez Grupę Badawcza Silesia, ciągle jest jeszcze w Afryce, a tylko pojedyncze już w Izraelu. Pewnie czekają na lepsze wiatry, umożliwiające lot szybowcowy. Tydzień temu zdjęcia z lokalnych tureckich serwisów ornitologicznych pokazywały, że spora część bocianów utknęła koło Istambułu, a przyczyną awarii migracyjnej był … śnieg! To dość zaskakujące zjawisko, ale nie niepokojące – wyjaśnia Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii UP w Poznaniu
– Kluczowy jest przylot większej liczby osobników. Po pierwsze dlatego, że wcześniej przylatują samce, a wiadomo, że bez samicy nie rozpoczną reprodukcji. Po drugie dlatego, że tylko w przypadku większej liczby osobników na lęgowisku, od razu na początku sezonu można ukształtować relacje sąsiedzkie – uniknąć bójek i wrogiego przejęcia gniazd i partnerów, bo i takie sytuacje u bocianów się zdarzają – dodaje prof. Tryjanowski.
Ornitolog wyjaśnia, że jest mu niezmiernie miło, że co roku ludzie tak oczekują na przylot tego, chyba najbardziej polskiego ptaka. To jest o tyle zaskakujące, że bocian to nie tylko sentymentalne wspomnienia z dzieciństwa, ale także element naszej kultury narodowej.
– Jako że od paru lat zajmuję się terapeutycznymi aspektami obserwacji ptaków, to wiele osób kieruje do mnie pytania – czy obserwacje bociana mogą mieć charakter terapeutyczny? Moim zdaniem tak – wyjaśnia Tryjanowski – bo to gatunek dobrze znany, a więc potrafimy go bezbłędnie rozpoznać i nazwać – co już może być swoistą nagrodą (troszkę jak w szkole za wykonanie łatwego zadania), po drugie, bo bocian nierozerwalnie kojarzy się z wiosną – lepszą pogodą, słonecznymi dniami i przyjemniejszą aurą. Ponadto to ptak życia i nadziei, tak bardzo potrzebnych w tych niestabilnych czasach.