Jak wygląda schron Putina na Uralu? To podziemne miasto

Media obiegła niedawno wiadomość o schronie Putina na Uralu.  W rzeczywistości jest to jednak podziemne miasto. Służby amerykańskie donoszą o jego istnieniu już od lat 80.

 

Położony na Uralu pod górą Jamantau obiekt wojskowy Rosji to podziemny schron atomowy. Jego powierzchnia jest jednak niezwykła. Obiekt ma ok 640 km2, czyli tyle, co Waszyngton. Jest jednak wykuty pod górą. To ustalenia dziennikarzy New York Times’a jeszcze z lat 80tych.

Baza położona pod górą ma być efektem obsesji rosyjskich władców dotyczącej konfliktu nuklearnego i baza ta miałaby pomóc im go przetrwać. Dlatego znajdują się w niej ogromne magazyny żywności ale nie tylko. Do obiektu prowadzi autostrada, która kończy się u podnóża gór. Lądowiska dla śmigłowców i dwa garnizony wojskowe na 30 tys. żołnierzy, które posiadają status – miast zamkniętych. Do góry dochodzi też linia kolejowa.

Według danych, które zdobyli dziennikarze Washington Post obiekt powstał po to, by chronić rosyjskie elity przed wojną nuklearną i baza ma być gotowa do wytrzymania dwunastu eksplozji pocisków jądrowych. Baza ma instalacje, chroniące przed skażeniem biologicznym, chemicznym i nuklearnym. Systemu łączności i obserwacji mają zapewniać możliwość dowodzenia z bazy. Jest tam także punkt dowodzenia nuklearnego, czyli z tej bazy mogłyby zostać odpalone rosyjskie pociski nuklearne.

W tym obiekcie właśnie, według niemieckich mediów, ma obecnie przebywać Władimir Putin. Nie może to natomiast wywoływać paniki i lęku, że gotów jest odpalić rosyjskie ładunki. Jego obecność tam może być kolejnym spektaklem straszenia świata rosyjskim arsenałem.

Jan Józefowski
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl