W sezonie zimowym drzewni alpiniści wchodzą nawet na 30-metrowe sosny. Zbierają z nich szyszki, z których następnie wyłuskiwane są nasiona.
Lasy charakteryzują się tym, że potrafią się naturalnie odnawiać. Oczywiście, jeżeli nie są akurat wycinane przez człowieka. Jednak w niektórych miejscach trzeba szczególnie zadbać o reprodukcję drzew. Leśnikom zależy na tych najbardziej jakościowych i najzdrowszych.
W tym celu właśnie w okresie zimowym, tak zwani, drzewni alpiniści zbierają szyszki. Nie podnoszą ich jednak z ziemi, a z koron drzew. Robią tak dlatego, że szyszki, które już opadły, są przeważnie otwarte i nie ma w nich nasion. Żeby je zebrać, arboryści wspinają się na nawet 30-metrowe sosny. Mają do tego specjalnie przygotowane buty – drzewołazy. Zanim jednak zdecydują się wejść na drzewo, lornetką wyszukują takie, z dużą ilością szyszek. Z jednego takiego drzewa potrafią zebrać ich aż 8 kilogramów.
“Taka wspinaczka to wcale nie jest prosta sprawa. Wymaga odpowiedniego przeszkolenia i sprzętu. Równie ważne co umiejętności zbieracza są też warunki pogodowe. Podczas silniejszego wiatru czubek drzewa może się odchylać względem pnia na odległość kilku metrów! Szyszkarze wywodzą się z różnych środowisk. Najliczniejsza grupa ma korzenie alpinistyczne, są to ci, których wciągnęli do lasu koledzy z górskich wypraw, klubu wysokogórskiego lub speleo.” – mówi Jakub Pruchniewicz, jeden z drzewnych alpinistów.
Z zebranych szyszek wyłuskuje się potem nasiona. Dzieje się to w Wyłuszczarni Nasion w Jarocinie, która potrafi przetrawić nawet 180 ton szyszek w sezonie. Same nasiona trafiają do przechowalni, która pomieści 30 ton nasion drzew liściastych i 15 ton nasion drzew iglastych. Kiedy nadejdzie ich czas, trafiają do lasu, z którego zostały przywiezione, aby zapobiec mieszaniu się gatunków.