Franek Sterczewski pięć nocy spędził w izraelskiem więzieniu po tym, jak członkowie załogi flotylli płynącej z pomocą humanitarną do Gazy zostali zatrzymani przez izraelskie wojska. Opisuje, co działo się w więzieniu.
– Ostatnie pięć dni spędziliśmy w izraelskim areszcie, w którym strażnicy budzili nas w nocy głośną muzyką, latarkami świecili nam po oczach, głodzili nas, szczuli psami. Nie da się inaczej tego nazwać, że były to po prostu tortury – relacjonuje Sterczewski w nagraniu, które umieścił na swym profilu na Fcebooku. Zwraca jednak uwagę, że przebywający w tym samym czasie, w tym samym miejscu więźniowie palestyńcy mieli być traktowani znacznie gorzej. Domaga się ich uwolnienia oraz sprawiedliwości. Oskarża też polski rząd:
– Dlaczego politycy, w tym polski rząd odwracali oczy, odwracali niestety kota ogonem? Dlaczego minister Sikorski nie nazywa tej sytuacji po imieniu? Mówi, że to jest wojna z terroryzmem, że to jest jakiś kryzys humanitarny, podczas gdy jest to regularne ludobójstwo – pyta Sterczewski. Jednocześnie ogłasza, że się nie podda i będzie kontynuował swoje działania, podobnie jak i Polki i Polacy biorący udział w protestach, do czego zachęca wszystkich. Na niedzielę zapowiada demonstrację w Poznaniu.
– Wszystkie oczy na Gazę, niech żyje wolna Palestyna! – kończy nagranie Franciszek Sterczewski. Jak informuje, wyląduje na warszawskim Okęciu dziś, w środę o godz. 17.30.