Blisko siedemset komentarzy pojawiło się pod facebookowym wpisem prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Dotyczy on opłat w Strefie Płatnego Parkowania. Jedni przyznają prezydentowi rację, inni go krytykują. Dlaczego zdania są podzielone?
– Opłaty w strefie płatnego parkowania są często odbierane jako dolegliwość. A to nie jest sankcja dla kierowców, tylko narzędzie. Przede wszystkim – do zwiększenia rotacji w SPP, czyli zapewnienia lepszej dostępności miejsc parkingowych oraz do wpływania na zmniejszenie ruchu samochodowego w mieście – zaczął swój wpis prezydent Jacek Jaśkowiak.
Prezydent zwrócił też uwagę, że w szczególności dotyczy to osób spoza Poznania, które od 1 września ponoszą wyższe koszty parkowania w mieście niż poznaniacy.
– Codziennie do Poznania wjeżdża około 200 tysięcy aut z podpoznańskich gmin. By zmniejszyć korki i zapewnić płynność ruchu, musimy tę liczbę znacząco ograniczyć. Po drugie do tego, by ludzie mieszkający w Poznaniu, płacili tu podatki i się meldowali – wyjaśnił Jacek Jaśkowiak.
Jacek Jaśkowiak: „To konsekwencja decyzji”
Wywołało to oburzenie wśród obserwujących profil prezydenta, ale głównie tych, którzy nie mieszkają w Poznaniu.
– Mieszkam pod Poznaniem. Rano odprowadzam córkę do przedszkola. Potem muszę jechać do ścisłego centrum (Aleje Marcinkowskiego), gdzie mam próbę w Orkiestrze Amadeus (jestem tam skrzypkiem). Potem jadę szybciutko do Szamotuł, żeby zrobić zajęcia w szkole muzycznej. I jak niby mam jechać komunikacją? Po pierwsze musiałbym wychodzić z domu chyba o 6 rano – napisał Pan Dominik.
Prezydent Poznania nie pozostawił tego wpisu bez odpowiedzi.
– Podjął Pan takie, a nie inne decyzje w zakresie wyboru miejsca zamieszkania i miejsca pracy i ponosi Pan konsekwencje tych decyzji – odparł krótko Jaśkowiak, co wywołało kolejna falę komentarzy.
Nie trudno jednak zauważyć, że mieszkańcy Poznania bronią Strefy, przeciw niej są mieszkający w gminach pod miastem.
– Naprawdę to jest takie proste? Wybory życiowe? No chyba nie. W sytuacji, w której ktoś pracuje w wielu miejscach, bądź dowozi dzieci do szkół, opiekuje się kimś, taniej jest jechać samochodem. Ja 20 lat jeżdżę pociągami do Poznania i jest to koszmar – odpowiedziała Pani Małgosia.
W obronie głosu prezydenta stanął inny komentujący.
– Jaśkowiak jest prezydentem Poznania i jego zadaniem jest dbanie o komfort życiowy mieszkańców tego miasta, a nie ludzi, którzy mieszkają w ościennych miejscowościach i pracują kolejnych 30 kilka kilometrów od niego – odparł Michał.
W ten sam ton wypowiedzi wpisał się też Pan Kuba
Pan Kuba: „Wyższe opłaty – łatwiejsze parkowanie”
– Po pierwsze, płatne parkowanie ma ułatwić tobie znalezienie miejsca parkingowego gdy już przejedziesz do centrum. Celem opłaty jest zmniejszenie popytu na ograniczoną liczbę miejsc. […] Nikt nie chce mieszkać między głośną arterią a parkingowiskiem i także dlatego ludzie się wyprowadzają z miasta. Także, bo to też sposób na tańsze mieszkanie kosztem mieszkańców miasta – argumemtuje Pan Kuba.
Inny z komentujących zwraca uwagę, że SPP powinna być jak najdroższa. Jego zdaniem ograniczy to ruch samochodowy na rzecz transportu publicznego i zapewni więcej miejsc parkingowych.
Nie trzeba jednak czytać komentarzy w internecie, by dojść do przekonania, że wielu mieszkańców Poznania jest za Strefą, która ogranicza liczbę parkujących w niej przez cały dzień samochodów z podpoznańskich gmin. W tej sprawie trwa od miesięcy trwa dyskusja na Ratajach, gdzie część mieszkańców chciałby wprowadzenia strefy. Denerwuje ich, że nie mogą zaparkować pod własnym domem, bo miejsca zajmują samochody z rejestracjami spoza Poznania.
Podobnie wprowadzenia strefy domagali się mieszkańcy Ogrodów, które również stały się wielkim parkingiem dla przyjezdnych. Tam Strefa Płatnego Parkowania ma być wprowadzona już w przyszłym roku.
fot. źródło: UMP