Śledczy twierdzą, że zabiła współlokatorkę. Oskarżona winą obarcza… psy

We wtorek, 22 lipca, w Sądzie Okręgowym odbyła się rozprawa w sprawie Moniki Sz., której prokuratura zarzuca zabójstwo kobiety w jednym z poznańskich hoteli pracowniczych. Kobieta nie przyznaje się do winy.

Oskarżona 47-latka zeznała, że jej znajoma zmarła w wyniku ataku agresywnych psów. Biegły sądowy, który przeprowadzał sekcję zwłok, stanowczo zaprzeczył tej wersji wydarzeń.

Przypomnijmy, że pod koniec maja 2024 roku w jednym z pokoi hotelu pracowniczego w Poznaniu znaleziono ciało 64-letniej Anny B. Sekcja wykazała liczne rany kłute i cięte. Ofiara i podejrzana kobieta znały się – obie mieszkały w hotelu przy ulicy Torowej. Według ustaleń śledczych feralnej nocy brały udział we wspólnej zakrapianej imprezie. O sprawie można było przeczytać również na naszym portalu.

Kilkadziesiąt ran na ciele

Biegły nie miał wątpliwości, że śmierć 64-letniej kobiety była wynikiem ataku z użyciem noża. Jak zeznał, większość z blisko 30 obrażeń to rany cięte i kłute. Choć niektóre z nich mogły powstać w wyniku pogryzienia przez psa, to ostatecznie o życiu ofiary przesądziła głęboka rana szyi, jednoznacznie zadana ostrym narzędziem. Ekspert zaznaczył również, że na ciele kobiety nie znaleziono śladów świadczących o tym, żeby próbowała się bronić.

Kolejna rozprawa ma odbyć się we wrześniu.

Czytaj także: Postój dwa razy dłuższy niż dotychczas. Nowa strefa Kiss&Fly na Ławicy już działa

Marta Maj
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl