Jeżyce, Wilda i Łazarz to wyjątkowe miejsca na planie miasta. Co stanowi o ich unikalności i dlaczego dzięki nim Poznań tak bardzo się wyróżnia? Rozmawiamy o tym z Bartoszem Małolepszym, zastępcą dyrektora ds. programowych Poznańskiego Centrum Dziedzictwa.
Marek Jerzak: Już 1 kwietnia będziemy świętować 125-lecie przyłączenia Jeżyc, Wildy i Łazarza do Poznania. Czy te fyrtle w jakimś stopniu zachowały swój charakter? Mam wrażenie, że mieszkańcy bardzo je cenią i lubią. Czy są porównywalne z podobnymi śródmiejskimi dzielnicami w innych miastach?
Bartosz Małolepszy: W działalności Poznańskiego Centrum Dziedzictwa, w ramach marki Fest Fyrtel, szukamy odpowiedzi na te pytania. Czy te osiedla zachowały swój koloryt? Czy są do siebie podobne lub czym się wyróżniają?
M.J.: No właśnie. Jak to z tym jest?
B.M.: Na pozór mogą wydawać się bardzo podobne, bo każde z nich ma rynek, każde z nich ma zabudowę kamieniczną z przełomu XIX i XX wieku. Trzeba jednak przyjrzeć im się trochę bliżej, wziąć pod lupę i wtedy dojrzy się zdecydowanie większe różnice pomiędzy każdym z tych osiedli. Każdy z tych fyrtli ma swoją własną osobowość – nienarzucającą się, taką trochę dyskretną.
M.J.: Jak poznać te osiedla, czy – jak potocznie je nazywamy – dzielnice?
B.M.: Trochę trzeba się w nie wgryźć. Po to, żeby poznać ich charakter i dostrzec, że każda z nich jest inna i tak naprawdę wyjątkowa. Poznań jest ewenementem, jeżeli chodzi o w ogóle historię tych trzech dzielnic. Po pierwsze musimy cofnąć się o 125 lat, by wyobrazić sobie, że Poznań w swym ścisłym centrum jest otoczoną murem i wałami twierdzą. Na jego przedpolach rozbudowały się wielkie wsie, które szybko zaczęły same wyglądać jak miasta. Każda z nich ma osobny rynek. Twierdza ta w końcu zostaje zlikwidowana. Zostają uwolnione przepisy budowlane.
M.J.: Co to oznacza dla rozbudowującego się miasta?
B.M.: To większa dowolność, większa swoboda. Nowe przepisy dają asumpt do dynamicznego rozwoju. Wsie zaczynają się tak naprawdę zmieniać w miasta. Powstaje zabudowa kamieniczna. To przełom XIX i XX wieku. Próbuję znaleźć analogiczny przykład w Polsce i nie znajduję nigdzie przypadku podobnego rozwoju miasta. Ani w Warszawie, ani w Gdańsku czy Wrocławiu. Widać to po dziś dzień. I stąd w Poznaniu tyle rynków, które stanowiły kiedyś centra osobnych miejscowości. Np. Kraków ma rynki, ale inne. To historia jeszcze ze średniowiecza. Stamtąd wywodzi się rynek Kleparski czy plac Wolnica na Kazimierzu. Wrocław ma swoje Nadodrze, ale nie ma usytuowanego tego Nadodrza z jakimś centralnym rynkiem, w tym dosłownym tego słowa znaczeniu, jak to jest w przypadku Jeżyc, Wildy czy Łazarza. Poznań ze swoimi rynkami jest wyjątkowy w skali ogólnopolskiej. Jak pojawia się turysta w Poznaniu i pyta nas o rynek, to my możemy dopytać, który ma na myśli. Czy Stary, czy chce iść na Łazarski, czy na Jeżycki, czy na Wildecki. Wtedy dopiero się zaczyna zdziwienie.

Bartosz Małolepszy, fot. Ł. Gdak / Poznańskie Centrum Dziedzictwa
M.J.: Patrząc z lotu ptaka na Poznań i jego śródmieście, widzimy nadal cztery osobne miasteczka. I tak często też mieszkańcy postrzegają swoje fyrtle. Są one w dużym stopniu samowystarczalne i by załatwić codzienne sprawy, nie trzeba się z nich nigdzie ruszać.
B.M.: Tak, jak ktoś spojrzy na plan Poznania, od razu widzi zasadnicze centrum ze Starym Rynkiem plus jeszcze te trzy osobne dzielnice ze swoimi rynkami. Są mocno widoczne w kręgosłupie urbanistycznym Wildy, Łazarza i Jeżyc. Dzielnice te, pomimo tego, że od 125 lat są częścią Poznania, zachowały swoją samodzielność.
M.J.: Na Jeżycach niektórzy mówią, że będziemy obchodzić nie rocznicę przyłączenia Jeżyc do Poznania, a Poznania do Jeżyc.
B.M.: Niektórzy mogą tak żartobliwie uważać. Jeżyce pod koniec XIX wieku były już bardzo dobrze rozwinięte. Tam lokuje się pierwszy dworzec kolejowy. Wkrótce też powstaje tam zajezdnia tramwajowa, elektrownia i ogród zoologiczny. Rozplanowanie urbanistyczne na Jeżycach nastąpiło szybciej niż na Wildzie i Łazarzu. To rzeczy bardzo ciekawe nie tylko dla turystów, ale nawet i samych poznaniaków. Trzeba być wytrawnym turystą, żeby zajrzeć na te fyrtle, a nie tylko na Stary Rynek, i się im z bliska przyjrzeć. Trzeba mieć trochę większe przygotowanie, świadomość i umiejętność odczytywania historii, która jest w tych miejscach zaklęta. Trzeba mieć też pewną podbudowę historyczną i trochę patrzeć w górę – na niezwykle piękne detale fasad kamienic.
M.J.: Czy warto zachęcać samych poznaniaków do bycia turystami we własnym mieście? Na co zwracać uwagę na Jeżycach, na co na Łazarzu, a na co na Wildzie? Czego tam poszukiwać?
B.M.: Warto posiłkować się stroną internetową festfyrtel.pl. Dzięki wyjątkowemu projektowi można odkryć niepowtarzalność każdego z tych zakątków śródmieścia. Ten projekt budzi zainteresowanie w wielu innych miastach. Jest prezentacją efektów współpracy ze społecznością lokalną i odwoływania się do lokalnego dziedzictwa.
M.J.: I jak w ramach Fest Fyrtla opowiada pan o Jeżycach, Łazarzu czy Wildzie?
B.M.: Opowiadam o nich trochę jak o ludziach, pewnych indywidualnościach. Każde z tych osiedli ma swoje cechy charakteru. Określiliśmy je w trakcie spotkań z samymi mieszkańcami. Takich fyrtli jak Poznań nie ma żadne inne miasto.
M.J.: No to jakie są np. Jeżyce?
B.M.: Wyszło, że są harde i frechowne. Są społeczne i obywatelskie, gospodarne i racjonalne. Do tego jeszcze nowatorskie i kreatywne. Łazarz jest wystawny, twórczy i zapalony do działania. Wilda natomiast fifna i charakterna, robotna i dobrze zbudowana. Wszystkie trzy dzielnice natomiast zabiegają o lepszą jakość życia. Takie cechy można przypisać im obserwując lokalną architekturę, wydarzenia, inicjatywy, działania.
M.J.: I wszystkie te cechy pozostałych fyrtli możemy poznać korzystając z przygotowanych przez Was materiałów?
B.M.: To wszystko jest przedstawione m.in. na wydanych przez nas mapach. Są bezpłatne i do pobrania ze strony internetowej festfyrtel.pl. Są też dystrybuowane w tych trzech dzielnicach. Widzimy od dłuższego czasu naprawdę duży renesans i wzrost zainteresowania tematem lokalności. To jest bardzo budujące, jak na przestrzeni kilku lat zaczyna się zmieniać ta świadomość mieszkańców na temat miejsca, w którym żyją.
M.J.: Czyli wypad do knajpy na Jeżycach, Łazarzu albo Wildzie można potraktować jako pretekst do wyprawy turystycznej. Trzeba tylko podnieść głowy i nieco się rozejrzeć?
B.M.: Tak, tak. I na Jeżycach, i na Wildzie czy Łazarzu historia zapisana jest w fasadach kamienic. Tę historię warto sobie odtworzyć, by poznać to, gdzie żyjemy.



fot. festfyrtel.pl