W zakładzie działającym przy ul. Kraszewskiego 12 regenerowano akumulatory. Jak powiedział anonimowo na antenie TVN były pracownik tej firmy, do pożarów baterii dochodziło tam 2 – 3 razy w tygodniu.
Wypowiedź wyemitowano w poniedziałek przed godz. 20 w programie TVN Uwaga. Reporterom udało się odnaleźć byłego pracownika firmy, która działała w kamienicy, nim ta spłonęła. Jego zdaniem dochodziło tam już wcześniej do samozapłonów baterii.
– Gasili je w ten sposób, że wrzucali je do piasku – opowiada mężczyzna.
Jego zdaniem mogło też dojść do iskrzenia i zapłonu także po opuszczeniu zakładu przez pracowników. To, czy faktycznie przyczyną pożaru były składowane w budynku baterie ustali powołany w tym celu biegły. Jak donosi dzisiejsza Gazeta Wyborcza, miał on już zabezpieczyć właśnie akumulatory, które były porozrzucane przed kamienicą. Wyrzucić je miała z budynku siła eksplozji.
fot. Łukasz Gdak
Czytaj też: „Wielki huk i łuna światła”. Mieszkańcy z ul. Kraszewskiego wspominają noc pożaru
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl