Najpierw samorządowiec, późnej przez 9 lat europoseł, a następnie minister rozwoju i technologii. Krzysztof Hetman chce znów być eurodeputowanym. Jest jedynką wielkopolskiej listy Trzeciej Drogi. O jego chęci powrotu do Parlamentu Europejskiego a także o tym, na co Unia powinna w najbliższych latach wydać najwięcej pieniędzy, rozmawiamy na kilkanaście dni przed europejskimi wyborami.
Artur Adamczak : Skąd pomysł na to, że Pan wraca do Europarlamentu?
Krzysztof Hetman: Muszę zacząć od tego, dlaczego kandydowałem w 2023 roku do Sejmu i przerwałem mój mandat posła do Parlamentu Europejskiego. W 2023 roku bardzo dużo osób i środowisk apelowało do mnie, abym kandydował do polskiego Sejmu. Powód był oczywisty. Chodziło o to, aby wesprzeć ówczesną opozycję w tym, aby wygrać w wyborach, by odsunąć PiS od władzy. Sam miałem absolutnie głębokie przekonanie co do tego, że muszę w tych wyborach wystartować, bo były to najważniejsze wybory od 1990 roku. Mam satysfakcję, że jakąś tam małą cegiełkę dołożyłem do tego, że udało się PiS odsunąć od władzy. Następnie – jak to hetmanowi – założyli kolejną, jeszcze cięższą zbroję, wszedłem do rządu premiera Donalda Tuska. Postawiono mi określone zadania, które mimo tak krótkiego czasu, uważam że udało się zrealizować. Obniżono ZUS dla jednoosobowych działalności gospodarczych. Przeprowadziliśmy przez Sejm ustawę o tak zwanych „wakacjach od ZUS-u”. Rozpocząłem pracę i pozostawiłem po sobie przygotowany projekt ustawy dotyczący znoszenia barier przy prowadzeniu działalności gospodarczej. Gdy zaczęliśmy przygotowywać się i myśleć o wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości – biorąc pod uwagę to, co będzie działo się w tej kadencji Parlamentu Europejskiego, jak ważne będą tam podejmowane sprawy dla Polski, chodzi o zbudowanie bezpieczeństwa dla Polski, szczególnie pod kątem tego, co dzieje się za wschodnią granicą – że muszą startować najbardziej doświadczeni i kompetentni ludzie z PSL. I miło mi, że koleżanki i koledzy z partii doszli do wniosku, że jedną z takich osób powinienem być ja.
A.A: Ale to znaczy, że Wielkopolsce brakuje kompetentnych ludzi z Polskim Stronnictwie Ludowym, skoro jedynką na liście Trzeciej Drogi w naszym regionie jest osoba z Lublina?
K.H: Nie, absolutnie nie brakuje. Nie mam wątpliwości co do tego, że w Wielkopolsce wśród członków Polskiego Stronnictwa Ludowego są osoby niezwykle doświadczone i kompetentne, między innymi poseł do Parlamentu Europejskiego Andrzej Grzyb. On sam zresztą zwrócił uwagę – kiedy rozpoczynaliśmy kampanię wyborczą – że jego wejście do Parlamentu Europejskiego spowodowałoby uszczuplenie zasobów klubu parlamentarnego PSL-u, ponieważ w jego miejsce weszłaby osoba z Polski2050. O kompetencji świadczy także osoba posła Krzysztofa Paszyka, który przejął po mnie funkcję ministra rozwoju i technologii. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że Wielkopolanin, jako minister konstytucyjny jest, wielką wartością dodaną dla tego regionu.
A.A.: Wspomniał Pan wcześniej o bezpieczeństwie. Czy to w takim razie jest temat priorytetowy jeśli chodzi o nową kadencję Parlamentu Europejskiego?
K.H.: Tak. To zostało już zakomunikowane przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen w Katowicach na Europejskim Kongresie Gospodarczym. Potwierdziła wówczas, że najważniejszym priorytetem w zbliżającej się kadencji Parlamentu Europejskiego będzie systemowe wsparcie dla przemysłu obronnego Starego Kontynentu. Chodzi o strategię i program pomocowy, który miałby wesprzeć przemysł obronny. Ten program będzie wart około 100 miliardów euro. Oprócz tego założenie jest takie, żeby od 2030 roku państwa członkowskie swoje krajowe budżety na wydatki związane z zbrojeniem w 40% w pozostawiały w europejskich firmach, a od 2035 roku w 60%. Nie mówimy tylko i wyłącznie o zamówieniach w takich wielkich firmach zbrojeniowych, jak np. polski Bumar czy huta Stalowa Wola. Mówimy tu też o małych i średnich przedsiębiorstwach, które mogłyby robić artykuły podwójnego przeznaczenia, zarówno na rynek wojskowy, jak i na rynek cywilny. Musimy zbudować niezwykle ważny fundament związany z przemysłem obronnym, który jest w stanie w czasie pokoju i w razie niebezpieczeństwa zapewnić odpowiednią ilość dostaw dla naszego wojska. To pokazuje nam wojna za naszą wschodnią granicą. Ukraina ma dziś problem z dostępnością do uzbrojenia, do pocisków. Unia Europejska powinna wyciągnąć z tego wnioski.
A.A.: Skoro tak dużo mówi Pan o bezpieczeństwie i biorąc pod uwagę, że wojna toczy się tuż za naszą granicą, to może komisarzem ds. bezpieczeństwa Unii Europejskiej powinien być Polak.
K.H: Nie mam wątpliwości, że byłoby dobrze, gdyby był to Polak. Najważniejsze jednak, żeby miał instrument w postaci właśnie tego programu pomocowego. Dlatego tak dużo mówię o tym, że w Parlamencie Europejskim muszą być ludzie, którzy mają odpowiednie doświadczenie i kompetencje, którzy znają brukselskie korytarze, którzy wiedzą, w które drzwi zapukać, wiedzą z kim rozmawiać. Chodzi o to, aby od pierwszego dnia po zaprzysiężeniu nowego Parlamentu Europejskiego wziąć się do pracy i zacząć pilnować tych spraw, które są dla nas najważniejsze. A więc przede wszystkim kwestii związanej z przygotowaniem programu pomocowego dla przemysłu obronnego i po drugie rozpocząć pracę nad nowym budżetem Unii Europejskiej na lata 2028-2034. To będzie ostatnia szansa na bardzo duże europejskie pieniądze dla Polski, Wielkopolski czy dla któregokolwiek innego regionu.
A.A.: A na co te pieniądze mogłyby być przeznaczone w Wielkopolsce?
K.H.: Unijne pieniądze mogłyby wesprzeć takie firmy jak Cegielski, jeśli mówimy o przemyśle obronnym. Są też zakłady w Kaliszu. Jestem przekonany, że jest mnóstwo przedsiębiorców, którzy chcieliby realizować te zamówienia związane z artykułami podwójnego przeznaczenia. Nie mam też wątpliwości, że te europejskie pieniądze byłyby także szansą dla każdego innego przedsiębiorcy, który chce się rozwijać, chce być bardziej innowacyjny, chce poprawiać swoje usługi, produkt, który chce zatrudniać nowych ludzi. Te środki unijne będą pomagały im w znalezieniu nowych rynków pracy, nowych rynków zbytu. To samo tyczy się wykorzystania pieniędzy przez samorządy i oczekiwań społecznych na poprawę jakości i komfortu życia w gminie, mieście czy województwie. Warto więc zastanowić się nad tym, gdy pójdziemy głosować, kto miałby te pieniądze negocjować i zadbać o te interesy polskich samorządów, przedsiębiorców czy rolników. Czy ci najbardziej kompetentni, sprawdzeni czy może skompromitowany pan Kamiński, Wąsik czy Obajtek?
A.A: Dziękuję za rozmowę