Haker zmawia taksówki i jedzenie na dowóz, korzystając z numerów telefonów swoich ofiar. Wysyła też sms-y i głuche telefony do znajomych członków rodziny. Minęło już prawie półtora roku od pierwszego zgłoszenia na policję.
Dziennikarze TVP3 opisali historię rodziny z podpoznańskiego Puszczykowa, która od prawie dwóch lat jest nękana przez internetowego hakera. Przestępca najpierw, korzystając z numeru pana Jana, zaczął dzwonić do jego znajomych. Później włamał się na skrzynkę mailową jego syna i za jej pośrednictwem zamawiał części samochodowe. Kolejnym razem haker zablokował kartę SIM swojej ofiary. Na tym się jednak nie skończyło. Pod dom rodziny zaczęły przyjeżdżać taksówki, rzekomo zamówione z numeru mężczyzny. Podobnie było z dostawami jedzenia z aplikacji.
Nic nie pomagało
Zakup nowej karty SIM nie odstraszył przestępcy. Jak tłumaczył syn pana Jana, zaledwie osiem minut po włożeniu karty do telefonu, na numer zamówiono opony do samochodu. Później haker za pomocą abonamentów członków rodziny zaczął kupować płatne gry i aplikacje na telefon. W ten sposób rachunki na cztery osoby narosły na ponad 11 tysięcy złotych. Co więcej, przestępca doskonale wie, kiedy członkowie rodziny wyjeżdżają do pracy, a kiedy zostają w domu.
Kiedy haker nabrał pewności w swoich działaniach, sam zaczął wysyłać sms-y do swoich ofiar. Między innymi pytał, czy są głodni i czy zamówić im jedzenie z aplikacji. Później włamał się na dziennik internetowy młodszego członka rodziny i zaczął wysyłać wiadomości do nauczycieli. Pan Jan postanowił zgłosić sprawę na policję.
Czy znajdzie się pomoc?
Początkowo jednak funkcjonariusze z Puszczykowa odmówili wszczęcia śledztwa. Jak tłumaczyła na antenie TVP3 Barbara Kamińska-Piwosz, radca prawny, do tej pory nikt nie przesłuchał członków rodziny. Co więcej, policjanci nie przyjechali na miejsce, by przyjrzeć się pomieszczeniom, czy zbadać sieć teleinformatyczną. Policja twierdzi natomiast, że zajmuje się sprawą, a ślady cyfrowe, które zostawia przestępca prędzej czy później pozwolą na jego zidentyfikowanie.
Po zwróceniu się do Urzędu Komunikacji Elektronicznej rodzina otrzymała jedynie wskazówki, by kupić nowy telefon, zmienić numer i kartę SIM. To wszystko nie przynosiło jednak rezultatów. UKE odpowiedziało więc, że nic więcej w tej sprawie nie jest w stanie zrobić. Co więcej, po prawie półtora roku od pierwszego zgłoszenia na policję, prokuratura nie zainteresowała się sprawą i nie wszczęła śledztwa. Bezradne wydaje się być również Ministerstwo Cyfryzacji.
Rodzina z Puszczykowa prosi o pomoc już nie tylko służby, ale także zwykłych obywateli.