O sprawie jako pierwsza napisała Gazeta Wyborcza. Jak wnika z jej ustaleń patrol policji wezwany do sądu, podczas rozprawy chciał wylegitymować sędzię. Policje do sądu wezwał mężczyzna, wobec którego wcześniej sędzia wydała niekorzystny wyrok. Mężczyzna twierdził, że podczas ogłaszania wyroku został znieważony.
Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, mężczyzna wezwał policje prosząc o interwencję w sądzie. Mimo że znieważenie to przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego (trzeba złożyć w sądzie prywatny akt oskarżenia), a w budynku sądu na stałe znajdują już funkcjonariusze policji sądowej, na miejsce wysłano radiowóz.
Policjanci weszli do sądu a później na salę rozpraw, gdzie sprawę prowadziła sędzia Beata Woźniak. Przerwali posiedzenie, ale zostali wyproszenie z sali.
– policjanci wtargnęli do sali, ale zostali z niej wyproszeni. Po chwili wrócili z mężczyzną, który ich wzywał. I wtedy zażądali od sędzi dokumentów. Chyba nie wiedzieli, gdzie się znajdują. Sala sądowa to nie bazar, żeby jechać na interwencję i robić jakieś rozpytania – powiedział Gazecie Wyborczej rzecznik poznańskiego sądu Aleksander Brzozowski.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się Gazeta Wyborcza, sędzia Beata Woźniak opisała zdarzenie w notatce, którą przekazała prezesowi sądu okręgowego.
– ustalamy, z jakiej jednostki byli ci policjanci i kto ich wysłał, czy mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy, czy może do jakiegoś znajomego policjanta. Wystąpimy też do komendanta policji. Kategorycznie żądamy wyjaśnień i wyciągnięcia konsekwencji – mówi rzecznik poznańskiego sądu Aleksander Brzozowski, cytowany przez Gazetę Wyborczą.
Do sprawy na razie nie odniosła się poznańska policja.